środa, 8 lipca 2015

40.Jak dawniej...

*Laura*
Było mi ciężko. Naprawdę bardzo ciężko pogodzić się z tym co się stało. Odkąd wróciłam ze szpitala całe dnie spędzałam  na wylewaniu swoich łez i żali do świata. Nie potrafiłam pogodzić się z tą tragedią. Nigdy się z tym nie pogodzę. Bezustannie zadawałam sobie pytanie dlaczego właśnie ja? Dlaczego mnie to musiało spotkać? Przez ostatnie dwa miesiące byłam tak szczęśliwa jak jeszcze nigdy i nagle wszystko musiało się zepsuć. Zaynowi też było bardzo ciężko. Niby chodził do pracy i próbował wrócić do normalnego trybu życia ale nie wychodziło mu to. W dodatku cały czas próbował mnie pocieszać co nie wychodziło mu najlepiej. 
Tego dnia jak zwykle wstałam bardzo późno z uwagi na przepłakaną noc. Zayna już nie było gdyż wyszedł do pracy. Podeszłam do lustra w łazience i nagle coś we mnie pękło. Zdałam sobie sprawę że nie mogę przepłakać całego życia. Że ta strata nadal boli ale już jakoś mniej. Jakby ten ból przygasł. Obyło się bez codziennego płaczu przed lustrem. Tak po prostu ten dzień był jakiś normalny. Oczywiście nadal czułam ból ale potrafiłam normalnie funkcjonować.Leżałam w łóżku i czytałam książkę prawie cały dzień. Około 20 do domu wrócił Zayn. Uśmiechnął się na mój widok, podszedł i przytulił mnie.
-Dzisiaj bardzo dużo o tym wszystkim myślałam...- zaczęłam niepewnie. 
-Ja też, codziennie.- odpowiedział drętwo. 
-I doszłam do wniosku że coś musi się zmienić. Że my ciągle nie możemy tylko płakać i rozpamiętywać. Stało się i to jest zarówno dla mnie jak i dla ciebie bardzo trudne ale musimy powrócić do rzeczywistości...- powiedziała i oboje spojrzeliśmy na siebie. 
Mój ukochany przysunął się do mnie i delikatnie pocałował. Następnie spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział: 
-Ciesze się że wszystko jak dawniej.
-Ja też.- odrzekłam i pierwszy raz od dłuższego czasu na moich ustach zagościł promienny uśmiech. 
Byłam bardzo szczęśliwa. Tęskniłam za tą dawną atmosferą panującą dotąd w naszym mieszkaniu. Od mojego powrotu ze szpitala było tu drętwo jak w grobie a teraz nareszcie wślizgnęło się tutaj trochę uśmiechu.
-Napijemy sie wina? 
W odpowiedzi pokiwałam głową i już po chwili siedzieliśmy przy kominku, racząc się wspaniałym włoskim winem. Było świetnie, żeby nie powiedzieć wspaniale. Wspaniale by było gdyby nasze maleństwo było teraz z nami...,,Laura nie psuj tej atmosfery!'' powtarzałam sobie bezustannie w głowie. Nareszcie między nami zaczynało się układać. 
-Co ty na to abyśmy jutro odwiedzili Jamesa i Emme? Dostałem dzisiaj od niego sms'a że fajnie by było gdybyśmy wpadli, pogadamy jak za starych dobrych czasów, co ty na to skarbie?- zaproponował Zayn. 
-Ja jestem jak najbardziej na tak. Ale teraz wybacz ale jestem trochę śpiąca, idę wziąć prysznic.- ziewnęłam i wstałam z jego objęć.
-Ok, ja czekam w sypialni. 
-Czy to brzmi jak jakaś propozycja panie Malik?- rzuciłam z lekkim rozbawieniem. 
-No nie wiem, może.
Uśmiechnęłam się tylko i ruszyłam pod prysznic. Gdy już się umyłam, ubrałam bieliznę i czystą bluzkę Zayna, leżącą na kupce wypranych ubrań i ruszyłam do sypialni, gdzie czekał już na mnie Zayn. Jak się okazało przyniósł nam po jeszcze jednej lampce wina. Ułożyłam się obok niego i przez chwilę leżeliśmy w milczeniu aż w końcu Malik powiedział: 
-Wiesz co, mam pewien pomysł...
-Jaki?- spytałam podejrzliwie.
-No żebyśmy zrobili sobie kolejnego synka, skoro tamten... 
-A skąd ta pewność że to był chłopczyk?
-Przeczuwałem to. 
-No okej.- Powiedziałam tajemniczo.- A jak tym razem będzie dziewczynka? 
-No to będziemy robić dzieci tak długo aż w końcu będę miał syna.- rzucił z zadziornym uśmiechem po czym namiętnie mnie pocałował...



*Carlos*
Nie wiedziałem co mam robić po tym jak Alexa wyrzuciła mnie z domu. Nie dziwiłem się jej gdyż zawaliłem na całej linii ale co miałem zrobić? No zakochałem się. Tak, Cassie była moją szaleńczą miłością. Znów czułem się jakbym miał naście lat i przeżywał swoją pierwszą miłość. Przy niej czułem się tak jakoś... Swobodniej. Przy Alexie nie czułem się tak jak przy mojej nowej ukochanej. Co nie zmieniało faktu że nie miałem ochoty się do niej na razie wprowadzać. Nie chciałem sie narzucać więc stwierdziłem że kilka nocy przekimam u Jamesa a potem się zobaczy. Jak pomyślałem tak też zrobiłem i już po chwili stałem pod drzwiami ich willi z walizkami w ręku. Otworzyła mi na moje nieszczęście Emma i od razu rozpoczęła śledztwo: 
-O hej Carlito. A co ty tu robisz? Z walizkami? Pokłóciliście się z Lex? 
-Nie zupełnie, rozstajemy się... Jest James? 
-Tak jest, ale jak to sie rozstajecie?!- zdenerwowała się. 
Nie miałem ochoty jej odpowiadać więc po prostu minąłem ją w progu i powędrowałem do salonu gdzie zastałem siedzącego z lampką wina przyjaciela. 
-Hej stary, jest sprawa.- zacząłem niepewnie. 
-No siema, dawaj. 
-Mogę się u was przekimać kilka nocy? Nie mam gdzie pójść. 
-A co jakaś...- urwał gdyż w tym momencie do salonu wpadła Em. 
Przeczuwałem prawdziwe przesłuchanie. Ona była dokładnie taka sama jak Alexa. Robiła Jamesowi awantury z niczego i ciąża to nie było moim zdaniem dobre usprawiedliwienia. Stanęła przede mną i krzyknęła: 
-Carlos nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie. CO SIĘ STAŁO?!- spytała dobitnie. 
-Zdrada! Zdradziłem Alexę, zadowolona? A teraz wyjdź bo chciałbym pogadać z Jamesem sam na sam. 
-Jak to ją zdradziłeś? Jak mogłeś?! Jesteś świnią! I uważaj co do mnie mówisz bo nie jesteś u siebie!- krzyczała.- Z resztą obydwaj jesteście tacy sami! Możecie sobie tu sami zamieszkać, ja jadę teraz do Laury! Nie wrócę na noc.- odpowiedziała i zniknęła. 
James, jak pantoflarz, chciał za nią pobiec i ugłaskać ją jednak zatrzymałem go: 
-Stary, zostań. Wytrzymasz bez niej jedną noc.
Kumpel ciężko odetchnął po czym rzucił się z powrotem na kanapę. Nie całe 5 minut później usłyszeliśmy trzask drzwi co oznaczało że Em wyszła a my mogliśmy spokojnie porozmawiać. 
-Fajna ta twoja nowa laska?- spytał Maslow po chwili milczenia.
-Zajebista. Mówię ci jakie ona ma nogi to po prostu... Bogini... Ty w ogóle nie daj się tak pod pantoflem trzymać bo długo nie wytrzymasz! Znajdź sobie jakąś laskę i zostaw ten cyrk... 
-Ale ja ją kocham.- odpowiedział. 
-Inną też pokochasz.- rzuciłem pewnie. 
_________________________
Czy Laura i Zayn będą mieś jeszcze dzieci? Jeżeli tak, to jak myślicie: chłopczyk czy dziewczynka? Czy James skorzysta z pomysłu Carlosa i zostawi Em?

Hejka :*
 Wstałam dziś specjalnie wcześniej żeby opublikować rozdział :).. Jestem meega niewyspana ale dla was wszystko :*
 Tak sb wczoraj siedziałam w nocy z kuzynką i przypominałyśmy sb najbardziej bekowe odpały minionego roku szkolnego. Do moich należy to jak prawie zemdlałam na biologii, podczas gdy babka opowiadała o tym na czym polega dializa nerek, super prawda? :D

#byledopiatku <3 


4 komentarze:

  1. Laura nareszcie doszła do siebie :) bardzo dobrze, już dość się na płakała! A teraz niech robią tych dzieci jak u Zayna w rodzinie :D
    Carlos to świnia! Serio... jprdl jak on mógł zdradzić Alexę?! (ja to bd jeszcze długo przeżywać) wkurwia mnie to, że tak gada na Emme! Najchętniej bym mu wyjebała XD
    James byłby głupi gdyby skorzystał z propozycji Carlosa! Jemu tez bym wyjebała gdyby znowu skrzywdził Em.
    Super i czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki Carlos... Jpr! Wera wyjebać mu to mało. Jaja sukinsynowi wyrwać! Życzę mu żeby takiego nowa lala go zostawiła i żeby został sm jak palec! A james jak jeszcze raz Em zdradZi to go kurwa potne i rany solą posypie!
    Laura i Zayn wracają do życia. Fajnie. I starają się o następnego dzidziusia. Powodzenia :)
    A co z Jacobem?? Wszystko mu na sucho ujdzie ??
    Super rozdział i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jacob zapłaci za to co zrobił w swoim czasie. A co do Losa to ostro przejedzie sie na swoich wyborach, że tak powiem, przybije sobie kolejny gwóźdź do trumny.

      Usuń
  3. fajny rozdzial, czekam na kolejny ;))

    OdpowiedzUsuń