Strony

niedziela, 17 maja 2015

28. To najlepsze co mogło nam sie przydarzyć.

*Zayn*
Od kilku dni Laura unikała mnie. Zachowywała się jakoś dziwnie i co najgorsze za każdym razem gdy próbowałem się do niej zbliżyć, odtrącała mnie. Te jej humorki i ciągłe zmiany nastroju były nie do wytrzymania. Nie dało się z nią normalnie porozmawiać. W dodatku zaczęła unikać przygotowań do ślubu. Za każdym razem gdy rozpoczynałem ten temat, ona starała się zakończyć go jak najszybciej. Nie rozumiałem tego. Do ślubu pozostał nam tylko miesiąc ale jej to wcale nie interesowało. Tak jakby chciała zerwać zaręczyny i odwołać ślub.To nie była już ta sama osoba w której zakochałem się kilka miesięcy temu. Była wobec mnie oziębła i nieczuła. Miałem już dość tej sytuacji dlatego dziś po powrocie postanowiłem wyjaśnić to jej zachowanie. Przez cały dzień nie mogłem sie na niczym skupić. Obmyślałem co jej powiedzieć gdy wreszcie zechce ze mną porozmawiać. Wróciłem do domu około 20. Wszedłem do sypialni i zastałem tam zapłakaną Laurę. W ręce trzymała jakąś kartkę. Nawet nie zauważyła mojej obecności, tak bardzo pochłonęło ją to, co znajdowało się na papierze. Podszedłem do niej i czule ją przytuliłem. Moja ukochana, pierwszy raz od dłuższego czasu także się do mnie przytuliła. Po chwili gdy już trochę się uspokoiła, spytałem:
-Kochanie co się stało? Od jakiegoś czasu zachowujesz się dość nietypowo. Ciągle mnie unikasz, zbywasz. To ja zrobiłem coś nie tak? 
-Nie, ty nic nie zrobiłeś. To moja wina.- powiedziała zapłakanym głosem. 
-Ale co jest twoją winą? Powiesz mi. 
Po tym pytaniu, Laurę nagle zaczęło interesować wszystko inne w pomieszczeniu tylko nie ja. Bała się mi spojrzeć w oczy. Uniosłem delikatnie jej podbródek i spojrzałem w jej zapłakane zielone tęczówki. Po raz kolejny powtórzyłem pytanie:
-Co się stało, kochanie? Mi możesz powiedzieć wszystko. 
-Jestem w ciąży!- wykrzyczała.- Jestem w ciąży teraz gdy nasze kariery są u szczytu i nie mamy czasu na dziecko. To się stało! Ja nie chcę tego dziecka. Ono wszystko zmieni.
Na mojej twarzy malowała się radość. Podszedłem do Laury która stała w oknie i beznamiętnie patrzyła w przestrzeń. Przytuliłem ja od tyłu i pocałowałem w czoło. Radość przepełniała każdą komórkę mojego ciała. 
-Co teraz zrobimy?- zapytała blondynka. 
-Za miesiąc weźmiemy ślub. Potem ty urodzisz dziecko i będziemy szczęśliwą rodziną. 
-Ale to dziecko wszystko skomplikuje. 
-Zbliży nas do siebie. Zawsze marzyłem o tym aby mieć z tobą dzieci. 
To powiedziawszy obróciłem ją w swoją stronę i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek. Laura uśmiechnęła się ale w jej oczach nadal widziałem zwątpienie. Usiadłem na łóżku a ją posadziłem sobie na kolanach. Zacząłem delikatnie głaskać jej brzuch. Aby dodać jej otuchy, powiedziałem:
-Poradzimy sobie. Dziecko to jest najwspanialsze co może nam się przydarzyć, uwierz mi. 
-Wierzę.- odpowiedziała pewnym głosem i przytuliła się do mnie. 
*Emma* 
Ten tydzień nie zapowiadał się dla nas dobrze. Nasi rodzice postanowili nas znowu odwiedzić. Ich wizyta nie była nam specjalnie na rękę ale nie mieliśmy z Jamesem innego wyjścia. Mój narzeczony, aby nie narazić się mojej matce wziął tydzień wolnego. Ja uważałam że było to niepotrzebne ale on się uparł. 
Właśnie siedzieliśmy w naszej sypialni. Rodzice poszli na spacer po okolicy a my mieliśmy chwilę dla siebie. Postanowiliśmy przyjemnie spożytkować tę chwilę i James zaczął mnie namiętnie całować. Gdy ściągnął moją bluzkę do naszych uszu doszły hałasy z dołu. 
-O Boże wrócili.- jęknął James. 
Postanowiłam nie zwracać na to uwagi i powróciłam do całowania ust mojego ukochanego. Po chwili jednak usłyszałam pukanie do drzwi. Ubrałam bluzkę i z impetem otworzyłam drzwi. W progu stała moja mama. Z niewinnym uśmiechem zapytała:
-Nie przeszkadzam? 
-Nie.- odpowiedział James. 
-Tak.- odpowiedziała niemal w tym samym czasie co Maslow. 
-No to skoro nie przeszkadzam, to chcę zaproponować ci Emmo, abyśmy udały się spacer. 
Wzniosłam oczy ku niebu i błagałam aby to był jakiś żart albo sen. Niestety tak nie było. Spojrzałam na Jamesa, który po chwili z lekkim niezadowoleniem powiedział:
-Nie no spoko. Idźcie sobie, ja pójdę zobaczyć co u taty. 
-Poczekaj na zewnątrz mamo.- nakazałam, a po chwili niepożądany gość wyszedł. 
Podeszłam do Maslowa opartego o parapet i powiedziała: 
-Wieczorem ci to wynagrodzę. 
-Trzymam cię za słowo.- odpowiedział z uśmiechem. 
Cmoknęłam go na pożegnanie w usta i wyszłam. Poszłyśmy z moją mamą na spacer do jakiegoś parku. Przez chwilę szłyśmy w milczeniu, po czym zapytała:
-Córeczko, przepraszam że spytam prosto z mostu ale skąd wiesz że ojcem dziecka jest James? 
- Gdy zaszłam w ciążę byliśmy już razem.- odpowiedziałam pewnie. 
-A wiesz że mogłaś się pomylić w liczeniu. No moim zdaniem lepszym ojcem dla twojego dziecka byłby Harry. On ma jakieś zabezpieczenie finansowe a James to...
-James też ma zabezpieczenie finansowe, jak to raczyłaś ująć.- przerwałam jej lekko poddenerwowana.- A poza tym pieniądze to nie wszystko. Ja go kocham i nie zamierzam się rozstać z ojcem mojego dziecka! Dla twojej informacji James mi się oświadczył.- wskazałam pierścionek na moim palcu.
-Mimo wszystko...
-Stop!- krzyknęłam.- Nie mam ochoty tego słuchać! Już wiem do czego prowadzi ta rozmowa. Chcesz żeby rozstała się z Jamesem? Nie uda ci sie nas rozdzielić. My się kochamy. To co jest między nami to prawdziwa miłość, jeżeli wiesz co to znaczy. Ty nikogo nie potrafiłaś obdarzyć tak silnym uczuciem jakie jest między mną a Jamesem. 
Odwróciłam się i szybkim krokiem ruszyłam do domu. Byłam bliska opowiedzenia matce że znam jej sekrety. Utrzymałam jednak nerwy na wodzy. Nie chciałam ranić taty i przysparzać sobie więcej stresu. To nie było dla mnie dobre. Pogłaskałam mój brzuch. Łzy napływały mi do oczu. Byłam jednak pewna że moje dziecko nie będzie mieć kontaktu z nią. Nie mogłam pozwolić na to aby nasze maleństwo także zaczęła nastawiać przeciwko Jamesowi. 
________________________________________________________
Zadowoleni reakcją Zayna? Jak dalej potoczą się losy tej pary? Czy matka Em będzie jeszcze mieszać między zakochanymi? O tym za niedługo.
Hejooo :)
Tak wiem obiecałam wam ten rozdział wczoraj, przepraszam, ale miałam tak zakręcony dzień że nawet nie myślałam o blogu, jeszcze raz przepraszam :). No i mam dla was przykre wiadomości, dotyczące kolejnych rozdziałów: KONIEC SIELANKI MIĘDZY EM A JAMESEM. CO sie stanie, przekonacie się sami, ale będzie się działo.
Na dziś zmykam, czeka mnie okropny tydzień więc byle do piątku <3 bo w piątek kolejny rozdział (postaram się nie zawalić), życzę przetrwania całego tygodnia jak najlepiej i do zobaczenia, buziaaki :* 


















4 komentarze:

  1. Ja tam jestem zadowolona z reakcji Zayna. Sama bym sie cieszyła, gdybym miała mieć dziecko. Laura i Zayn bd miec dzidziusia i ślub i więcej dzidziusiów :D
    Bozeeee matka Emmy jest chora !!! No chyba ją pojebało już całkiem. Mam nadzieje ze juz nie namiesza.
    CO?! :O CO TY MASZ ZAMIAR ZROBIĆ?! Jezuuuh oni są tacy kochani, a tu koniec sielanki :/
    Świetny rodział i czekam na nn ;)
    The Unforgiven

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę Cię tylko uspokoić.NIe znikam. Mam cięzki tydzień, więc skomentuję jak bd miała więcej czasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, nie ma sprawy :). Wiem co to znaczy mieć cieżki tydzień, ja mam troche w lżeszym wydaniu niż ty. Trzymaj sie ;*

      Usuń
  3. Jaka głupia pizda! Niech ja kurwa auto przejedzie! To jeste.matka?! Gowno a nie matka! A tak wgl to jej nie ogarniam. skoro z nim sypia to czemu chce żeby Em di niego wróciła? Może lubi gdy wszystko zostaje w rodzinie... Idiotka!
    Koniec sielank? Mnie ro cieszy. Bd się działo. Niech cierpią! :D
    Zayn... On jednak jest spoko. Jego reakcja była super. Szacun! Tylko Laura... Może jeszcze zmieni zdanie?? Cchyba zw zdecyduje się na aborcję... Się okaże :)
    To do kolejnego. Ten był świetny :)

    OdpowiedzUsuń