Strony

niedziela, 31 maja 2015

31.Forever together ♥

  Kolejna dedykacja, tym razem dla mojej Lucy która dziś obchodzi uro, najlepszego kochana :* 

*Laura* 
Dziś był najwspanialszy dzień w moim życiu. Dzień mojego ślubu. Oczywiście nie wszystko poszło tak, jakbym tego chciała. Świadkiem Zayna oczywiście był Harry a moją świadkową była Alexa z uwagi na to że Emma nadal była w szpitalu. Bardzo się o nią martwiłam i starałam się ją odwiedzać codziennie, jednak dziś był mój dzień. Dziś stanę się panią Malik, żoną jednego z najsłynniejszych piosenkarzy na całym świecie. Byłam tym bardzo podekscytowana a zarazem przerażona. Bałam się tego czy po ślubie nadal będziemy tacy szczęśliwi. Czy uda nam się wytrwać ze sobą do grobowej deski. To nie będzie łatwe ale warto się poświęcić. 
Stałam właśnie przed lustrem i kończyłam przygotowywanie mojego wyglądu na dzisiejszy dzień. Była ze mną Alexa, która przyglądała mi się z wielkim uśmiechem. Gdy wreszcie welon ułożył się tak, jak tego chciałam, obróciłam się w jej stronę i z niepewnością zapytałam:
-Jak wyglądam? 
-Genialnie, naprawdę wspaniale wyglądasz w tej sukience. 
-Dziękuję, myślisz że Zaynowi się spodoba? Jeszcze mnie w niej nie widział.
-No to chyba jasne że tak.- odpowiedziała promiennie. 
Byliśmy przesądni i Malik jeszcze nie widział mnie w mojej sukni ślubnej. Kreacja była naprawdę piękna. Koronkowa na górze, w dole pokryta wieloma warstwami tiulu. W materiał gdzieniegdzie zostały wszyte malutkie diamenciki. Całość dopełniał długi welon, przysłaniający połowę mojej twarzy. Makijaż był delikatny i subtelny, niemal niewidoczny. Obróciłam się jeszcze raz w stronę lustra aby spojrzeć jak wyglądam. W tym momencie usłyszałam trąbienie przed domem. 
-Jest nasza limuzyna. Gotowa?- spytała Alexa. 
-Tak, tylko wezmę futerko bo pogoda niezbyt nam dziś sprzyja i możemy ruszać. 
Wsiadłam do limuzyny i ruszyliśmy do kościoła. Przez całą drogę bardzo się denerwowałam tym czy wszytsko wyjdzie tak, jak sobie to zaplanowaliśmy. Wreszcie dotarliśmy przed kościół. Zanim wysiadłam wzięłam trzy głębokie oddechy. Drzwi się otworzyły i wyszłyśmy. Przy wejściu czekał na mnie mój tata który symbolicznie miał mnie zaprowadzić do ołtarza. Gdy kościelne organy zaczęły grać, wolnym krokiem ruszyłam w stronę ołtarza przy którym stał Zayn, wraz z księdzem i świadkami. Promiennie uśmiechnął się na mój widok. Wyglądał cudownie. Miał na sobie czarny, idealnie dopasowany garnitur, czarną muchę i włosy ułożone jak zawsze w artystycznym nieładzie. Gdy dotarliśmy mój tata wymienił z Malikiem porozumiewawcze wspomnienia które moim zdaniem oznaczało: ,,Dbaj o nią'' i dopiero wtedy podał mu moją dłoń. Zayn  uścisnął ją delikatnie i zajęliśmy swoje miejsca....
*Zayn* 
To był najwspanialszy jak do tej pory dzień w moim życiu. Laura wyglądała cudownie. Suknia którą wybrały dziewczyny wspaniale na niej leżała. Gdy podeszła do ołtarza w jej oczach widziałem łzy szczęścia. Uścisnąłem jej dłoń i zajęliśmy wyznaczone miejsca. Podczas wypowiadania słów przysięgi małżeńskiej kilka łez popłynęło po moim policzku. Jeszcze nigdy do tej pory nie płakałem ze szczęścia i było to wspaniałe uczucie. Po zakończonej ceremonii, wyszliśmy z kościoła i udaliśmy się do limuzyny. Nie obyło się bez zdjęć i życzeń abyśmy ze sobą wytrzymali. Oczywiście że wytrzymamy. Laura była najwspanialszą dziewczyną jaką mogłem sobie tylko wymarzyć. Była kochana, czuła, mądra, troskliwa a w dodatku była ze mną w ciąży. Fakt że za kilka miesięcy na świat przyjdzie nasze maleństwo doprowadzał mnie do granic radości i ekscytacji. Bardziej szczęśliwy w tamtym dniu już być nie mogłem. Wsiedliśmy do limuzyny i ruszyliśmy, jednak nie do restauracji. Zaplanowałem że nasi goście będą świętować sami a my ten dzień i następny miesiąc  spędzimy tylko w swoim towarzystwie. Po chwili Laura zorientowała się że jedziemy w przeciwnym kierunku niż nasi goście i zapytała: 
-Kochanie, gdzie my jedziemy? 
-Świętować najwspanialszy dzień w naszym życiu skarbie.- odpowiedziałem i mocniej przytuliłem ją do siebie. 
-Tylko restauracja którą wynajęliśmy jest w drugiej części miasta. 
-Ale my nie jedziemy świętować z naszymi gośćmi. Za pół godziny wylatujemy na nasz miesiąc miodowy do Paryża. Tylko my sami i wspaniałe 30 dni. 
Laura uśmiechnęła się tylko i ponownie wtuliła w moje ciało. Na nasz miesiąc miodowy mieliśmy lecieć prywatnym samolotem. Na pokładzie czekał już na nas szampan. Nalałem sobie kieliszek a moja żona z uwagi na jej błogosławiony stan, po prostu wody. Stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy zawartość. Lot minął nam bardzo szybko i w przyjemnej atmosferze. Na lotnisku czekała na nas wynajęta limuzyna. Nie obyło się bez tłumu fotoreporterów i fanek które nie wiem jakim cudem dowiedziały się o tym gdzie będziemy. Udało nam się je sprytnie ominąć i pojechaliśmy do ekskluzywnej willi. Na tarasie czekała już na nas kolacja przy świecach. Zjedliśmy ją w blasku księżyca, patrząc sobie w oczy z miłością. Po skończonym posiłku zabrałem moją panią Malik do sypialni. Tam w wspaniałej atmosferze przeżyliśmy naszą noc poślubną. Dokładnie o 2 w nocy poszliśmy spać zmęczeni emocjami i przeżyciami dzisiejszego dnia. Laura już spała a ja przez okno patrzyłem na wieże Eiffla, zajebiście oświetloną w nocy. W tamtym momencie byłem najszczęśliwszy facetem na całym świecie. Miałem wspaniałą żonę, za niedługo miało urodzić się nasze dziecko. Do szczęścia nie potrzebowałem niczego więcej. Spojrzałem na słodko śpiącą Laurę i byłem pewnym że ten widok chcę oglądać każdej nocy... Byłem pewien że nasz miłość jest wieczna i nikt ani nic nie jest w stanie jej rozdzielić...
______________________
Dziś bez trailera z uwagi na to że nwm co w nim napisać. Tak to jest jak ma się 38* gorączki i chce sie coś napisać. W sumie to ten rozdział mi sie podoba. Nie będę jakoś szczegółowo opisywać tej podróży poślubnej no chyba że bardzo chcecie. W następnym rozdziale wracamy do rzeczywistości, niestety bardzo smutnej dla Em i Jamesa.
#byledosrody <3 <3
buziaki misie :* 

wtorek, 26 maja 2015

30. Wciąż cię kocham...

   Ten rozdział dedykuję moim zajebistym mordeczkom: Pauli, Kasi i Angelice,a w sposób szczególny dedykuję Angelice, która 16 maja obchodziła swoje 15 uro :) naajlepszego kochana :* (spóźnione ale jest)<bolg: http://some-things-take-time-blog.blogspot.com/ wbijamy i komentujemyy>

*Emma*
Byłam załamana. Jak on mi mógł zrobić coś takiego? Kochałam go, nadal go kocham i prawdopodobnie zawsze będę z on mnie zostawił. Nie chciało mi się już żyć. To James był jedyny facetem którego kochałam, a on mnie tak perfidnie potraktował. Zostawił mnie samą, z naszym dzieckiem. Spojrzałam na mój brzuch i zaczęłam jeszcze mocniej płakać. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Weszłam do sypialni i ułożyłam się na łóżku. Cała poduszka pachniała perfumami mojego ukochanego więc szybko z niej wstałam aby zatrzymać falę zbliżających się łez. Wyszłam na balkon i oparłam się o poręcz. Nie widziałam wyjścia z tej sytuacji. Zostałam sama z moimi problemami. Chciałam zadzwonić do Laury jednak nie chciałam jej teraz przeszkadzać. Za dwa tygodnie jej wielki dzień. Powinnam jej teraz pomagać w przygotowaniach do ślubu. Stałam tak i czułam narastający ból w brzuchu. Weszłam do środka i położyłam sie na łóżku. 
-Tylko spokojnie maluszku. Nie denerwuj się. Mamusia jest przy tobie.- mówiłam, głaszcząc się po brzuchu. 
Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Sen podziałał na mnie relaksująco. Gdy się obudziłam była już 20. Zeszłam na dół aby napić się wody i nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomyślałam że to James, który oddał mi klucze, przyszedł po którąś ze swoich rzeczy. Wolnym krokiem podeszłam do drzwi i przekręciłam klucz w zamku. Chwyciłam za klamką i zatkało mnie. W drzwiach stał Harry, z bukietem róż i dużym pluszowym misiem. Gdybym była z Jamesem, pewnie bym go wyrzuciła jednak teraz musiałam się komuś wygadać. Wskazałam mu ręką aby wszedł do środka gdyż nie wiem z jakich przyczyn odebrało mi głos. Weszliśmy do kuchni. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, aż w końcu Harry zaczął:
-Słyszałem o Jamesie i Kate... Znaczy widziałem ich razem. Wyglądali na szczęśliwych. 
Przez chwilę stałam w milczeniu a gdy w końcu powrócił mój głos, odpowiedziałam: 
-Taa, bardzo szczęśliwi. Jestem załamana. 
Wtedy do moich oczu napłynęły łzy. Styles odłożył rzeczy na blat kuchenny, podszedł i mocno mnie przytulił. Byłam wtedy bardzo rozdarta i chcąc, nie chcąc odwzajemnił gest. W tamtym momencie zaczęłam żałować wszystkiego. Tego że go zdradziłam, że tyle razy go odrzuciłam i związałam się z Jamesem. Przestałam zwracać uwagę na złe rzeczy które względem mnie zrobił i dostrzegałam tylko te dobre. Z rozmyślań wyrwał mnie jego głos: 
-Kotku, nie zostaniesz sama, pamiętaj. Zawsze będę przy tobie i jeżeli tylko zechcesz wrócę do ciebie. Puścimy wszystko w niepamięć. Zaczniemy nową kartę. Będziemy mieć dziecko.- powiedział, jakby był przekonany że jest to jego dziecko, po czym zaczął głaskać mnie po brzuchu. 
Zamknęłam oczy a gdy je otworzyłam, moja twarz była niebezpiecznie blisko jego twarzy. Niewiele myśląc pocałowałam go. Nie wiem czy zrobiłam to z wdzięczności za to że przyszedł czy za to że chciałam dowalić Jamesowi. Nagle odsunęłam się od niego. Poczułam okropny ból brzucha. Zwinęłam się i upadłam na podłogę. Harry natychmiast zareagował: 
-Em, kochanie spokojnie. Już dzwonię po karetkę. Oddychaj, kochanie wszystko będzie dobrze. 
Gdy on rozmawiał przez telefon ja modliłam sie w duchu aby mojemu dziecku nic się nie stało. Ono było teraz najważniejsze...
*James*
Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Siedziałem właśnie w hotelu i zastanawiałem się nad tym wszystkim. Zrobiłem z siebie idiotę. Zostawiłem moją narzeczoną która kochała mnie nad życie dla mojej ex która mną manipulowała. Nie miałem ochoty patrzeć w lustro. Rzygać mi się chciało na sam widok mojej twarzy. Zrobiłem coś okropnego. W tamtym momencie byłem pewny że Emma już nigdy mi nie wybaczy. Zapewne teraz siedzi w samolocie i leci jak najdalej stąd. Nie zdziwiłbym się. Sam miałem siebie dosyć. Włączyłem telefon i zacząłem przeglądać jej zdjęcia. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie jak bardzo ją kocham. Uświadomiłem sobie że moje życie bez niej nie ma sensu. Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem  z niej zdjęcie usg naszego dziecka. Właśnie kilka godzin temu przekreśliłem naszą wspólną przyszłość. Najbardziej bałem się tego że Em zabroni mi spotkań z dzieckiem. Że odetnie się ode mnie. Prawdopodobnie nigdy jej nie zobaczę. W tym momencie zadzwonił mój telefon. Miałem wielką nadzieję że dzwoni Emma. Otarłem łzy i odebrałem, nie zważając na to kto dzwoni. 
-Chce cię tylko poinformować że Emma jest w szpitalu. Zerwałeś z nią a ona się załamała. Teraz leży tutaj a stan jej i dziecka jest poważny. Zrobisz z tym co będziesz chciał, to ona mnie poprosiła abym zadzwonił.-powiedział Styles. 
-Który to szpital?
-Ten w którym leżała jeszcze na początku ciąży. Nie wiem dlaczego chce abyś tu przyjechał. Po tym co jej zrobiłeś...
Rozłączyłem sie, przerywając mu. Nie miałem ochoty tego słuchać. Wziąłem kluczyki i wyszedłem z pokoju. Jechałem bardzo szybko, nie zważając na ograniczenia prędkości.Wpadłem do szpitala i podbiegłem do recepcji w której udzielono mi informacji o tym w której sali leży Em. Szybkim krokiem udałem się do tej sali. Pod drzwiami spotkałem Harrego. Z miną zwycięscy przyglądał sie mi. Gdy lekarz opuścił sale obydwaj do niej weszliśmy. Zobaczyłem załamaną Em, leżącą na łóżku. Nawet nie chciała na mnie spojrzeć. Nie dziwiłem się jej. Moje serce w tamtym momencie krwawiło i powoli rozlatywało się na kawałki. Podszedłem do łóżka i chwyciłem ją za rękę jednak szybko mi się wyrwała. Odetchnąłem rozdzierająco i usiadłem na krześle. W tym momencie do sali wszedł lekarz. Spojrzał pytająco na nas dwóch a następnie zwrócił sie do Em:
-Zrobię pani usg. Czy chce pani aby któryś z panów był obecny przy badaniu?
Wtedy Emma podniosła głowę i spojrzała na nas obydwóch. Gdy moje oczy spotkały się z jej spojrzała na mnie wzrokiem który zinterpretowałem tylko w jeden sposób: ,,Pomimo że mnie zraniłeś nadal cię kocham ty dupku''. Przez chwilę zastanawiała się, po czym lekko zachrypniętym głosem odpowiedziała:
-Wolałabym aby żadnego z nich nie było podczas badania.
W tym momencie moje serce rozleciało się na jeszcze drobniejsze kawałeczki.Wyszedłem z sali i opadłem na krzesło stojące nieopodal. Moja ukochana miała mnie dość, odcinała mnie od dziecka a jeszcze mój ex przyjaciel, który teraz był moim największym wrogiem, zniszczył mój związek z Em. Byłem wściekły a zarazem zrezygnowany i zrozpaczony. Podniosłem się z krzesła i wyszedłem z budynku. Dopiero na świeżym powietrzu moje myśli zaczęły nawiedzać  najczarniejsze scenariusze. Moje nadzieje na powrót do Em właśnie prysły jak bańka mydlana. Przez swoją głupotę straciłem dwie najważniejsze dla mnie osoby.
_____________________
Harry czy James- z którym z nich zwiąże się Em? A może wybaczy Jamesowi i wrócą do siebie? Czy ona będzie jeszcze szczęsliwa? 
Hejo mordki :*
Tytuł tak bardzo podobny do ,,Wciąż ją kocham'' ale tylko to przyszło mi do głowy...
Tak mnie jakaś wena w środku tygodnia złapała więc stwierdziłam  że walne nowy rozdział :) mam nadzieję że szczęśliwi :*
kolejny rozdział pojawi się w piątek i będzie on dość nietypowy a zarazem wyjątkowy <3 *.*
na dziś spadam, buziaki :* i do piąteczku :*

piątek, 22 maja 2015

29.Koniec.

*James*
Od pewnego czasu coraz częściej widywałem się z Kate. Pracowaliśmy razem na planie i przez to zbliżyliśmy się do siebie. Często wspominaliśmy przy kawie nasz związek. Nawet nie zauważyłem a moje dawne uczucia powróciły. Wstyd mi było się przyznać ale na nowo się z niej zakochałem. Byłem rozdarty. Nadal czułem coś do Emmy jednak uczucie do Kate wydawało się być dużo mocniejsze. Ale jak miałem powiedzieć o tym mojej narzeczonej która była w 5 miesiącu ciąży? Było mi ciężko. Nie chciałem ranić Emmy ale nie mogłem udawać że wszystko jest okej. 
Tego wieczoru postanowiłem powiedzieć Em że to koniec i wrócić do Kate, która jeszcze o niczym nie wiedziała. Wszedłem do domu i zacząłem układać w głowie to co powiem Emmie. Znalazłem ją w salonie. Leżała przykryta kocem i oglądała telewizję. Od razu gdy mnie zobaczyła, podniosła się z łóżka i podeszła aby mnie przytulić. Ja jednak odepchnąłem ją. Po tym ruchu, już wiedziałem że będę musiał powiedzieć jej prawdę. 
-James co się stało?- zapytała poddenerwowana Em. 
-Muszę ci coś powiedzieć ale przed tym musisz wiedzieć że ten dom należy do naszego dziecka i możesz w nim zostać. 
-Nadal nie rozumiem.- powiedziała z irytacją. 
-Tylko proszę nie denerwuj się. To nie miało tak wyjść... Naprawdę bardzo cię przepraszam, ale dłużej tak nie mogę....- wziąłem głęboki oddech i powiedziałem- To koniec. 
-To jest żart prawda? Próbujesz poprawić mu humor?- zaśmiała się Em. 
-Nie, ja jestem śmiertelnie poważny.- powiedziałem i poszedłem na górę spakować swoje rzeczy, zostawiając zdruzgotaną Emmę w salonie. 
Wszedłem do garderoby i oparłem się o ścinę. Nie chciałem jej krzywdzić ale tak jakoś wyszło. To uczucie było silniejsze od moralności i wierności. Nadal kochałem Emmę, kochałem też nasze dziecko ale nie zamierzałem udawać. Gdy spakowałem niemal wszystkie rzeczy, zszedłem na dół. W salonie na kanapie siedziała zapłakana Emma. Podszedłem do niej i powiedziałem:
-Kochana, ja nadal cię kocham ale to uczucie do Kate jest silniejsze ode mnie... Ja nie potrafię... Zraniłbym cię zostając z tobą... 
-To już jest chyba nieważne.- powiedziała i zdjęła pierścionek zaręczynowy z palca, wręczając go mi- Ja też cię kocham i cały czas będę. Rozumiem, nie jesteś ze mną szczęśliwy, nigdy nie byłeś. Po prostu zapomnijmy obydwoje o tym co było między nami....
-Ale ja nadal kocham nasze dziecko.-przerwałem jej. 
-O nim też możesz zapomnieć.- powiedziała i zniknęła w głębi domu. 
Ja tymczasem odłożyłem moje klucze na stół i wyszedłem z domu. Włożyłem rzeczy do bagażnika i oparłem się o samochód. Z moich oczu popłynęły łzy. Ciężko mi było zostawiać to wszystko. Emmę, dziecko, ten dom. WSZYSTKO. Ale nie było już odwrotu. Wsiadłem do samochodu i postanowiłem pojechać do Kate. Mam nadzieję że ucieszy się gdy usłyszy taką nowinę. Sen który miałem kilka miesięcy temu się spełnił....
*Kate* 
Właśnie przygotowywałam się do randki z Harrym. Od kilku miesięcy byliśmy razem. Naszym celem była zemsta na Jamesie i Emmie. Ja odbiłam do Emmie a Harry cieszył się że jego sukowata była jest samotną matką. Nienawidził Em tak samo jak ja. Była podła i niemiła. Gdybym mogła, zepchnęłabym ją z mostu ale zabranie jej ukochanej osoby było wystarczającą zemstą. Nie sądziłam że James jest aż tak naiwny. Wystarczyło tylko przelizać się z nim w garderobie i nagadać jakichś pustych obietnic aby uwierzył.Gdy wreszcie Harry przyszedł usiedliśmy w salonie. Zapaliłam w kominku i nalałam nam po lampce wina. Byliśmy idealną parą. Harry przez cały wieczór obsypywał mnie milionami czułych słówek i komplementów. W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi poderwałam się z miejsca i poszła otworzyć. Moje przerażenie wzrosło gdy w progu zobaczyłam Maslowa. Była skołowana. Co ja teraz zrobię. James sam się wprosił do środka i już od progu zaczął nawijać: 
-Kochanie, nie uwierzysz ale rozstałem się z Emmą. Zostawiłem ją i przyjechałem do ciebie. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. 
Gdy w drzwiach kuchni stanął Harry mina Jamesowi zrzedła. Cofnął się o dwa kroki i zapytał:
-Co on tu robi? 
-A co ty myślałeś?- zapytałam kpiąco.- Że po tym wszystkim będę chciała z tobą być? Zabawny jesteś. Ja cie James nigdy nie kochałam. Pomogłeś mi się tylko wybić na szczyt i to wszystko. A teraz spadaj, bo chcę spędzić czas z moim chłopakiem. 
Podeszłam do Harrego i objęłam go w pasie. On jednak odsunął się ode mnie co bardzo mnie zdziwiło. Chrząknął i powiedział:
-Zasadniczo to zabawiłem się zarówno tobą, James, jak i tobą ślicznotko. Myślałaś że na ciebie polecę? Byłaś mi tylko potrzebna do odbicia Emmie tego idioty. Teraz mam wolne pole do popisu. Kocham tylko Em i zawsze ją kochałem.- wziął kurtkę z wieszaka i powiedział.- Nara frajerzy. 
Gdy Harry wyszedł James chciał za nim pobiec jednak zatrzymałam go. W oczach chłopaka widziałam łzy. Mimowolnie zrobiło mi się go żal. Oszukałam go. Zniszczyłam jego miłość. 
-James, przepraszam.- zapłakałam- Harry mną zmanipulował nie wiedziałam co robię. James, co teraz chcesz zrobić? 
-Nie mam pojęcia... Emma mi nigdy nie wybaczy....
_____________________________________________
A może jednak Emma wybaczy Jamesowi? Czy Harry go uprzedzi i zdąży pocieszyć Em?Czy to naprawde koniec tego związku?

Hejo, haj, heloł!
Jak tam u was po ciężkim zapewne tygodniu? U mnie całkiem spox, jakoś leci. Oto obiecany koniec sielanki między Jamesem a Emmą. Namieszałam trochę, przyznam. Dzisiaj tak sobie w kiblu na lekcji siedziałam i przypominały mi się najlepsze odpały ever, mam wrażenie że mój śmiech słychać było w całej szkole, ale to szczegół :D. Kolejny rozdział opublikuję jutro bądź w niedziele :)
Miłego weekendu, buziaki :*

niedziela, 17 maja 2015

28. To najlepsze co mogło nam sie przydarzyć.

*Zayn*
Od kilku dni Laura unikała mnie. Zachowywała się jakoś dziwnie i co najgorsze za każdym razem gdy próbowałem się do niej zbliżyć, odtrącała mnie. Te jej humorki i ciągłe zmiany nastroju były nie do wytrzymania. Nie dało się z nią normalnie porozmawiać. W dodatku zaczęła unikać przygotowań do ślubu. Za każdym razem gdy rozpoczynałem ten temat, ona starała się zakończyć go jak najszybciej. Nie rozumiałem tego. Do ślubu pozostał nam tylko miesiąc ale jej to wcale nie interesowało. Tak jakby chciała zerwać zaręczyny i odwołać ślub.To nie była już ta sama osoba w której zakochałem się kilka miesięcy temu. Była wobec mnie oziębła i nieczuła. Miałem już dość tej sytuacji dlatego dziś po powrocie postanowiłem wyjaśnić to jej zachowanie. Przez cały dzień nie mogłem sie na niczym skupić. Obmyślałem co jej powiedzieć gdy wreszcie zechce ze mną porozmawiać. Wróciłem do domu około 20. Wszedłem do sypialni i zastałem tam zapłakaną Laurę. W ręce trzymała jakąś kartkę. Nawet nie zauważyła mojej obecności, tak bardzo pochłonęło ją to, co znajdowało się na papierze. Podszedłem do niej i czule ją przytuliłem. Moja ukochana, pierwszy raz od dłuższego czasu także się do mnie przytuliła. Po chwili gdy już trochę się uspokoiła, spytałem:
-Kochanie co się stało? Od jakiegoś czasu zachowujesz się dość nietypowo. Ciągle mnie unikasz, zbywasz. To ja zrobiłem coś nie tak? 
-Nie, ty nic nie zrobiłeś. To moja wina.- powiedziała zapłakanym głosem. 
-Ale co jest twoją winą? Powiesz mi. 
Po tym pytaniu, Laurę nagle zaczęło interesować wszystko inne w pomieszczeniu tylko nie ja. Bała się mi spojrzeć w oczy. Uniosłem delikatnie jej podbródek i spojrzałem w jej zapłakane zielone tęczówki. Po raz kolejny powtórzyłem pytanie:
-Co się stało, kochanie? Mi możesz powiedzieć wszystko. 
-Jestem w ciąży!- wykrzyczała.- Jestem w ciąży teraz gdy nasze kariery są u szczytu i nie mamy czasu na dziecko. To się stało! Ja nie chcę tego dziecka. Ono wszystko zmieni.
Na mojej twarzy malowała się radość. Podszedłem do Laury która stała w oknie i beznamiętnie patrzyła w przestrzeń. Przytuliłem ja od tyłu i pocałowałem w czoło. Radość przepełniała każdą komórkę mojego ciała. 
-Co teraz zrobimy?- zapytała blondynka. 
-Za miesiąc weźmiemy ślub. Potem ty urodzisz dziecko i będziemy szczęśliwą rodziną. 
-Ale to dziecko wszystko skomplikuje. 
-Zbliży nas do siebie. Zawsze marzyłem o tym aby mieć z tobą dzieci. 
To powiedziawszy obróciłem ją w swoją stronę i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek. Laura uśmiechnęła się ale w jej oczach nadal widziałem zwątpienie. Usiadłem na łóżku a ją posadziłem sobie na kolanach. Zacząłem delikatnie głaskać jej brzuch. Aby dodać jej otuchy, powiedziałem:
-Poradzimy sobie. Dziecko to jest najwspanialsze co może nam się przydarzyć, uwierz mi. 
-Wierzę.- odpowiedziała pewnym głosem i przytuliła się do mnie. 
*Emma* 
Ten tydzień nie zapowiadał się dla nas dobrze. Nasi rodzice postanowili nas znowu odwiedzić. Ich wizyta nie była nam specjalnie na rękę ale nie mieliśmy z Jamesem innego wyjścia. Mój narzeczony, aby nie narazić się mojej matce wziął tydzień wolnego. Ja uważałam że było to niepotrzebne ale on się uparł. 
Właśnie siedzieliśmy w naszej sypialni. Rodzice poszli na spacer po okolicy a my mieliśmy chwilę dla siebie. Postanowiliśmy przyjemnie spożytkować tę chwilę i James zaczął mnie namiętnie całować. Gdy ściągnął moją bluzkę do naszych uszu doszły hałasy z dołu. 
-O Boże wrócili.- jęknął James. 
Postanowiłam nie zwracać na to uwagi i powróciłam do całowania ust mojego ukochanego. Po chwili jednak usłyszałam pukanie do drzwi. Ubrałam bluzkę i z impetem otworzyłam drzwi. W progu stała moja mama. Z niewinnym uśmiechem zapytała:
-Nie przeszkadzam? 
-Nie.- odpowiedział James. 
-Tak.- odpowiedziała niemal w tym samym czasie co Maslow. 
-No to skoro nie przeszkadzam, to chcę zaproponować ci Emmo, abyśmy udały się spacer. 
Wzniosłam oczy ku niebu i błagałam aby to był jakiś żart albo sen. Niestety tak nie było. Spojrzałam na Jamesa, który po chwili z lekkim niezadowoleniem powiedział:
-Nie no spoko. Idźcie sobie, ja pójdę zobaczyć co u taty. 
-Poczekaj na zewnątrz mamo.- nakazałam, a po chwili niepożądany gość wyszedł. 
Podeszłam do Maslowa opartego o parapet i powiedziała: 
-Wieczorem ci to wynagrodzę. 
-Trzymam cię za słowo.- odpowiedział z uśmiechem. 
Cmoknęłam go na pożegnanie w usta i wyszłam. Poszłyśmy z moją mamą na spacer do jakiegoś parku. Przez chwilę szłyśmy w milczeniu, po czym zapytała:
-Córeczko, przepraszam że spytam prosto z mostu ale skąd wiesz że ojcem dziecka jest James? 
- Gdy zaszłam w ciążę byliśmy już razem.- odpowiedziałam pewnie. 
-A wiesz że mogłaś się pomylić w liczeniu. No moim zdaniem lepszym ojcem dla twojego dziecka byłby Harry. On ma jakieś zabezpieczenie finansowe a James to...
-James też ma zabezpieczenie finansowe, jak to raczyłaś ująć.- przerwałam jej lekko poddenerwowana.- A poza tym pieniądze to nie wszystko. Ja go kocham i nie zamierzam się rozstać z ojcem mojego dziecka! Dla twojej informacji James mi się oświadczył.- wskazałam pierścionek na moim palcu.
-Mimo wszystko...
-Stop!- krzyknęłam.- Nie mam ochoty tego słuchać! Już wiem do czego prowadzi ta rozmowa. Chcesz żeby rozstała się z Jamesem? Nie uda ci sie nas rozdzielić. My się kochamy. To co jest między nami to prawdziwa miłość, jeżeli wiesz co to znaczy. Ty nikogo nie potrafiłaś obdarzyć tak silnym uczuciem jakie jest między mną a Jamesem. 
Odwróciłam się i szybkim krokiem ruszyłam do domu. Byłam bliska opowiedzenia matce że znam jej sekrety. Utrzymałam jednak nerwy na wodzy. Nie chciałam ranić taty i przysparzać sobie więcej stresu. To nie było dla mnie dobre. Pogłaskałam mój brzuch. Łzy napływały mi do oczu. Byłam jednak pewna że moje dziecko nie będzie mieć kontaktu z nią. Nie mogłam pozwolić na to aby nasze maleństwo także zaczęła nastawiać przeciwko Jamesowi. 
________________________________________________________
Zadowoleni reakcją Zayna? Jak dalej potoczą się losy tej pary? Czy matka Em będzie jeszcze mieszać między zakochanymi? O tym za niedługo.
Hejooo :)
Tak wiem obiecałam wam ten rozdział wczoraj, przepraszam, ale miałam tak zakręcony dzień że nawet nie myślałam o blogu, jeszcze raz przepraszam :). No i mam dla was przykre wiadomości, dotyczące kolejnych rozdziałów: KONIEC SIELANKI MIĘDZY EM A JAMESEM. CO sie stanie, przekonacie się sami, ale będzie się działo.
Na dziś zmykam, czeka mnie okropny tydzień więc byle do piątku <3 bo w piątek kolejny rozdział (postaram się nie zawalić), życzę przetrwania całego tygodnia jak najlepiej i do zobaczenia, buziaaki :* 


















piątek, 15 maja 2015

27. Impreza

*James*
Wróciłem do domu o 17. Została nam godzina do przygotowania się na imprezę u Carlosa. Dawno nie imprezowaliśmy z Emmą więc ta domówka spadła nam z nieba. Gdy wszedłem do garderoby Em była prawie gotowa. Kończąc makijaż opowiadała mi o Laurze. Trochę zdziwił mnie fakt że przyjaciółka mojej narzeczonej jest w ciąży zwłaszcza iż Zayn zawsze powtarzał że nie chce mieć dzieci. Wreszcie skończyliśmy przygotowania i ruszyliśmy na imprezę. Na miejscu była już znaczna większość gości. Ogromna willa z basenem i jacuzzi, będzie nieźle. Z uwagi na to że Emma nie piła i już po chwili odpłynęła w rozmowy z przyjaciółkami, udałem się do grona znajomych i wypiłem kilka głębszych na rozluźnienie. Z uwagi na to że nie potrzebuję alkoholu aby się dobrze bawić poprzestałem na tych kilku głębszych i lampce szampana. Nudziły mnie także kawały pijanych kolegów o seksie i blondynkach więc postanowiłem poszukać Emmy. Co dziwne nie znalazłem jej na dole gdzie odbywała się impreza, nad basenem też jej nie było więc poszedłem na piętro. Zastałem ją plotkującą z Alexa w jednym z pokoi gościnnych. Usiadłam obok brunetki i objąłem ją od tyłu. One jakby nie zauważywszy mojej obecności nadal rozmawiały. 
-Bardzo śliczną masz tą sukienkę kochana.- powiedziała Alexa
-Wiem, sam wybierałem.- wtrąciłem na co obydwie dziewczyny wybuchły śmiechem. 
-No to ja wam nie będę przeszkadzać. Poszukam Carlosa, możecie tu zostać na noc.- odpowiedziała i zniknęła za drzwiami. 
Zacząłem się wtedy przytulać i mizdrzyć do Emmy, trzymając ją za brzuch. Złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Liczyłem na dalszy rozwój wydarzeń jednak Em powiedziała:
-Wracamy na imprezę. 
Pociągnęła mnie na dół co niezbyt mnie ucieszyło w tamtej chwili. Tam od razu ruszyliśmy na parkiet. W tle leciała wolna muzyka a my przytuleni do siebie kołysaliśmy się. Impreza z uwagi na późną porę i sporą dawkę procentów zaczynała przenosić się nad basen a my zostaliśmy na parkiecie niemal sami. Oparłem Em o stojący nieopodal filar i zacząłem całować jej szyję. Emma na chwilę oderwała się ode mnie i jęknęła: 
-Ała... Auć.
-Coś się stało? Boli cię brzuch?!- zacząłem panikować.
-Nie spokojnie, nie boli mnie brzuch tylko nogi. Zaniesiesz mnie do pokoju, prosze. Plose kochanie.- prosiła Em robiąc słodkie oczka, które uznałem za ostateczny argument.
Bez żadnej odpowiedzi wziąłem ją na ręce i poszliśmy do jednego z pokoi gościnnych. Przekręciłem klucz w zamku tak aby nikt natarczywy nie chciał nam wbić do pokoju. Położyłem się na łóżko obok Emmy która już nakryła się kołdrą. Chciałem jej coś powiedzieć gdy zobaczyłem jak słodko śpi. Okryłem ją szczelniej kołdrą i spojrzałem na jej piękną twarz. Była taka spokojna kiedy spała. Po chwili zmęczenie także dawało się we znaki. Ułożyłem się na poduszce i nawet nie zauważyłem, gdy pogrążyłem sie w sen.
*Alexa* 
Impreza była naprawdę udana. Goście bawili się świetnie. Jednak najlepsza była zabawa nad basenem podczas gdy Carlos wrzucał mnie do wody. Bawiłam się naprawdę epicko. Martwiła mnie tylko nieobecność Laury która także była zaproszona. Emma nie wspominała nic o jej nieobecności więc postanowiłam nie pytać. Może zatrzymała ją praca? Trudno powiedzieć. Kilka razy nawet do niej dzwoniłam ale za każdym razem zgłaszała się poczta głosowa. Postanowiłam zadzwonić do niej później a tymczasem wrócić do bawiących sie gości. Ściągnęłam sukienkę i w samej bieliźnie wskoczyłam do basenu. Złapałam Carlosa za ramię i obróciłam w moją stronę. Złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku a w oddali usłyszeliśmy oklaski i gwizd gości. Oderwaliśmy się od siebie a ja podpłynęłam do krawędzi basenu. Na jej brzegu siedziała koleżanka z planu. Złapałam ją za łydki i wciągnęłam do wody. Gdy wypłynęła na powierzchnię zaczęłyśmy się śmiać i chlapać wodą. Poszłam ze znajomymi do środka willi i tam wypiłam kilka, może kilkanaście kieliszków mocnego alkoholu. Wtedy urwał mi się film. Obudziłam się rano i od razu spojrzałam na zegarek. Była 11. Nawet nie pamiętam o której skończyła się impreza i w jakim stanie jest nasz dom ale średnio mnie to teraz obchodziło. Mój ogromny kac dawał o sobie znać. Wstałam z łóżka i podążyłam do kuchni. Gdy jednak zobaczyłam wygląd salonu a z okna także basenu uświadomiłam sobie że wygląd mojego domu będzie mnie interesował przez najbliższe kilka godzin. Niewiele myśląc postanowiłam zadzwonić po sprzątaczkę gdyż mój kac nie pozwolił mi na ogarnięcie syfu jaki panował w domu. Weszłam do kuchni i zobaczyłam w niej Em, robiącą sobie i Jamesowi śniadanie.
-Hej.- przywitałam się i sięgnęłam do lodówki po butelkę wody.
-Cześć. Widzę że kac męczy.- trafnie zauważyła.
-No męczy, męczy. Dawno się tak nie nawaliłam.
Emma nic nie odpowiedziała tylko powróciła do przygotowywania omletu dla Jamesa. Po chwili ciszy przypomniałam jednak sobie że mam ją o coś zapytać.
-Emma, nie wiesz co się dzieje z Laurą? Miała wczoraj być ale jakoś nie przyszła, nie poinformowała mnie o tym. Martwię się po prostu.
Emma odetchnęła ciężko i zdawkowo odpowiedziała:
-Ma teraz trudny czas. Przepraszam cię ale idę zanieść skacowanemu Jamesowi śniadanie.
Po tych słowach wyszła a tym samym pogrążyła mnie w zadumanie. Jej odpowiedź była jakaś dziwna i wymijająca. Ona na pewno wiedziała co się dzieje... Tylko dlaczego nie chciała mi powiedzieć?
___________________________________________
Hejoo :)
Dziś bez trailera bo brak weny na to co mogę w nim napisać, sorka :(
Od razu przepraszam za bardzoo krótki rozdział, pisała go kilka razy, za każdym razem usuwałam bo wychodził beznadziejny i dopiero po kolejnej próbie napisania coś wyszło, ale nie oszukujmy się że dupy ten rozdział nie urywa. Następny bd dłuższy i ciekawszy, obiecuję :*
No właśnie co do następnego rozdziału, to nie będziecie musieli na niego zbyt długo czekać, bo pojawi się już jutro :) tak olałam w tym tygodniu szkołe, byłam tylko 3 dni a reszte sobie przechorowałam, ale miałam dzięki temu czas na pisanie więc nie żałuję choć zaległości mnie czekają. Było warto pochorować.
http://some-things-take-time-blog.blogspot.com/ po raz kolejny promuję bloga moich mordeczek :*, zaglądajcie, warto :)
Na dziś żegnam się, udanego piątkowego, imprezowego wieczoru i do jutra, buziakii :*

sobota, 9 maja 2015

26. Niespodziewana wiadomość

*Laura*
Od momentu naszego pogodzenia minął już miesiąc. Ustąpiły także mdłości i wymioty. Zapewne były spowodowane stresem który już minął. W spokoju rozpoczęliśmy przygotowania do ślubu który miał się odbyć już za miesiąc. Zakłócił je jednak niespodziewany fakt. Przez to wszystko nawet nie zauważyłam że od ponad miesiąca nie miałam okresu. Ten fakt próbowałam  także tłumaczyć sobie ciągłym stresem jednak postanowiłam pójść się przebadać. 
Siedziałam właśnie przed drzwiami do gabinetu ginekologa. Stres przed tym co mogę usłyszeć rozdzierał mnie w środku a nurtujące pytania obijały się o ściany czaszki. Wreszcie zostałam poproszona do gabinetu. Przedstawiłam lekarce swoje objawy a ona zabrała się do badania. Na początku nic nie widziałam jednak po chwili, lekarka z wielkim entuzjazmem powiedziała:
-Gratuluję, jest pani w piątym tygodniu ciąży. 
-Co?!- spytałam skołowana. 
-Proszę spojrzeć.- Wskazała monitor.- Ta malutka kuleczka to pani dziecko. 
Pani doktor cały czas coś do mnie mówiła, analizowała stan dziecka jednak do mnie nie docierały te słowa. Ciąża to była ostatnia rzecz jakiej się spodziewałam. Wyszłam  z gabinetu ze zdjęciem usg i karteczką z terminem następnej wizyty. Usiadłam pod ścianą i załamałam się. Nie mogę urodzić tego dziecka. Nie teraz! Za kilka lat ale nie w momencie w którym moja kariera jest na samym szczycie. Zresztą Zayn także nie chciał jak na razie mieć dzieci. No właśnie. ZAYN. Jak mam mu o tym powiedzieć. Najbardziej bałam się jak on zareaguje na wieść o tym że zostanie ojcem. Nie przeczuwałam tego że będzie zachwycony. Siedziałam tak po ściną a łzy napływały mi do oczu. Nie wiedziałam co mam robić. Wyszłam z kliniki. Chłodne powietrze owiało mnie tak że szczelniej otuliłam się kurtką. Wsiadłam do samochodu i zastanawiałam się co robić. Zadzwoniłam do Zayna. O dziwo już po pierwszym sygnale odebrał:
-Hej kochanie.
-Cześć.
-Co tam?
-Zayn wiesz...- Zawahałam sie.
-Co takiego? Coś się stało?
-A zresztą.... Potem ci opowiem. Teraz muszę już kończyć.
-No to pa. Pamiętaj o potwierdzeniu naszych rezerwacji.
-Tak pamiętam.-Zapewniłam, choć w rzeczywistości dobrze że przypomniał mi o tym gdyż przez tą niespodziewaną nowinę zapomniałam.
Rozłączyłam się. Wycofałam sie. Byłam na dobrej drodze aby mu o tym powiedzieć i nagle jakaś część mnie tego nie chciała. Jakaś część mnie nie chciała tego dziecka. Z drugiej strony nie mogłam zabić dziecka. Mojego dziecka. Musiałam o tym z kimś porozmawiać. Postanowiłam pojechać do Emmy.
*Emma* 
Minął miesiąc od mojego ostatniego spotkania z Jacobem. Tak to było to spotkanie na którym wyznał mi miłość. Od tamtej pory unikałam go. Nie pojawiałam się w agencji, nie odbierałam jego częstych telefonów ani tym bardziej nie odpisywałam na sms'y. James, jak to on, chciał porządnie mu przywalić jednak udało mi się powstrzymać go przed tym. Smith jest dość znany a taka afera mogłaby wpłynąć niekorzystnie na karierę Maslowa. A o nim jak i o mnie było ostatnio dość głośno. Wszystkie gazety rozpisywały się na temat naszego związku, pierścionka na moim palcu, ciąży. W wielu zgadywano także płeć dziecka. Starałam się tego nie czytać jednak gdy czytałam tytuły to sama nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. 
Dziś wieczorem byliśmy zaproszeni na imprezę do Carlosa i Alexy. Bardzo się cieszyłam gdyż dawno ich nie widziałam. Miałam jeszcze jeden powód do radości. Otóż znalazłam idealną sukienkę na dzisiejszy wieczór, która lekko uwydatniała mój brzuszek a zarazem wyglądałam w niej, jak to stwierdził James, nieziemsko seksownie. Siedziałam sobie z kolejną porcją lodów i oglądałam film gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Na początku postanowiłam udawać że mnie nie ma i dalej leżeć pod cieplutkim kocykiem jednak po chwili podniosłam się i podreptałam otworzyć. W progu zobaczyłam Laurę. Minę miała nietęgą. 
-Musimy pogadać.- powiedziała niemal beznamiętnie. 
-Ok, wchodź.
Weszłyśmy do środka. Laura usiadła na kanapie a ja podeszłam do kominka i oparłam się o niego. Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie aż w końcu powiedziałam zniecierpliwiona:
-O czym chciałaś pogadać? No bo tak siedzisz nic nie mówisz, a sprawa wydaje się być poważna wnioskując po twojej minie. 
-Jestem w ciąży.- wypaliła a mnie prawie zabiło
-Laura, to wspaniała wiadomość. Powinnaś się cieszyć.
W tym momencie do oczu mojej przyjaciółki napłynęły łzy. Podeszłam do niej i pocieszająco ją przytuliłam. Odsunęłam sie od niej aby podać jej chusteczki i zapytałam:
-Zayn o tym wie?
-No właśnie nie!- wykrzyczała zapłakanym głosem.- A ja boję się tego jak on zareaguje. Mówił że nie chce mieć dzieci na razie!
-Ale kochana, my z Jamesem też nie planowaliśmy potomstwa a jakoś tak wyszło. 
-Ale ty nic nie rozumiesz! To dziecko wszystko skomplikuje.- mówiła a jej płacz powoli ustawał. 
-Ale oczywiście że dziecko wszystko komplikuje ale także rozjaśnia a przede wszystkim zbliża ludzi do siebie. Dziecko nie jest problemem i powodem do płaczu.- próbowałam na spokojnie jej wyjaśnić.
Przez kilka kolejnych minut siedziałyśmy w milczeniu aż w końcu Laura powiedziała:
-Ale ja się tak bardzo boję. Nie umiem zajmować się dziećmi. Nigdy tego nie robiłam.
-Ja też.- Odpowiedziałam z lekkim rozbawieniem.- Ale staram sie myśleć optymistycznie. Poza tym nie jesteś sama. Masz Zayna a ja jestem pewna że on nie zostawi cię z tym samej. Po prostu z nim porozmawiaj. 
-Wiesz może i masz rację. Wrócę do domu i pogadam z nim szczerze.- przyznała mi rację. 
-Trzymam w kciuki.- odpowiedziałam pełna optymizmu. 
_____________________________________________________
Czy Laura powie Zaynowi prawdę? Jak zreaguje chłopak? Co gorszego moze się stać? O tym wkrótce.
Hejo :) Mam dobre wiadomości. Dopiero dziś przypomniałam sb że moja mama była na ''wywiadówce'' i ma kartkę z moimi ocenami. Tak zajrzałam w nią sb i stwierdzam że nie jest ze mną tak źle. Wprawdzie mam kilka ocen do poprawy, ale to tylko geo i historia więc nie zawieszam mojej aktywności. Będę pisać, tylko trochę mniej, 1-2 rozdziały na tydzień. A poprawić to ja muszę teraz zachowanie w szkole i troche się uciszyć żeby b. dobre było :D 
Na dziś się żegnam :) buziaki :* 

piątek, 1 maja 2015

25. Wyznania...

*Emma*
Od wyjazdu Jamesa minął dzień a ja już za nim tęskniłam. Chyba za bardzo się do niego przywiązałam. Aż boję się pomyśleć co by było gdyby nagle zniknął z mojego życia. Nie przeżyłabym tego. Leżałam sobie w łóżku i wspominałam piękne chwile. Była 4 nad ranem a ja już się obudziłam. Jak zwykle odwiedziłam najlepszą przyjaciółkę moich ostatnich dni. Lodówkę mam na myśli. Laura z pewnością jeszcze spała. Biedna. Zawiodła się na Zaynie a ja jak go spotkam to go rozszarpię. Jak on mógł zrobić jej coś takiego? Bardzo się co do niego pomyliłam. 
Dziś przed południem miałam kolejną wizytę u lekarza. W sumie nie miałam się czym denerwować. Nic mnie nie bolało, czułam się świetnie. Następnie miałam wpaść na chwilę do agencji i porozmawiać z Jacobem. Pisał mi że ma jakąś ciekawą ofertę pracy. Bardzo mnie to zastanawiało gdyż kto chce zatrudniać do sesji kobietę z brzuszkiem. Ale może to chodziło o coś innego. Postanowiłam jeszcze położyć się spać. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudziłam się o 11. Kuźwa, zaspałam. Do ginekologa mam na 11:30 i wątpię że się wyrobię. Musiałam jednak pójść ponieważ obiecałam Jamesowi. Pośpiesznie się ubrałam i zbiegłam na dół. W kuchni zauważyłam Laurę robiącą sobie śniadanie. Wymieniłyśmy tylko kilka zdań, pożegnałam się i wyszłam. Nie wiem jakim cudem ale udało mi się zdążyć. Dokładnie o 11:28 byłam pod gabinetem. Usiadłam na chwilę aby ochłonąć i już po chwili zostałam poproszona do gabinetu. Tam usłyszałam praktycznie to samo. Dziecko rozwija się prawidłowo, jest to 9 tydzień i tak dalej. Przez jakiś czas nawet przestałam słuchać o tym co mówi do mnie lekarka. Po skończonych badaniach i wręczeniu zdjęcia usg podziękowałam jej i wyszłam. Zaraz po wizycie pojechałam do studia fotograficznego Jacoba które mieściło się w agencji z którą współpracowałam. Weszłam i przywitałam się z nim:
-Hej Jacob!
-O cześć piękna.- podszedł i przytulił mnie.- Cudownie wyglądasz, ciąża ci służy.- dodał ale bardziej patrzył się na mój biust niż na całą moją sylwetkę.
-Dziękuję, o czym chciałeś porozmawiać?- od razu przeszłam do rzeczy.
-Dostałem propozycję dla ciebie abyś zrobiła sobie sesję z ciążowym brzuszkiem. Oczywiście jak będzie już trochę widoczniejszy. To byłaby sesja w bieliźnie. 
-Słucham?- zapytałam lekko zdezorientowana.- Ja jestem w ciąży a ty proponujesz mi półnagie sesje. Wiesz przepraszam ale muszę ci odmówić. 
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu w końcu Jacob odezwał się:
-Emma kocham cię. 
-Co ty powiedziałeś?
-Kocham cię i chcę z tobą być. Błagam jak urodzisz to dziecko zostaw je i Jamesa. Wyjedźmy razem gdzieś. Jak najdalej. 
-Przepraszam ale ja już muszę iść.- próbowałam uniknąć krępującej odpowiedzi.
Podniosłam się z krzesła i już miałam wychodzi ale Jacob podbiegł do mnie, przywarł mnie do ściany i próbował pocałować. Chciałam się wyzwolić z jego uścisku ale było to dla mnie bardzo trudne. W końcu kopnęłam go w krocze i wybiegłam na zewnątrz. Gdy znalazłam się na zatłoczonym chodniku znalazłam najbliższą ławkę i usiadłam. Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam analizować to co stało się przed chwilą. W końcu wsiadłam w samochód i wróciłam do domu. Nie zastałam w nim Laury. Jestem sama a tak bardzo chciałam teraz z kimś porozmawiać. Spróbowałam zadzwonić do Jamesa jednak włączyła się automatyczna sekretarka. Poszła do sypialni. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Ciągle jeszcze słowa Jacoba dudniły mi w uszach.
*James*
Byłem w Los Angeles zaledwie dwa dni a już tęskniłem za Emmą i moim dzieckiem. Byłem zły że musiało mi to wypaść akurat teraz. Nie mogłem pójść na wizytę kontrolną razem z moją ukochaną i byłem bardzo zawiedziony. Obiecałem jednak sobie że nie opuszczę już żadnej wizyty. Dzisiejszy dzień był dla mnie okropny. Wstałem o 5 a do pokoju który wynajmuję wróciłem dopiero o 23. Cały dzień biegałem po mieście i załatwiałem różne rzeczy ale dzięki temu już jutro mogę wracać do LA. Mój wyjazd bardzo się skrócił i byłem z tego bardzo zadowolony. Od razu gdy wróciłem zarezerwowałem sobie lot na jutrzejszy dzień. Postanowiłem zadzwonić do Emmy i poinformować ją o tym. Gdy zobaczyłem ile mam nieodebranych połączeń trochę się zdenerwowałem. Emma próbowała się do mnie dodzwonić ponad 30 razy. Coś musiało się stać. Szybko do niej oddzwoniłem. Gdy w słuchawce usłyszałem jej roztrzęsiony głos wiedziałem że moje przeczucie mnie nie pomyliło.
-Co się stało kochanie?
-Kiedy wracasz?- odpowiedziała mi pytaniem na pytanie.
-Jutro w nocy, ale powiedz mi co się stało bo zaczynam się martwić.
-To... To jest dość skomplikowane. Opowiem ci to jutro.- odpowiedziała wymijająco co niezbyt mnie zadowoliło.
-Ale powiedz mi. Nie będę mógł spać całą noc wiedząc że coś się dzieje. Coś nie tak z dzieckiem?!- przeraziłem się.
-Nie, z dzieckiem jest wszystko dobrze, ale spotkałam się dziś z Jacobem, pamiętasz go?
-A oczywiście że pamiętam, to ten który chciał ci się dobrać do tyłka.- odpowiedziałem nieco ironicznie.
Emma jednak sprytnie ją wyminęła i wyjechała prosto z mostu z tym co się stało:
-Powiedział mi że mnie kocha.
-Co? Możesz powtórzyć?- nie wierzyłem w to co słyszę.
-No normalnie, poszłam do niego bo miał mi coś ważnego do powiedzenia, potem opowiadał o jakiejś sesji ciążowej aż w końcu gdy odmówiłam mu udziału w tych zdjęciach powiedział mi że mnie kocha, że chce ze mną wyjechać jeżeli tylko porzucę ciebie i dziecko.
-On tego pożałuje. Nienawidzę go, zniszczę go rozumiesz? Facet nie ma życia!- wykrzyczałem zdenerwowany.
-Nie rozmawiajmy teraz o nim proszę.Pamiętaj że cię kocham, najbardziej na całym świecie i nigdy nie zostawiłabym ani ciebie ani naszego dziecka.
-Ja też was bardzo kocham, ciebie i nasze dziecko.
*Laura*
Miała już dość tego chowania się w cieniu. Chciałam aby sprawa była jasna. Postanowiłam pójść do Zayna i postawić sprawę jasno. Albo naprawiamy to co zepsuliśmy i wracamy do siebie albo rozstajemy się i zapominamy. W głębi duszy liczyłam że wrócimy do siebie. Mimo tych okropnych słów które ostatnio poleciały ja nadal bardzo go kochałam. Bardzo chciałam go za to przeprosić. Zbyt nerwowo reagowałam na to wszystko. Na dodatek ostatnio gorzej sie czułam. Miałam mdłości, wymiotowałam i jeszcze na dodatek spóźniał mi się okres. Zrobiłam milion testów ciążowy ale wynik każdego był negatywny więc to nie mogła być ciąża. Może tak mój organizm reagował na stres który nieustannie towarzyszył mi w ostatnich dniach? Nie zdążyłam odpowiedzieć sobie na to pytanie gdyż stanęłam przed drzwiami mieszkania. Chwilę się wahałam czy wejść lecz ostatecznie ciekawość tego co usłyszę z jego ust zwyciężyłam i otworzyłam drzwi. To co tam zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Dom był cały zasyfiony, wszędzie porozrzucane ubrania, buty, różne pierdoły. Weszłam na górę i znalazłam Zayna śpiącego w sypialni. Na ten widok zmiękły mi nogi. Wyglądał tak słodko jak spał. Usiadłam na krawędzi łóżka i spojrzałam na niego. Miał lekko zaczerwienione i podkrążone powieki co oznaczało że płakał. Zbliżyłam się delikatnie do niego i wtedy obudził się. Ciężko podniósł powieki i spojrzał na mnie. Na początku uśmiechnął się jednak gdy zobaczył moją poważną minę jego uśmiech zniknął. Podniósł się do pozycji siedzącej i zaczął:
-Lauruś, kochanie, słońce ty moje...
-Musimy POWAŻNIE porozmawiać.- przerwałam mu kładąc szczególny nacisk na słowo poważnie.
-Chciałby cię bardzo przeprosić... Nie wiem co we mnie wstąpiło. Poniosło mnie. Było mi ciebie bardzo żal gdy słyszałem jak płakałaś w łazience jednak moja duma nie pozwoliła mi podejść i przeprosić. Tak strasznie cię przepraszam...- zapłakał. 
Przytuliłam go mocno i szepnęłam do ucha:
-Cii, już wszystko dobrze. Ja też cię bardzo przepraszam. Miałam jakieś swoje humorki i wszystko wyładowałam na tobie. 
Oderwał się ode mnie i zapytał z nadzieją:
-Czyli będzie ślub?
-No oczywiście że będzie. 
Zaczęliśmy zbliżać nasze twarze do siebie i już po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Gdy oderwaliśmy się od siebie znów poczułam to niemiłe uczucie w żołądku. Pobiegłam do toalety i po raz kolejny zwymiotowałam. 
________________________________________________________
Jak myślicie co dolega Laurze? A może testy kłamią i jest w ciąży? Jaką zemstę szykuje James dla Jacoba? Czy zakochani w końcu zaznają spokoju? O tym niebawem. 
No i proszę, ale się opisałam. Ale warto było, jestem zadowolona z tego rozdziału. Ej tak zauważyłam że trochę dawno nie było Heriego w akcji. Znaczy dawno jak dawno, 2-3 rozdziały wstecz  ale mimo wszystko. Hahahha
Ej mam pytanie, też tak macie że jak przeczytacie taką zajebistą książkę to przeżywacie ją kilka tygodni czy tylko ja jestem taka dziwna? hahha
nie no na dziś tyle, zmykam buziaki :*
+ byłabym zapomniała, do zakładki ''Bohaterowie'' dodałam Jacoba, powinien on już się dawno pojawić ale jakoś go przeoczyłam, zerknijcie :)