Strony

niedziela, 5 kwietnia 2015

12. Właściwa decyzja...

*James* 
Pierwsze dni na Gran Canarii był wspaniałe. Nie sądziłem że będzie tak dobrze. Miałem wrażenie że obydwoje zapomnieliśmy o przykrych wydarzeniach ostatnich tygodni. Bawiliśmy się świetnie. Oboje dawno już nie czuliśmy się tak zrelaksowani i wypoczęci. Codzienne wieczorne spacery po plaży dobrze wpływały na samopoczucie Emmy. Coraz więcej uśmiechała się. Pierwszy raz od dłuższego czasu widziałem ją tak szczęśliwą. Miałem wrażenie że oderwałem ją od ciągłego myślenia i rozpamiętywania ostatnich wydarzeń. Sam prawie o nich zapomniałem, ale nie oznaczało to że odpuszczę zemsty na Harry. Nie ma takiej opcji! Ten gnój musi pożałować tego co zrobił!
Ta noc, zresztą jak wszystkie na wyspie, była bardzo duszna. Mimo klimatyzacji która była w pokoju spało się dość ciężko. Em także nie mogła spać u wierciła się ciągle. W końcu zaniepokojony zapytałem:
-Kochanie, coś się dzieje?
-Nie nic...- odpowiedziała wymijająco.
Em przysunęła się do mnie i przytuliła. Objąłem ją ramieniem i pogłaskałem po głowie. Leżeliśmy jeszcze chwile w ciszy, po czym brunetka zapytała:
-Jamie, jesteś zmęczony? 
-Nie, nie jestem a co proponujesz? - przysunąłem się do niej, z nadzieją na dalsze jakąś wspaniałą propozycję
-Mam prośbę, mógłbyś skoczyć po coś słodkiego dla mnie, razem z dzidziusiem domagamy się czegoś pysznego, najlepiej jakieś truskawki, czekolada...
W tamtym momencie moje nadzieję prysły jak bańka mydlana. Wprawdzie liczyłem na znacznie inną propozycję, ale wiedziałem że nie mogę jej odmówić.
- Eh, no dobrze, dla was wszystko.- powiedziałem i cmoknąłem ją w usta.
Ubrałem spodnia i koszule. Wziąłem telefon oraz portfel i już miałem wychodzić gdy Emma odezwała się z zadziornym uśmieszkiem:
- A po powrocie dostaniesz nagrodę za swoje starania misiu.
Ta obietnica zmotywowała mnie do jeszcze większych starań. Z uwagi na to że byłem ważnym gościem w tym hotelu, dostanie się do kuchni nie było dla mnie problemem. Kucharz, który był dostępny w hotelu 24 na dobę przygotował truskawki oblane czekoladą, dwie szklanki soku pomarańczowego, pomarańcze i dwie szarlotki. Nie byłem.pewien czy objadanie się słodyczami jest dla niej dobre, ale obiecałem jej. Kurde czy ja muszę się tak jej czepiać? Jestem za bardzo przewrażliwiony. To wszystko przez to że o mało co nie straciłem ich obojga. Teraz będę już mniej przewrażliwiony ale do cholery jasnej przecież jestem jego ojcem, muszę sie martwić o dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Przez te rozmyślania nawet nie zauważyłem jak szybko znalazłem sie pod drzwiami naszego pokoju. Wszedłem i od progu krzyknąłem:
-Kochanie, mam dla ciebie to o co prosiłaś!
-Jesteś wspaniały, najlepszy- powiedziałam Em z uwielbieniem.- Jestem pewna że będziesz wspaniałym ojcem....
-O ile w ogóle jestem ojcem tego dziecka...- powiedziawszy to posmutniałem.
W tej chwili powróciło do mnie najgorsze przekonanie. Przekonanie o tym że nie wiadomo który z nas jest ojcem dziecka. Moja ukochana przysunęła się do mnie i mocno przytuliła. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu po czym Em powiedziała:
-Podjęłam decyzje o tym że nie zrobię testów na ojcostwo. To dziecko na pewno jest twoje, Harry na pewno już odpuścił a przecież ty obiecałeś mi że nawet jeśli ono nie jest twoje to będziesz je kochał.
Po tych słowach wszystkie chmury w mojej głowie zostały rozwiane. Uśmiechnąłem się do niej i namiętnie ja pocałowałem. Gdy oderwaliśmy się od siebie powiedziałem:
-Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy. Dziękuję ci, jesteś najwspanialsza.
Pochyliłem się i pocałowałem jej brzuch. Następnie zjesliśmy to co dla nas przyniosłem choć prawdę mówiąc Emma miała taki apetyt że ja wypiłem tylko sok podczas gdy ona zajęła się całą resztą. Po zjedzeniu oczywiście otrzymałem obiecaną nagrodę. Było nam ze sobą wspaniale, tak bardzo tęskniłem za naszą bliskością. Po skończonej przyjemności która trwała około 2 godzin, Em poszła wziąć prysznic a ja zasnąłem...
*Emma*
Sama nie do końca byłam pewna tego co powiedziałam Jamesowi... Bardzo bym chciała aby to on był ojcem tego dziecka ale przecież byłam niemal pewna tego że Harry tak łatwo nie odpuści. Wprawdzie mówił mi jeszcze jak byliśmy razem że on nie chce mieć dziecka, ale w obecnej sytuacji zrobi wszystko żeby tylko rozdzielić mnie z Jamesem. To było trudne. Oprócz tego miałam jeszcze jeden problem który ciążył mi w mojej głowie. Moi rodzice. Przecież nie mogłam ich tak po prostu olać i nie powiedzieć im o tym że będą mieli wnuka, nawet jeśli niedawno wyparli się mnie i od tamtej chwili nie utrzymują ze mną kontaktu. Przecież to byli moim rodzice, chcieli mojego dobra i nawet jeśli nie lubili zbytnio Jamesa i nie akceptowali mojej decyzji to  ja nie mogłam tak po prostu się od nich odsunąć. Te myśli były tak cieżkie że postanowiłam wyjść spod prysznica. Owinęłam się recznikiem i stanęłam przed lustrem. Wszystkie myśli kotłowały się w mojej głowie a niewyjaśnione sprawy prosiły się o jak najszybsze rozwiązanie. Obiecałam sobie że po powrocie do LA załatwię te sprawy. Przynajmniej postaram się załatwić tą drugą bo nie byłam pewną czy tą pierwszą mam ochotę kiedykolwiek roztrząsać. Gdy już miałam ubierać czystą bluzkę, pogłaskałam swój brzuch i powiedziałam:
- Maluszku, dobrze że chociaż ty mnie rozumiesz, bardzo cię kocham.
Narzuciłam na siebie bluzkę i wróciłam do sypialni. Gdy zobaczyłam śpiącego Jamesa mój mózg zaczął mi podpowiadać abym myślenie zostawiła na jutro a tymczasem poszła w jego ślady. Posłuchałam mózgu i rzuciłam się na łóżko. Przytuliłam się do Jamesa i niemal natychmiast zasnęłam. Rano obudziły mnie delikatne pocałunki na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się do siebie i odwróciłam się na drugi bok. Wtedy promienie słońca rzuciły się na moją twarz co przez chwilę uniemożliwiło mi otworzenie oczu. W końcu leniwie podniosłam powieki i spojrzałam na James z uśmiechem.
- Hej słoneczko.- przywitał się ze mną.
- Cześć James.
Po chwili wpatrywania się w moją twarz James uniósł się i postawił mi tacę ze śniadanie na kolanach, mówiąc:
-Pomyślałem że nie będzie ci się chciało schodzić na śniadanie , więc przyniosłem ci je do łóżka.
-Mówiłam ci już że jesteś najwspanialszy?- spytałam
- Kilka razy.- powiedział wymijająco.
- No to powtarzam po raz kolejny, jesteś najwspanialszy.- powiedziałam i cmoknęłam go w usta.
Zabraliśmy się za konsumowanie przepysznych naleśników. Ten poranek był wspaniały. Zapowiadał się kolejny cudowny dzień. Postanowiliśmy wybrać się na plażę. Weszłam do łazienki i wtedy moje przemyślenia pod prysznicem, zaczynały przypominać o sobie. Wiedziałam że pierwszą osobą która musi się dowiedzieć o moich zamiarach jest właśnie James. Oczywiście nie zamierzałam mu powiedzieć o tym że raczej będę musiała zrobić te cholerne testy na ojcostwo ale o tym że zamierzam opowiedzieć rodzicom o mojej ciąży. Postanowiłam jak na razie odłożyć te myśli na bok i cieszyć się świetnie rozpoczętym dniem. Po założeniu stroju kąpielowego i zwiewnej kremowej sukienki razem z Jamesem wybraliśmy się na plażę. Przy szumie morza i masażu Jamesa jakoś zapomniałam o tych wszystkich, ciężkich dla mnie sprawach. Zresztą ja nie powinnam się denerwować. Jestem przecież w ciąży. To może zaszkodzić dziecku... Kuźwa, ja chyba dostaję takiego samego świra na tym punkcie jak James. Muszę wyluzować. Oboje musimy wyluzować i właśnie po to jesteśmy na tych wakacjach. Przez pierwsze dni plan odpoczęcia i wyluzowania się sprawdzał się na sto procent, ale od wczoraj... Od tej mojej ''obietnicy'' wszystko się zaczęło. Muszę przestać tyle myśleć! Z moich niezwykle trudnych myśli, na szczęście, wyrwał mnie głos Jamesa:
- Idziemy popływać?
Kiwnęłam głową z aprobatą i obydwoje ruszyliśmy do morza. W wodzie bawiliśmy się naprawdę świetnie. Wygłupialiśmy się, nie przejmując się niczym. Pierwszy raz, od dłuższego czasu nabraliśmy do wszystkiego dystansu. Po jakimś czasie zgłodniałam. James postanowił przynieść mi gofry i coś do picia. Jak postanowił, tak też zrobił i udał się po moją przekąskę. Ja w tym czasie usiadłam na brzegu i rozkoszowałam się pięknym słońcem i falami, które co jakiś czas obijały się o moje stopy. W końcu stwierdziłam że siedzenie na piasku nie jest zbyt wygodne więc postanowiłam przenieść się na leżaki. Gdy zmierzałam do naszych rzeczy moją uwagę przykuła jedna z par. Byli wprawdzie odwróceni tyłem, ale byłam niemalże pewna że skądś ich znam. Przy nich zobaczyłam także grupkę osób. Z całej tej grupki tylko kilka osób rzuciło mi się w oczy, a szczególnie jedna. Byłam mega zaskoczona.  W końcu wcześniej wspomniana para się w moją stronę a ja zamarła. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Zamrugałam kilka razy oczyma, jednak stwierdziłam że mój wzrok się nie myli. Byłam w wielkim szoku. 
- Nie mogę w to uwierzyć.- powiedziałam i zaczęłam wzrokiem nerwowo szukać Jamesa.
______________________________________________________________
Czy Emma dobrze zrobi, jeżeli nie wykona testów na ojcostwo? Czy Harry będzie się ubiegał o badanie które określi czy to on jest ojcem dziecka? Kogo Em spotkała na plaży? Czy to spotkanie zaważy na losach dalszego wyjazdu, który miał przecież być tak idealny? Przekonacie się sami. :)
Witam, witam :)
Niezapowiedziany rozdział, miał być jutro, ale dziś w uwagi na duże zamieszanie, postanowiłam znaleźć odskocznie w pisaniu. Żeby tradycji stało się za dość, jak co roku, na każde święta musi mnie rozłożyć jakaś choroba, więc, chcąc nie chcąc, pozdrawiam was spod kocyka :*
Tak się kapłam że te rozdziały są tak przewidywalne i krótkie że aż żal... Postaram się to zmienić :)
Po raz kolejny życzę wam szczęśliwym, ciepłych i pogodnych świąt, spędzonych z miłej, rodzinnej atmosferze :) oraz mokrego śmingusa- dyngusa ;)
+ ciężko jest mi określić, kiedy pojawi się nowy rozdział, jutro raczej nie, ale być może w poniedziałek :)
buźka:* :* :*

2 komentarze:

  1. Ciekawy rozdział :)
    Jest pięknie, kochają sie i wgl :3
    Co do decyzji Emmy to miejmy nadzieje, że jej rodzice nie zareagują zbyt pochopnie, ale pewniw tak zareaguja -,-
    Harry na pewno nie może być ojcem ja w to wierze i chce żeby tak było :/
    Hmm co to za para tam była? Tylko NIE Harry i Amelia no! Błagam ..
    Czekam na nexta
    The Unforgiven
    Po raz 2-gi Wesołych xD

    OdpowiedzUsuń
  2. ło kuźwa.. ta para to Amelia i Harry?? Nawet tu by ich wyczaili? Ci ludzie są chorzy. Zabij ich
    em taka słodka ale myślę że i tak zrobi te testy. Najwyżej jak bd nie taki jak by chciała to nie powie Jamesowi. Tak mi się przynajmniej wydaje.
    Rozdziały wcale nie są przewidywalne ani nie są takie krótkie. Bywa gorzej. Jest git :)
    Super rozdział i czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń