*Laura*
Cieszyłam się że Zayn zjawił się w tej kawiarni. Gdyby nie on, Zack mógłby posunąć się do czegoś o wiele gorszego. Aż boję się pomyśleć co mogłoby się wydarzyć. Bardzo tęskniłam za Malikiem i żałowałam tego że wtedy pozwoliłam mu odejść. Ale teraz byłam blisko niego i liczyłam na odbudowanie naszej relacji.
Lekko przetarłam oczy i podniosłam się do pozycji wpółleżącej. Pamiętam jak przez mgłę, jak Zayn wniósł mnie do jakiegoś domu i ułożył na łóżku. Byłam tak zmęczona tymi emocjami, że po prostu wtedy nie wytrzymałam i zasnęłam. Po dłuższych oględzinach stwierdziłam że jestem w jakiejś eleganckiej sypialni, na dość wygodnym łóżku. Gdy tak zastanawiałam się gdzie jestem, do sypialni wszedł Zayn. Uśmiechnął się do mnie, a gdy zauważył że nie odwzajemniłam uśmiechu, niepewnie usiadł na skraju łóżka. Przez dłuższy czas siedzieliśmy w krępującej ciszy, aż w końcu spytałam:
-Mógłbyś mi powiedzieć, gdzie ja jestem?
-Jesteś w naszym domu.- Odpowiedział krótko.
-Jak w NASZYM?- Ponownie spytałam, wyraźnie akcentując ostatnie słowo.
-Kupiłem ten dom już jakiś czas temu. Chcę żebyśmy razem tu zamieszkali.
-Zapomniałeś o tym że przecież mnie zostawiłeś.- Skomentowałam oschle.
-Wiem i bardzo tego żałuję. Chcę żebyś do mnie wróciła. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez ciebie i naszych dzieci.- Tłumaczył się.
-Nie rozumiem cię! Najpierw mnie zostawiasz od tak, po prostu a teraz chcesz żebym wróciła. I co, jak się pokłócisz znowu z moimi rodzicami to wrócimy do początku tej chorej akcji?!-Zdenerwowałam się.
-Nie, postaram się dogadać z twoimi rodzicami. Chcę żeby zrozumieli że nie jestem taki zły. Żeby mnie zaakceptowali.
-Wiesz że to nie będzie takie proste?- Dodałam spokojniej.
-Wiem, ale postaram się. Może jak zobaczą, że jestem dla ciebie dobry, kocham cię... Może wtedy mnie zaakceptują.
-Może...- Dodałam cicho.
-A co dalej z nami?- Drążył temat.
-To nie jest takie proste.- Odpowiedziałam.
-Laura, proszę cię, wróć do mnie. Naprawię wszystko, będę nosił cię na rękach. Zobaczysz, możemy być szczęśliwi. Przecież jeszcze niedawno byliśmy...
-Dopóki ty tego nie zniszczyłeś.- Wtrąciłam.
-I chcę to naprawić.-Upierał się przy swoim.
Widziałam że bardzo mu zależy. Że chce naprawić wszystko.
-Zayn, kocham cię.- Powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-Ja ciebie też. Najbardziej na świecie.
Siedzieliśmy i tuliliśmy się do siebie. W pewnym momencie poczułam ostry ból brzucha. W pierwszej chwili zignorowałam go, gdyż towarzyszył mi już od kilku dni i nic strasznego się nie działo. Po chwili jednak ból nasilił się. Zgięłam się w pół i jęknęłam z bólu.
-Kochanie, Laura, co się dzieje?!- Panikował Zayn.- O cholera! Zawiozę cię do szpitala.
*Zayn*
Po upływie 20 minut byliśmy już w szpitalu. Byłem przerażony stanem Laury. Była dopiero w 6 tygodniu ciąży. Najbardziej bałem sie tego że znów poroni. Nie wytrzymałbym tego po raz kolejny. Tego byłoby dla mnie za dużo. Siedziałem na korytarzu i nerwowo tupałem nogami. Blondynka była właśnie na badaniu usg. Miałem wrażenie że trwało ono wieki. Po chwili lekarz wyszedł z pomieszczenia i zaprosił mnie do gabinetu. Poszedłem za nim i juz po chwili znalazłem się w przytulnie urządzonym gabinecie. Na ścianach wisiały setki dyplomów i wyróżnień. W gabinecie stało biurko, pułki z dokumentacjami, i dwa krzesła po obydwu stronach biurka. Lekarz wskazał mi jedno z nich, a sam zajął miejsce tuż za laptopem. Spojrzał jeszcze raz w badanie usg i powiedział:
-Sytuacja nie wygląda dobrze. Pańska żona ma ostre zapalenie wyrostka robaczkowego. W dodatku w jej stanie jest to bardzo niebezpieczne.
Ta wiadomość mnie przeraziła. Siedziałem w milczeniu i próbowałem jakoś przetrawić tę wiadomość. Przez pierwsze sekundy nie docierało to do mnie. Gdy już w końcu pogodziłem się z rzeczywistością, spytałem:
-Co zamierza pan z tym zrobić?
-Musimy wyciąć ten wyrostek i to jak najszybciej. Kiedy pęknie, będzie już za późno.- Oznajmił beznamiętnym głosem.
-Ta operacja jest poważna?- Spytałem głupio.
-Proszę pana, każdy zabieg jest poważny i po każdym może dojść do komplikacji. W dodatku biorąc pod uwagę stan pacjentki. nie będzie tak łatwo.
-Pójdę porozmawiać z Laurą.- Podniosłem się z krzesła i wyszedłem z gabinetu.
Gdy znalazłem się na korytarzu, natłok informacji jeszcze do mnie nie docierał. Wyrostek. Operacja. Poważna operacja. Komplikacje. Tego było za dużo. Przetarłem zmęczoną twarz dłońmi i ruszyłem w kierunku sali mojej żony. Szedłem korytarzem i miałem wrażenie że drogą ciągnie mi się w nieskończoność. Każdy krok był dla mnie ciężki. W końcu dotarłem i uchyliłem drzwi. Wszedłem niepewnie i zobaczyłem Laurę siedząca na łóżku. Jej mina nie wyrażała żadnych emocji. Odsunąłem krzesło stojące obok łóżka i usiadłem na nim.
-Dlaczego to wszystko mnie spotyka? Dwa razy poroniłam, moi rodzice nie akceptują moich decyzji, mój ex nie daje mi spokoju i jeszcze teraz życie moich dzieci wisi na włosku. Dlaczego?!- Spytała rozpaczliwie.
Usiadłem obok niej i mocno ją przytuliłem. Chciałem dodać jej otuchy. Nie chciałem żeby czuła się samotna. Bo nie była sama. Miała mnie, dzieci.
-Wszystko będzie dobrze. Wierzę w to.
-Będziesz przy mnie?- Spytała z nadzieją w głosie.
-Oczywiście że będę. Nigdzie się nie ruszam.- Odpowiedziałem pewnie.
W tym momencie do sali wszedł lekarz. Powiadomił nas o możliwych komplikacjach oraz dał zgodę do podpisania. Laura przez chwile się wahała ale w końcu podpisała papier. Gdy lekarz wyszedł, na jego miejsce weszła pielęgniarka i powiedziała przyjaźnie:
-Przyszłam przygotować panią do zabiegu...
_______________________________
Czy operacja Laury uda sie? Czy jej dzieci przeżyją? Kto wesprze Zayna, stojącego pod blokiem operacyjnym?
Hej mordeczki dzisiaj pierwszy dzień mojego "starzu", mam nadzieje że rozdział się wam podobał, przepraszam że tak pòźno ale nie mogłam się wyrobić mam nadzieje że czekanie się opłaciło.
Ja wyczekuje powrotu "autorki" z kolonii, trzymajcie kciuki żeby wytrzymała :)
Następny rozdział postaram sie opublikować w poniedziałek, trzymajcie się cieplutko do usłyszenia paa :**
Hej mordeczki dzisiaj pierwszy dzień mojego "starzu", mam nadzieje że rozdział się wam podobał, przepraszam że tak pòźno ale nie mogłam się wyrobić mam nadzieje że czekanie się opłaciło.
Ja wyczekuje powrotu "autorki" z kolonii, trzymajcie kciuki żeby wytrzymała :)
Następny rozdział postaram sie opublikować w poniedziałek, trzymajcie się cieplutko do usłyszenia paa :**