sobota, 21 marca 2015

5.Obcemu łatwiej jest się zwierzyć....

*Emma*
Nareszcie byliśmy w LA i mogłam zacząć nowe życie. Nowe życie z człowiekiem którego naprawdę kocham. Z kimś kto mnie zawsze kochał i  na zawsze będzie kochał. Oczywiście wprowadziłam się do apartamentu Jamesa, dużo większego niż ten w Londynie. Nawet nie zdążyliśmy się nacieszyć spokojnym porankiem i zjeść razem śniadanie gdyż z agencji z która teraz współpracowałam zadzwonili ze dziś mam sesje. Nie no super. Od pierwszego dnia mam pracować. Oczywiście James nie był z tego zadowolony ale nic na to nie mogłam poradzić. Obiecałam mu ze spędzimy razem miły wieczór i jeszcze bardziej mila noc. Na te słowa humor natychmiast się mu poprawił.  Tak wiec zebrałam się i wyszłam. Postanowiłam pójść na nogach gdyż nie było to zbyt daleko. Szłam i rozkoszowałam się cudownie rozpoczętym dniem. Zycie jednak jest piękne. Jeszcze kilka dni temu myślałam ze już zawsze będę mieszkać w Londynie a tu proszę. Mieszkam w LA z facetem którego kocham ponad życie i jeszcze spełniam swoje marzenia. Wreszcie dotarłam na miejsce. Stanęłam przed ogromnym budynkiem, wzięłam głęboki wdech i weszłam. Przy wejściu podałam swoje imię i nazwisko, a przemiła pani wskazała mi pomieszczenie do którego mam się skierować. Zapukałam i weszłam. Było to studio pomieszczenie gdzie miałam mieć robione zdjęcia. Znajdowały się w nim światła, aparaty, laptop i stolik. Po chwili do pomieszczenia wszedł mój fotograf. Oczywiście na wstępie przywitał się:
- Witaj, nazywam się Jacob, jestem fotografem i wykonam dzisiejszą sesje. Jestem nowy w branży. Będziesz prezentować ekskluzywną bieliznę. Zapewne robiłaś już to wiele razy, jesteś bardzo piękna, zgrabna, idealnie nadajesz się do takich sesji....- zaczął komplementować mnie Jacob- i nie tylko do takich sesji...- dodał jednak ja wolałam udawać ze nie słyszałam tego komentarza.
- Okej, rozumiem. To gdzie jest garderoba? Sorry jestem tu nowa nie łapie się jeszcze...
- Ok, aha i byłbym zapomniał, będziesz pozować z koleżanką z branży. Jest już w garderobie. Poznacie się- powiedział Jacob, zapewne by dodać mi otuchy gdyż nie trudno było zauważyć że się denerwuję.
Wychodząc z pomieszczenia Jacob oczywiście zaczął bezczelnie gapić się na mój tyłek jednak postanowiłam nie zwracać uwagi na jego obleśnie spojrzenie. Weszłam do garderoby i zobaczyłam dziewczynę z którą miałam pozować. Była to tego samego wzrostu co ja  blondynka. Siedziała odwrócona tyłem do mnie. Chrząknęłam żeby jakoś zakomunikować że zjawiłam się w pomieszczeniu. Blondynka odwróciła się i powiedziała z uśmiechem na ustach:
- Cześć, nazywam się Laura, ty pewnie jesteś Emma- powiedziała przyjaźnie.
-Hej, tak ja jestem Emma, miło mi cię poznać.- odpowiedziałam równie miło aby zrobić pierwsze dobre wrażenie.
- Jesteś pierwszy raz, nie denerwuj się wszystko będzie dobrze, jesteś naprawdę ładna- powiedziała Laura aby dodać mi otuchy.
- To znaczy pierwszy raz tutaj, wcześniej pracowałam w Londynie jako modelka.
Nasz krótki dialog przerwał Jacob który kazał przebrać nam się w przyniesioną bieliznę i szybko przyjść na plan sesji. W międzyczasie zrobiono mi także fryzurę i makijaż. Weszłyśmy na plan gdzie wszystko było już gotowe i czekano tylko na nas. Najpierw miałam pozować ja, potem Laura a na sam koniec obydwie razem. Oczywiście co pewien czas zmieniałyśmy komplety gdyż miały to być zdjęcia do katalogu wszystkich kompletów oraz do dużych bilbordów które zawisną na całym świecie. Przez cały ten czas Laura była dla mnie niezmiernie miła. Cieszyła się iż zostałam tak ciepło przyjęta w nowym miejscu, choć w Londynie inne modelki z którymi pracowałam zawsze były uprzedzone do mnie jak i do siebie nawzajem gdyż każda o każdą była zazdrosna. U Laury nie było tej zazdrości. Pozowała naprawdę świetnie, naturalnie, była świetną modelką. Podczas sesji nie podobało mi się zachowanie Jacoba, niby to mnie ustawiał, poprawiał mi bieliznę tylko po to by podotykać moich piersi i tyłka. Denerwowało mnie to i modliłam się w duchu aby ta sesja jak najszybciej skończyła sie. Wreszcie moje modlitwy zostały wysłuchane i poszłam do garderoby przebrać się.
Gdy przebrałam się i miałam wychodzić, Laura zagadnęła mnie:
- Em, może skoczyłabyś ze mną na kawę? Tu za rogiem jest fajna kawiarnia, pogadamy, poznamy się lepiej w końcu będziemy jeszcze przez długi czas razem pracować- zaproponowała z promiennym uśmiechem.
- W sumie czemu nie.- odpowiedziałam i opuściłyśmy budynek.
Szłyśmy w milczeniu i choć droga była krótka to milczenie wydawało mi się być uciążliwe. Gdy weszłyśmy i zamówiłyśmy kawę dopiero wtedy zaczęłyśmy gadać. Laura opowiadała o swoich podróżach, marzeniach i ostatnim nieudanym związku. Chłopak zerwał z nią tylko dlatego ze chciała być modelką. Żal mi się jej zrobiło. Trafiła na frajera.
- A ty? Jak tam u ciebie z miłością, facetami?- zapytała moja towarzyszka.
- Właściwie ostatnio miałam wiele zawirowań. Szykowałam się do ślubu z moim byłym narzeczonym. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Byłam bardzo szczęśliwa. Aż tu w wieczór panieński przespałam się z jego świadkiem, a moim przyjacielem. Wprawdzie od początku czułam coś do Jamesa, tego mojego przyjaciela, cały czas oszukiwałam siebie i Harrego, mojego byłego narzeczonego. Zerwałam zaręczyny, rodzice i przyjaciółka wyparli się mnie. Teraz jestem z Jamesem i jestem szczęśliwa... Właściwie dlaczego ja ci to mówię? Przecież my się prawie w ogóle nie znamy...
- Właśnie dlatego że mnie nie znasz, obcej osobie czasami łatwiej jest o tym powiedzieć niż komuś bliskiemu.- powiedziała Laura.- Ciesze się że mi zaufałaś i opowiedziałaś swoją historię. Mam nadzieję że kiedyś też poznam takiego chłopaka jak James, który mnie przygarnie i pokocha tak bardzo jak on kocha ciebie. Bo bardzo cię kocha skoro patrzył na to że jesteś szczęśliwa, chciał i nadal chce twojego szczęścia. Ja muszę już lecieć, do zobaczenia.
- Tak, bardzo mnie kocha, ja zresztą jego też. I ja też patrzyłam jak on był szczęśliwy z inną a tak naprawdę obydwoje byliśmy nieszczęśliwi. Pa.- powiedziałam.
Wymieniłyśmy się telefonami i moja znajoma opuściła kawiarnię.Gdy Laura wyszła siedziałam jeszcze chwilę w kawiarni i zastanawiałam się nad dzisiejszym dniem. Nie mam przyjaciółki a tu nagle zjawia się taka miła i godna zaufania osoba. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Opowiem o tym Jamesowi jak tylko wrócę do domu. On na pewno szczerze mi doradzi...
*James*
Od razu gdy Emma wyszła, zacząłem się niemiłosiernie nudzić. Z nudów położyłem się z powrotem na łożku i zacząłem myśleć o tym wszystkim co ostatnio się wydarzyło. Z jednej strony byłem szczęściarzem iż miałem przy sobie kobietę którą kocham i która mnie kocha, lecz z drugiej strony straciłem przyjaciele a zarazem zyskałem nienawiść całego zespołu 1D. Bałem się że będą teraz mścić się nie tylko na mnie ale także na chłopakach. Choć nie gramy już razem to jednak martwiłem się o nich. Postanowiłem zadzwonić do Carlosa, z którym miałem stały kontakt i umówić się na mieście. Zadzwoniłem i po krótkiej rozmowie umówiliśmy się na mieście w naszym ulubionym bistro. Na miejscu zjawiłem się przed czasem. Latynos oczywiście jak prawie zawsze zjawił się punktualnie i zaczęliśmy rozmawiać. Oczywiście wiedział o tym co wydarzyło się miedzy mną a Em tuż przed jej ślubem z Harrym.
- Stary, Harry będzie się mścił, ale nie na mnie, ani na żadnym z członków BTR tylko na tobie i Em. Gdy powiadomił mnie osobiście o tym iż ślub jest odwołany odgrażał się że cie zniszczył.- powiedział Carlos z miną raczej nietęgą.
- I myślisz że co on mi zrobi? On nie ma zbyt dobrej reputacji więc raczej nie będzie mógł zaszkodzić mojej karierze. Podpisałem ostatnio kilka dobrych kontraktów, mam grać w dwóch filmach, nagrać płytę solową...
- Od strony kariery niekoniecznie, ale może mścić się na gruncie prywatnym. Jak zapewne wiesz on nie przestał kochać Em, będzie starał się ją odzyskać i w ten sposób zabierze ci to co najcenniejsze.- oświecił mnie przyjaciel.
- Masz rację!- krzyknąłem.- Przecież na lotnisku, tuż przed naszym wyjazdem... Przyszedł tam... Błagał Em by do niego wróciła... Gdy ona mu się przeciwstawiła prawie ją uderzył. Potem próbował mnie pobić, odgrażał się...- mówiłem a z każdym słowem zaczynałem się coraz bardziej bać o moją ukochaną.
- Dobra, ja będę leciał a i byłbym zapomniał. Wpadnijcie w weekend do nas z Alexą... Zrobimy taką mini impreze, pogadamy, pośmiejemy się, dziewczyny się lepiej poznają. A na razie nie przejmuj się niczym, może Harry nie spełni swoich gróźb.-próbował mnie pocieszyć Carlos.
- Mam nadzieje, ok wpadniemy. Pa stary.
Gdy Carlos wyszedł ja również postanowiłem się zbierać. Chciałem zapomnieć o groźbach Harrego jednak one i słowa Carlosa ciągle krążyły mi w głowie. Wizja stracenia Em była dla mnie czymś okropnym. Postanowiłem że teraz będę ja jeszcze bardziej chronił. Zadzwonię do niej i sprawdzę gdzie jest. Jak pomyślałem, tak też zrobiłem i już po kilku sygnałach moja ukochana odebrała. 
- Halo kochanie, gdzie jesteś?- spytałem
- Ja już prawie w domu właśnie będę wsiadać do windy a ty?
- Ja już wracam, zaraz będę, pa skarbie.- rzuciłem i nie czekając na jej odpowiedź rozłączyłem się.
Postanowiłem szybciej iść. Cholera dlaczego nie wziąłem samochodu... W głowie miałem same czarne scenariusze. Widziałem jak Harry czeka na Em przed moim mieszkaniem. Jak ją porywa i wywozi nie wiadomo gdzie. Zaczynałem coraz szybciej biec... Serca waliło mi nie ze zmęczenia biegiem ale z przerażenia o ukochaną. Byłem tak przerażony że na początku nie usłyszałem że dzwoni mój telefon. Nieznany numer. Postanowiłem odebrać
,, Lepiej uważaj i zostaw Emme bo może stać się jej krzywda a tego żaden z nas by nie chciał...- powiedział znajomy mi głos, wiedziałem czyj był ten głos.
- Harry, zapomnij, nigdy nie zostawię Em! Ani ona do ciebie nie wróci! Przestań ją dręczyć sukinsynu!- wykrzyczałem nie zwracając uwagi na to że ludzie się na mnie gapią.
- Skoro Emma nie może być moja, to nie będzie niczyja!- wykrzyczał- lepiej się z nią pożegnaj!
Nie zdążyłem nic powiedzieć gdyż rozłączył się. Teraz naprawdę byłem przerażony. Złapałem taksówkę i podałem taksówkarzowi adres. Do mojego mieszkania nie było daleko lecz mimo to droga ciągnęła mi się w nieskończoność. Gdy dotarliśmy pod apartamentowiec zapłaciłem taksówkarzowi 100 dolców nie czekając na resztę. Teraz najważniejsze było bezpieczeństwo Emmy. Chciałem wjechać windą by być szybciej lecz okazało się że jest zepsuta. Przekląłem  pod nosem. Zacząłem biec po schodach. Po kilku piętrach moje nogi zaczęły mi odmawiać posłuszeństwa mimo to biegłem dalej. Gdy dotarłem pod moje mieszkanie zamarłem. Zobaczyłem na drzwiach, ścianie, podłodze krew. Z boku leżała torebka Emmy. Wszedłem do mieszkania w nadziei że być może tam się znajduje. Niestety nie było tam jej. W tym momencie moje serce zatrzymało się na kilka minut. A jednak Harry spełnił swoje groźby. Zrobił krzywdę mojej ukochanej i prawdopodobnie ja porwał. Miałem ochotę zabić skurwysyna. Jeżeli Em coś strasznego sie stanie to nie daruje mu tego. Siedziałem a łzy zaczęły mi napływać do oczu. W tym momencie moje życie i serce rozpadło się na tysiąc kawałków. Jednak nie mogę się załamywać. Musze odnaleźć moją ukochaną...
________________________________________________

Czy Jacoba i Em może połączyć jakiś romans, jeśli Em wróci? Czy James odnajdzie Em całą i zdrową? Amelia czy Harry, które z nich stoi za "porwaniem" Em? O tym już w kolejnych rozdziałach :)

Siemaa :)
Nie no dopiero teraz się kapłam że pisałam ten rozdział 2 dni, miałam do opublikować w czwartek ale nauka wzywała więc musiałam, w piątek nawet nie zaglądnęłam do niego bo miałam zawalony cały dzień i wieczór i dopiero dziś ogarnęłam że trzeba coś nowego wstawić i przypomniałam sobie o tym. Super prawda? Przyznam szczerze że z perspektywy sprzed dwóch dni ten rozdział miał zakończyć się miłym wieczorem i jeszcze bardziej miłą nocą ale stwierdziłam że za dużo tych happy endów i postanowiłam im dowalić hahaha XD.

4 komentarze:

  1. O nie! Kurde noo kto ją porwał? Chuje!
    Mam nadzieje ze sie znajdzie.. Co do Jacoba to on sie bd do niej przystawiał -,-
    A było już tak pieknie ;)
    Świetne i czekam na nn oczywiście :)
    Weronika-The Unforgiven

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdzial jest super, czekam na nastepny
    mysle ze to Amelia zlecila komus porwanie, Harry kocha Emme i nie zrobilby jej czegos takiego, kied bedzie nastepny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam że w środę ale nie jestem w stanie niczego obiecać, czeka mnie ciężki tydzień

      Usuń
  3. Kolejny facet... hmm... im więcej tym lepiej :P Podoba mi się twoje stwierdzenie na końcu: : "za dużo tych happy endów i postanowiłam im dowalić" ha ha lol xD

    OdpowiedzUsuń