Strony

poniedziałek, 22 czerwca 2015

36. Taka sytuacja...

*Laura* 
Wszystko układało się wspaniale. Byłam w czwartym miesiącu ciąży, miałam przy sobie wspaniałego męża i cudownie zapowiadającą się przyszłość. Już nie mogłam się doczekać, gdy na świecie pojawi się nasze dziecko. Będzie to jeden z najwspanialszych dni w naszym życiu. Zayn także ciągle chodził podekscytowany. Mówił jak to będzie super i jaką genialną będziemy rodziną. Oczywiście nie zabrakło nadopiekuńczości z jego strony. Zachowywał się trochę jak James kiedy Emma była na początku ciąży. Ciągle koło mnie skakał, martwił się i pouczał. Chyba z milion razy usłyszałam że mam się zdrowo odżywiać i nie denerwować. Udało mu się także przekonać mnie abym zrezygnowała z pracy na czas ciąży. Sama miałam zamiar to zrobić jednak on twierdził że jemu udało się mnie przekonać. 
 Jak postanowiłam, tak też zrobiłam i tego dnia wybrałam się na rozmowę z Jacobem. Podobno został kimś ważnym w tej agencji i z wszystkim sprawami miałam kierować się do niego. Wiedziałam że ta rozmowa będzie dość trudna z uwagi na porywczy i nieustępliwy charakter fotografa. Postanowiłam jednak zaryzykować i otworzyłam drzwi do budynku. Na dworze panowała nieprzyjemna pogoda. Było  pochmurno i wiał wiatr, który jakby nadawał klimat całej tej rozmowie. Podeszłam do odpowiednich drzwi, wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Po chwili usłyszałam ,,proszę'' i weszłam do pomieszczenia. W studiu jak zwykle panował nieład. Porozrzucane notatki, zdjęcia nie nadawały temu miejscu artystycznego obrazu. Jacob jak zwykle uśmiechnął się na mój widok i powiedział lekko sarkastycznie: 
-Miło że raczyłaś powrócić do pracy. Przebieraj się, zaczynamy sesje. 
-No ja właśnie w tej sprawie...- zawahałam się.- Będziemy musieli przerwać współprace. 
-Co? Teraz? Nie no wzięłaś dwa miesiące urlopu żeby wyprawić sobie bajkowy ślub z tym nędznym piosenkarzem a teraz chcesz jeszcze urlopu? Nie zdążyliście się nacieszyć sobą?!- fotograf lekko się poddenerwował. 
-Nie, to nie o to chodzi...-wzięłam głęboki oddech.- Jestem w ciąży. 
-Kurwa mać... Następna? My tu mamy laski do skończenia fotografowanie tej kolekcji a wy sobie teraz dzieci zrobiłyście. Najpierw Emma a teraz ty! Czy ja mam zwariować?!- zaczął się rzucać. 
Siedziałam w milczeniu i przyglądałam się jego frustracji. Jednak to była prawda że artyści są podatni na stres. Odpalił papierosa a ja powiedziałam: 
-Wiesz co ja teraz wyjdę i wrócę jutro, z uwagi na to ze nie mogę przebywać w środowisku osób palących a i tak nasza rozmowa prowadzi donikąd. 
Już miałam podnosić się z krzesła i wychodzić gdy usłyszałam władcze: 
-Wracasz do pracy! 
-Jacob, ja ci to już tłumaczyłam! Nie, nie wrócę!- poddenerwowałam się. 
Zdenerwowany mężczyzna podszedł do mnie i mocno ścisnął moją twarz. Jego wzrok był przenikający. Próbowałam uwolnić się z jego uścisku jednak było to bardzo ciężkie. 
-Wracasz do pracy!- krzyknął dobitnie. 
W tym momencie wyrwałam mu się i wybiegłam na korytarz. Gdy wyszłam w pomieszczenia oparłam się o ścinę i myślałam. Mogłam spokojnie tam posiedzieć gdyż w budynku nie było nikogo oprócz Jacoba i ochroniarza stojącego przy wejściu. Po chwili poderwałam się i ruszyłam w stronę schodów. Nagle poczułam mocno pchnięcie. Upadłam na schody i zaczęłam z nich spadać, uderzając o każdy z nich. Gdy znalazłam się na dole, poczułam ostry ból brzucha i głowy. Otarłam dłonią czoło a na ręce zobaczyłam krew. W tym momencie zrobiło mi się słabo i straciłam przytomność.
*Emma* 
Właśnie wróciłam ze szkoły rodzenia. Po wylegiwaniu się tam w basenie i ćwiczeniach na piłce byłam zrelaksowana. Czułam że do szczęścia potrzebuję tylko ciepłego kocyka i jakiejś dobrej komedii. Weszłam do domu i przywitała mnie cisza. No tak, przecież James pracuje dziś dłużej na planie. Z jednej strony byłam zła bo nie mógł pójść na te głupie ćwiczenia ze mną choć z drugiej wiedziałam że robi to wszystko dla nas i byłam mu bardzo wdzięczna. Ściągnęłam buty i powędrowałam do kuchni. Nalałam sobie soku pomarańczowego, wzięłam laptopa i poszłam nad basen gdyż tam myślało mi się najlepiej. Usiadłam i zaczęłam przeszukiwać internetowe sklepy z rzeczami dla dzieci. Ostatnio miałam na tym punkcie totalny szał. Uwielbiałam robić zakupy a fakt że robiłam je dla naszego dziecka, stawało się to jeszcze przyjemniejsze. W zasadzie od początku mojego błogosławionego stanu, wraz z Jamesem wydaliśmy na nasze dziecko około 50 tysięcy dolarów. Remont pokoju, najlepsze ubranka, zabawki... Nazbierało się ale nie żałowałam. W momencie gdy kupowałam śpioszki w króliczki usłyszałam trzask drzwi. Zamknęłam laptopa i ruszyłam w stronę wydobywającego się hałasu. Nie zauważyłam nic więc szłam tak a po chwili ktoś zakrył mi oczy rękoma. Gdybym nie poczuła charakterystycznych perfum mogłabym się przerazić. PO chwili z rozbawieniem powiedziałam: 
-James, przecież ja tylko z tobą tu mieszkam. 
Chłopak obrócił mnie w swoją stronę i dał mi soczystego buziaka w usta. Gdy oderwaliśmy się od siebie spytał: 
-Jak było w szkole rodzenia? 
-Nawet spoko. Dawno się tak nie zrelaksowałam. Następnym razem idziesz ze mną. 
-Obiecuję.- odpowiedział i ruszył do kuchni. 
Ja natomiast skierowałam się do pokoju naszego maleństwa, który znajdował się tuż obok naszej sypialni. Weszłam do niebieskiego pomieszczenia i dopiero wtedy przypomniałam sobie o nierozpakowanych zamówieniach i prezentach. Westchnęłam lekko zadowolona i usiadłam na dywanie. Otworzyłam pierwszą paczkę i zaczęłam przeglądać ubranka. Po chwili dołączył do mnie zadowolony James. Usiadł obok mnie i z uśmiechem przyglądał się wszystkim tym rzeczom. Ułożył się na dywanie a głowę położył na moich kolanach. 
-Nie mogę się już doczekać.- powiedział po dłuższej chwili milczenia. 
-Ja też.-uśmiechnęłam się i poczułam kopnięcie.- I chyba nie tylko my. 
Brunet ułożył dłonie na moim brzuchu i z każdym kopnięciem jego uśmiech powiększał się. 
-Będzie piłkarz. Jestem tego pewien.
-W zasadzie też przeczuwam że będzie chłopiec. Poza tym większość ubranek mamy dla chłopca, dzięki przeczuciu dziewczyn.- rzuciłam. 
-Mam wrażenie że ty coś wiesz.- powiedział podejrzliwie. 
Ułożyłam się obok niego na dywanie i zaśmiałam się. 
-Ej, wiesz że to będzie chłopiec! Em umawialiśmy się!- udawał zdenerwowanego. 
-Ale ja nic nie wiem, skarbie. Nie okłamałabym cię.
Leżeliśmy tak w ciszy którą przerwał dzwoniący telefon. Sięgnęłam do kieszeni i na wyświetlaczu zobaczyłam numer Zayna. Odebrałam a z każdym jego słowem czułam coraz większy niepokój i przerażenie. Po chwili zdołałam z siebie wydusić tylko: 
-Ale jak to się stało? 
__________________________________________
Taki pół drastyczny, pół słodki rozdział. Jak myślicie, co stało się Laurze po upadku? Czy ona i jej dziecko z tego wyjdą? Czy to Jacob zepchnął dziewczynę ze schodów? O tym wkrótce.
Hejos :*
 Mam złe wiadomości, prawdopodobnie opowiadanie ,,Wystarczyło tylko 5 dni'' nie zostanie opublikowane w czasie. Jest to tym razem spowodowane brakiem pomysłu na napisanie tego, wiem co pisać, mam już to jakoś w głowie ogarnięte ale nie potrafię tego ''ubrać'' w słowa, tak żeby było dobre. To nie jest stuprocentowa informacja, gdyż taką stuprocentową otrzymacie w środę. I'm so sorry :( 
+tak wiem tytuł powala hahahah XD
lecę #byledosrody , buziaki misie :*

5 komentarzy:

  1. Hahah taka sytuacja, że znowu mi sie podoba :). Moja kochana Zaura, powiedz że Laurze nic sie nie stało proszę, ona nie może odejść!! Porąbany Jacob jego by pasowało strącić z pałacu kultury :p. Czekam na to zapowiadane opowiadanie bardzooo, chce Zayna!!!
    Kocham Cie za to!! Buziaczek :** Powodzonka w pisaniu ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio nadużywam tego ,,Taka sytuacja'' ale trudno hahah :D. Zaura to chyba najbardziej poukładana para na tym blogu jak dotąd :). Buziaki kochana :* :*, dziękujęę :* <3

      Usuń
  2. Biedna Laura :'( na 100% Jacob ja zepchnął z tych schodów, no bo kto inny mógł by to zrobić? Debil jeden -,- oby Laura i dziecko wyszli cało bo jak nie to zabije tego idiote!
    Emma i James są słodcy, strasznie *-* jezuuu ja chce mieć takiego chłopaka :D myśle ze to bd chłopak, jak ja tak myśle to pewnie bd dziewczynka xd
    Btw ja mialam sie urodzic chłopakiem, ale jest dziewczyna xd
    Super rozdział jak zawsze i czekam na nn ;)
    The Unforgiven
    Ps. Założyłam bloga i miłoby mi było gdybyś wpadła :)) fixthatloveff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny rozdzial czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. ej gdzie mój kom>! Komentowałem przecież ! żaalll ! blogger jebany ;/ grrr...
    Co z Laurą i dzieckiem? Ten Jacob to jest idiota! za jaja go powiesić ! Razem z Harrym by sie nadawali. Świetna by z nich była para ^^
    Przynajmniej u Em i Jamesa jest dobrze ale kurde... ta Laura...
    czekam na kolejny, Ten swietny był :)

    OdpowiedzUsuń