piątek, 10 lipca 2015

41.Czy to już?

*Emma* 
 Od kilku dni mieszkał u nas Carlos co nie bardzo mi się podobało. Nie żebym go nie lubiła ale zachowywał się w stosunku do mnie chamsko. Chyba dealikatnie ''zapominał'' w czyim domu jest. Starałam ignorować jego docinki jednak było to dla mnie bardzo trudne. W dodatku bezustannie próbował przerzucić Jamesa na swoją stronę. Proponował mu imprezki, fajną zabawę i zajebiste laski. Co lepsze o tym ostatnim mówił głównie w mojej obecności. Miałam tego aż tak bardzo dość że postanowiłam dać Maslowowi ultimatum: albo on albo ja w tym domu. Obydwoje razem nie mogliśmy być. Gdy w końcu zostaliśmy na chwilę sami postanowiłam szczerze porozmawiać z Jamesem. 
-James, tak dalej być nie może!- zaczęłam dość stanowczo. 
Mój ukochany chłopak raczyła na chwilę oderwać wzrok od gapienia się w głupi telewizor i spytał: 
-Ale co nie może być? O co ci chodzi Em? 
-O co MI chodzi?! Chyba o co chodzi twojemu przyjacielowi! Całe dnie próbuje cie namówić na imprezowania i podrywanie lasek, zapominając o tym że ja tu jestem! 
-Emma, uspokój się. Rozstał się z Alexą, chce jakoś przeboleć to rozstanie, wyszumieć się. Odpuść.- mówił lekceważąco brunet. 
-CHCE PRZEBOLEĆ ROZSTANIE?!-Spytałam nie wierząc w to co usłyszałam.- Przypominam ci że to on posuwał inną laskę praktycznie pod nosem Lex a gdy tak go przyłapała i wystawiła za drzwi to wielki poszkodowany i uciśniony tak?! Wiecie co wszyscy jesteście tacy sami! Najpierw zdradzacie a potem liczycie że ujdzie wam to płazem!
W tym momencie do domu wszedł nasz lokator. Zapewne usłyszał część naszej rozmowy gdyż podszedł i powiedział: 
-Em, przestań się czepiać! Sama nie jesteś lepsza. Pamiętasz jak zdradziłaś Harrego na swoim wieczorze panieńskim? Nie lubię gościa ale to ty też jesteś taka sama jak my wszyscy, jak raczyłaś to określić!
-Nie bądź bezczelny.- rzekłam dobitnie. 
-Ja? Bezczelny? A kto wrobił Jamesa w jakiegoś bachora? Kto siłą go zatrzymał gdy ten układał sobie życie z Kate?- spytał retorycznie. 
-Ja go wcale nie zatrzymywałam! Może nawet teraz do niej wrócić! Proszę, droga wolna i dla niego i... Dla was obydwu!- Wykrzyczałam.- Możecie się zbierać!
-Em, kochanie o czym ty mówisz?- W końcu odezwał się brunet.- Przecież wiesz że cię kocham ponad wszystko! Że Kate nic dla mnie nie znaczyła. 
-Wmawiaj sobie stary ale to ty będziesz przez resztę życia nieszczęśliwy z dzieciakami na karku.- rzucił złośliwie Los. 
-Udowodnij mi to że mnie kochasz. Wybieraj: albo ja mam tu zostać albo on! Masz minutę!- rozkazałam. 
Stałam tak i wpatrywałam się w zdziwionego i rozdartego Maslowa.
,,No błagam cię człowieku. Ten wybór jest chyba łatwy''- prosiłam w myślach.
 W końcu jednak moja cierpliwość się skończyła. 
-Wyprowadzam się! Możecie sobie zostać tu sami! Imprezować, posuwać wszystkie laski w tym mieście! Mnie to nie dotyczy!- Wkurzyłam się i wybiegłam. 
Wpadłam do garderoby i zaczęłam do małej podręcznej walizki pakować część swoich rzeczy. Oczywiście James zjawił się natychmiast i ze stoickim spokojem powiedział: 
-Kotku, nie zrobisz mi tego. Błagam cię. 
Nie odpowiedziałam mu nic, tylko minęłam go w drzwiach i ruszyłam na dół. Tam specjalnie zwlekałam z założeniem butów tak aby dać Jamesowi trochę czasu. W końcu jednak moja cierpliwość się skończyła. Wyszłam trzaskając drzwiami.  

*Laura* 
Od tamtego wieczoru wszystko między nami się zmieniło. Znajdywaliśmy dla siebie więcej czasu, nie wylewaliśmy już żali a co najważniejsze postanowiliśmy postarać się o dziecko. Być może według większości nie był to dobry pomysł ale stwierdziliśmy że jeżeli wypełnimy tą pustkę po naszym zmarłym maleństwie to będzie nam choć trochę łatwiej. Nie robiliśmy oczywiście tego w jakiś desperacki sposób gdyż to w niczym by nie pomogło a jedynie wkurzałabym się gdyby nam się nie udało. Wspólnie stwierdziliśmy że jeżeli nie teraz to po prostu za kilka lat. Przecież mamy jeszcze mnóstwo czasu przed sobą. 
 Dziś, jak co dzień siedziałam w domu i niezmiernie się nudziłam. Spędzałam tak niemal każdy dzień i stwierdziłam że zamierzam wrócić do pracy. Oczywiście na pewno nie do Jacoba i nie byłam pewna czy do pozowania w bieliźnie i pokazów. Zawsze marzyłam o projektowaniu, miałam dużo swoich projektów i nachodziły mnie myśli aby spróbować swoich sił w tej dziedzinie mody. Właśnie robiłam sobie herbatę gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Porzuciłam poprzednią czynność i spokojnym krokiem poszłam otworzyć. Lekko się zdziwiłam gdy w drzwiach zastałam zapłakaną Em. 
-Hej Laura, możemy pogadać?- spytała brunetka. 
-Cześć kochana, no pewnie. Wchodź, zaparzę ci herbatę i wszystko mi opowiesz. 
Zaprosiłam przyjaciółkę do salonu a sama poszłam przygotować dla niej napój. Już po chwili weszłam do salonu z dwoma filiżankami, rozsiadłam się obok niej na kanapie i zaczęłam:
-No to mów o tym co ci leży na sercu. 
-Pokłóciłam się z Jamesem. I to tak ostro. A to wszystko przez Carlosa.
-Co ten Carlos znowu wyprawia?- Spytałam.
-Wyobraź sobie że ta gnida zdradziła Alexę, wprowadził się do nas i jeszcze podpuszcza Jamesa! Nie wytrzymałam tego i kazałam mu wybierać ale on oczywiście nie potrafił się zdecydować więc spakowałam kilka swoich rzeczy i... Głupio mi prosić ale czy mogłabym u was pomieszkać?
-No pewnie że możesz. A co do Jamesa to myślę że przemyśli wszystko i przyjdzie tu z bukietem kwiatów aby cię przeprosić. - próbowałam podnieść ją na duchu.- Carlos przegina. Nie dość że rozwalił swój związek to jeszcze miesza między wami!
-Mam nadzieję że wyprosi Losa z naszego domu i wybierze mnie.- Odpowiedziała smętnie.- A co u was? Jak wam się układa po tym wszystkim? 
-Wspaniale. Porozmawialiśmy szczerze, każde z nas się wypłakało i stwierdziliśmy że tak dłużej się nie da. Postanowiliśmy wrócić do normalnego życia, nie przepłakiwać całych dni a co najważniejsze... Staramy się o dziecko. 
-To świetnie.- Rozpromieniła się przyjaciółka.- Dobrze że wam się układa. 
-No, zbliżyliśmy się do siebie... Jest dobrze. 
Nagle Emma złapała się za brzuch i skuliła. 
-Ej, Em, co się dzieje?!- spytałam zdenerwowana. 
-To... To chyba już...
______________________________
James przeprosi Em? Będzie z nią podczas porodu? A może wybierze imprezy? O tym już w niedziele :)
 Hejooo ;*
 Zapowiada się genialny weekend. Jutro lecę z moimi mordkami a w niedzielę w końcu zobaczę się z Łucją <3.
 założyłam insta: @x_ksiezniczka_xx
 macie także instagramy moich dwóch mordek: @teczix_17 i @xpaulax_x
+ dzisiaj Perrie obchodzi 22 uro, najlepszegooo <3 (choć wiem że i tak tego nie zauważy :( )
 do niedzieli moje misie :* 


4 komentarze:

  1. Jak to już? już minęło 9 miesięcy :O o kurwa ! :O jprdl do szpitala
    James to idiota, jak może nie wiedzieć kogo ma wybrać?! A Carlos to dupek i tyle w tym temacie..
    Super i czrkam na nn ;)
    Będzie dziecko! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to sie wyprowadziła? Że co? No zal! CARLOS MA WYPIERDALAĆ A NIE ONA!!!! NI NIEEEE!. I ona rodzi a tu takie cuś.. No nie!
    wieźcie ją do szpitala! Gazu! i James do szpitala! A nie tu z Carlosem siedzi...
    Carlos jest chujem!
    Super rozdział i niecerpliwie czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I znowu...nigdy nie zawodzisz, potrafisz podnieść ciśnienie :) Carlos to idiota jak on mnie wkurzaa to samo James woli kumpla niż ciężarną dziewczyne? Bez przesady dobrze że u Zaury wszystko dobrze. Super rozdział i pisz następnego jak najszybciej :**

    OdpowiedzUsuń

  4. super rozdzial, czekam na kolejny
    ps.licze na to ze bd dziewczyna

    OdpowiedzUsuń