niedziela, 29 marca 2015

9. Tak bardzo się o nie boję....

*Harry*
Za punkt honoru  postawiłem sobie to że odnajdę Em i zmuszę ją do tego aby dała mi jeszcze jedną szansę. Gdy zobaczy ja dla niej się staram może mi wybaczy i wróci do mnie. Wynająłem prywatnego detektywa który bez problemu pomógł mi znaleźć moją zgubę. Nie miałem kasy więc pieniądze pożyczyłem od Zayna. Głupio mi troche było przyznać że jestem totalnie spłukany ale nie miałem innego wyjść. Mój detektyw okazał się skuteczny i już następnego dnia wiedziałem gdzie jest Em. Postanowiłem nie czekać tylko od razu do niej pojechać. Po drodze udało mi się jeszcze zdobyć kwiaty i udałem się do szpitala. Na początku pielęgniarki nie chciały udzielić mi informacji o tym gdzie się znajduję i w jakim stanie jest, ale zbajerowałem jedną z nich i podała mi numer sali. Gdy stanąłem przed szklanymi drzwiami zauważyłem moją ukochaną. Rozmawiała z kimś przez telefon i w dłoni trzymała jakąś kartkę. Postanowiłem nie czekać tylko wszedłem do sali. Do moich uszu dobiegł fragment rozmowy.
- Oczywiście że będziesz. Właśnie trzymam w ręku zdjęcie USG mojego dziecka i nie mogę uwierzyć we własne szczęście.- powiedziała Emma i spojrzała w moją stronę.
W jej oczach zobaczyłem niepokój i strach. Szybko rozłączyła się. 
- Harry, wyjdź stąd! Nie chcę cię widzieć! Masz stąd wyjść i na zawsze zostawić nas w spokoju, rozumiesz?!
- Mówiąc nas masz na myśli siebie, Jamesa i to dziecko.- pokazałem palcem na leżące na pościeli zdjęcie USG. - A skąd ta pewność że to jest jego dziecko?- spytałem i chwyciłem zdjęcie USG w dłoń.
- Oddawaj to!- poderwała się Em i próbowała mi zabrać kartkę.
- No proszę jesteś w 4 tygodniu ciąży. A dokładnie 4 tygodnie temu byłaś jeszcze ze mną, 4 tygodnie temu był ten twój wieczór panieński, podczas którego przespałaś się z Jamesem. Skąd więc ta pewność że to jego  dziecko?- spytałem.
Emma milczała. Grała na czas. Sprytna jest ale ja potrafię bajerować kobiety. Teraz kiedy nie ma przy niej Jamesa, przekupię ją na swoją stronę i tym sposobem będę miał w garści i ją i to dziecko. Wprawdzie nie lubiłem dzieci i nigdy nie chciałem ich mieć, ale to przecież Emma zajmowałaby się nim jeśli bylibyśmy razem. 
- Kochanie, proszę wróć do mnie, nie zostawiaj mnie, bardzo cię kocham i to dziecko także, nawet jeśli niej jest moje. Wychowamy je razem, tylko wróć do mnie i nie mów o niczym Jamesowi, błagam.- podszedłem do niej i pogłaskałem ją po policzku.
 Odepchnęła moją rękę na znak protestu. 
- Teraz jesteś taki troskliwy, a gdyby nie ty to nie wylądowałabym tutaj, nie martwiłabym się o życie mojego dziecka którego omal nie zabiłeś. Po tym jak mnie biłeś nigdy nie wrócę do ciebie! Nie kocham cię!- wykrzyczała i nacisnęła guzik przy łóżku którym powiadamiała lekarz aby przyszedł do jej sali.
Lekarz zjawił się natychmiast.
- Coś się dzieje, pani Emmo?- spytał podchodząc.
- Tak, proszę wyprowadzić tego człowieka stąd bo przez niego coraz bardziej zaczyna mnie boleć brzuch.- oznajmiła trzymając się za brzuch.
- Ja nigdzie się stąd nie ruszam!- protestowałem.
- Albo pan sam opuści szpital, albo ochrona chętnie panu w tym  pomoże. Z tego co wiem pan jest gwiazdą a takiego skandalu raczej by pan nie chciał.
- Jeszcze sie policzymy, to nie koniec!- krzyknąłem i opuściłem szpital.
Byłem mega wkurwiony ale stwierdziłem ze tak tego nie mogę zostawić. W tym momencie na parkingu szpitalnym zobaczyłem Jamesa. Postanowiłem nie wchodzić mu w drogę i odjechałem do domu obmyślać plan zdobycia Emmy...
*Emma*
Zdenerwowałam się wizytą Harrego. Nie powinna się tak denerwować. Po wizycie tego idioty coraz bardziej zaczął boleć mnie brzuch. Poprosiłam lekarza żeby dał mi coś przeciwbólowego. Podał mi leki po których troche mi przeszło jednak brzuch nadal mnie bolał. Modliłam się w duchu aby James jak najszybciej wrócił. Bardzo martwiłam się o życie mojego dziecka. Tak bardzo je kochałam ze gdybym teraz miała je stracić to chyba bym tego nie przeżyła. Na szczęście James szybko wrócił.
- Hej kochanie- przywitał się ze mną i pocałował mnie w policzek.- Coś ci jest? Źle sie czujesz?- spytał troskliwie.
Postanowiłam go nie martwić więc wymijajaco powiedziałam:
- Takie tam, drobne bóle brzucha. Lekarz mówił ze to normalne, zaraz mi przejdzie.
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. W końcu zdecydowałam że powiem mu o wizycie Harrego. Nie powinna go okłamywać. Wzięłam głeboki oddech i zaczęłam:
- Harry tu był.
- Jak to? On ma jeszcze czelność przychodzić tutaj po tym wszystkim co ci zrobił? Nie no teraz to ja go zabiję!- zerwał się James, na szczęście udało mi sie go zatrzymać.
- Zostań, spokojnie nic mi tym razem nie zrobił. Namawiał mnie żebyśmy wrócili do siebie i...- urwałam. 
Nie wiedziałam jak James zareaguje na to że Harry wie o ciąży.
-I.?
- I dowiedział się o tym że jestem w ciąży. Teraz na pewno będę musiała zrobić te testy.- powiedziałam z łzami w oczach.
James usiadł na łóżku i przytulił mnie mocno. 
- Nawet, jeżeli to będzie jego dziecko to i tak będziemy razem. Pomogę ci je wychować, jakoś sobie z tym poradzimy. Tylko nie denerwuj się kochanie, stres może wam zaszkodzić.- uspokajał mnie James głaszcząc przy tym po głowie.
- Masz racje nie mogę się nim przejmować. Teraz muszę sie skupić na zdrowiu mojego dziecka.- próbowałam myśleć pozytywnie. 
James uśmiechnął się tylko i wypuścił mnie ze swoich objęć. Usiadł na łożku a ja oparłam się o jego klatkę piersiową. Położył ręce na moim brzuch i zaczął go czule głaskać. Uśmiechnęłam się do niego i mocniej wtuliłam. Było mi tak dobrze. Pierwszy raz od kilku dni czułam się tak bezpiecznie. Jednak w pewnym momencie coś musiało popsuć nasz błogostan. Poczułam ostry ból brzucha i na prześcieradle i moim udzie zauważyłam krew. Szybko podniosłam się i złapałam za brzuch. James także to zauważył i zaczął panikować:
- Kochanie co ci jest? Skarbie, pójdę po lekarza.
Chwilę później przy moim łóżku był już lekarz z całą eskortą pielegniarek. Podawali mi jakieś leki i analizowali mój stan a ja drżałam w duchu o życie mojego dziecka.
- Proszę pana, proszę opuścić salę.- poprosił lekarz Jamesa.
James widząc że nic nie zdziała złapał mnie ostatni raz za dłoń i powiedział:
- Kochana, jestem przy tobie. Musisz być silna.. Walcz o nasze dziecko.- powiedział ze łzami w oczach po czym wyszedł na zewnątrz.
Wolałam jak był tu przy mnie. Czułam się bezpieczniej. Oboje z moim dzieckiem czuliśmy się bezpieczniej. Teraz byłam przerażona o życie mojego maleństwa.Postanowiłam walczyć o życie mojego maleństwa za wszelką cenę.Byłam gotowa oddać za nie życie. Zaczęłam osuwać się w ciemność i straciłam przytomność...
______________________________________________
Jak myślicie Em straci dziecko? A może umrze razem z nim? Jak dalej potoczą się jej losy? O tym już wkrótce.
A teraz info. W przyszłym tygodniu rozdział pojawi się tylko we wtorek.  W weekend nie będzie rozdziału. Za to następne pojawią się 6 i 7 (poniedziałek, wtorek). Komentujcie, czytajcie :) 
taki krótki jakiś ten rozdział ale następny będzie dłuższy, obiecuję :)
No to tyle, do zobaczenia we wtorek :*
 

4 komentarze:

  1. Superaśny rozdział xD
    No było tak pieknie, ale nie bo Harry ch*j musiał wszystko spierdolić (y)
    No ale niech ona nie umiera no błagam :'(
    Musi żyć i dziecko też ;-;
    Czekam na nexta :)
    The Unforgiven

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam wczoraj takie jednego ff i dziecko było 3 genowe, więc może...? Ale wtedy był trójkąt, a Hazza i James nie wytrzymają razem w jednym pomieszczeniu :D Luj! Tamten ff był chory i Chris może potwierdzić, bo mu pisałam :D LUJ! EMMA JA NADAL W CIEBIE WIERZĘ, WIĘC NIE PORÓŃ!!! Jak dziecko jest Jamesa to znaczy, że jest silne i sobie poradzi, a jak Hazzy to jest wytrwałe i sobie poradzi :D
    Supereściaściaściniusiński rozdział i czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O żesz... Ja myślałem że tu bd wszystko git a Ty takie coś. No nie... To dziecko musi żyć! I Emma musi żyć! MUSZĄ! Ja im każę i tak ma być. :)
    A co do Harrego to on się wgl słyszy? Punkt honoru?? A od kiedy facet bijący kobietę ma honor? Niech on się lepiej w łeb palnie. To bd najlepsze. I niech odwali sie od Emmy i jamesa a tym bardziej od ich dziecka bo to musi być dziecko Maslowa. MUSI bo ja mu każę ^^
    Biedna dziecko.. jeszcze się nie narodziło a już tyle rozkazów. No ja sie nie zdziwię jak zrezygnuje i postanowi odejść. Hue hue.
    Świetny rozdział i czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo ja jestem taka zła, fakt to dziecko jest biedne. Nie dość że nie wie kto jest kto jego ojcem to jeszcze Chris mu rozkazuje.
      P.S. Jeszcze nie raz im dowale haha :)

      Usuń