środa, 25 marca 2015

6. Już nigdy jej nie zobaczysz!

*Emma*
Obudził mnie ból brzucha i głowy. Tępe pulsowanie w czaszce stawało się nie do wytrzymania. Otworzyłam oczy i zaczęłam analizować wydarzenia sprzed kilku godzin. Pamiętałam tylko telefon Jamesa, naszą rozmowę, potem szłam do mieszkania i nagle... Tu urywa mi się film. Pamiętam tylko mój krzyk, krew na ręce i znajomą twarz. Tak to był Harry. Ja on mógł mi to zrobić? Przecież milion razy powtarzałam mu że go nie kocham, że chcę być z Jamesem ale to nie poskutkowało. Porwał mnie. W dodatku nie wiem gdzie jestem, w jakim mieście. Po krótkich oględzinach miejsca stwierdziłam że leże na łóżku, w jakimś pokoju. Nie poznawałam go gdyż było ciemno ale nie był to na pewno pokój w Londynie. Przez okno docierały do mnie światła budynków. Skądś znałam ten widok Tak to przecież nadal Los Angeles. Tylko zapewne jakieś obrzeża miasta. Byłam przerażona. Po ostatnich wydarzeniach Harry zachowywał się jak jakiś psychol. Prawie mnie uderzył a teraz porwał. Przecież nie może mnie tu trzymać całe życie. James na pewno zacznie mnie szukać. Próbowałam podnieść się z łóżka. No tak, przykuł mnie kajdankami do łóżka. Mogłam się tego spodziewać. Ból głowy i brzucha narastał z każdą sekundą. Szczególnie brzuch. Czułam że zaraz rozsadzi mnie od środka. W pewnym momencie zaczęło mi się kręcić w głowie i zbierać na wymioty. Próbowałam powstrzymać te objawy. Zaczęłam głęboko oddychać. Uff, pomogło. Po kilku minutach poczułam się lepiej. Nawet zapomniałam na tę chwilę o tym gdzie się znajduje. Przypomniały mi jednak o tym skute ręce gdy chciałam złapać się za brzuch gdyż kolejny atak potwornego bólu zbliżał się wielkim krokami. Ból  w pewnym momencie przekroczył granicę wytrzymałości. Zwinęłam się w kłębek, szlochając i prosząc w myślach o to aby przestało jak najszybciej boleć. Usłyszałam kroki z poprzedniego pomieszczenia, przekręcenie klucza w zamku i ktoś wszedł do pokoju. Podniosłam głowę, jednak szybko ją opuściłam gdy zobaczyłam że to Harry. Nie chciałam żeby widział że płakałam jednak nie udało mi się ukryć zarówno tego jak i ogromnego bólu brzucha.
- Kochanie, nie płacz teraz już będziemy razem na zawsze.- powiedział szczęśliwy głaszcząc mnie po głowie. 
- Nie mów do mnie kochanie!- zerwałam się lecz po chwili pożałowałam tego gdyż ból głowy połaczony z bólem brzucha jeszcze bardziej zbił mnie z nóg.
- Będziemy, nie martw się o to...
- Harry wypuść mnie, muszę do toalety.- zaczęłam go prosić. 
- Dobrze, słońce, wypuszczę cię, ale pójdę z tobą żebyś nigdzie mi nie uciekła.- powiedział i zaczął odpinać moje kajdanki.
- Ty zwariowałeś, nie pójdziesz ze mną!- krzyknęłam podrywając się, mimo narastającego bólu.- Chcę żebyś mnie wypuścił. Chce wyjść stąd i już nigdy cię nie zobaczyć, zniszczyłeś mi życie! My już nigdy nie będziemy razem... Kocham Jamesa i to z nim chcę być!
- Ależ będziemy.... Skarbie, już zawsze będziesz moja. Za kilka dni wylatujemy, do Dubaju i tam bierzemy ślub. Wszystko jest już załatwione..- powiedział a z każdym jego słowem moje przerażenie rosło.- Em, nawet nie wiesz jak bardzo chcę tego dnia. Wtedy już na zawsze staniesz się moja. Będziesz TYLKO moja... Nikt nie będzie miał prawa się do ciebie zbliżać oprócz mnie...- mówiąc to podszedł do mnie i zaczął czule głaskać mnie po policzku. Nachylił swoją twarz nad moją, próbując mnie pocałować. Przekręciłam głowę w drugą stronę, uniemożliwiając naszym ustom połączenie się..
- Dlaczego mnie odtrącasz skarbie?- zaczął wypytywać z czułością
Nie odpowiadałam nic. Postanowiłam że przyjęcie takiej postawy będzie dla mnie w obecnej sytuacji najlepsze.
- Dobrze, w takim razie ja cie tutaj zostawiam i wychodzę załatwić coś na miasto...- powiedział odchodząc.
- Harry- zatrzymałam go.- Pojadę z tobą ale pod jednym warunkiem... Pojadę jeśli pozwolisz pożegnać mi się z Jamesem.
- CO!? Ty chyba nie wiesz co mówisz... On zrobi wszystko żeby nas rozdzielić. NIE BĘDZIESZ SIĘ Z NIKIM ŻEGNAĆ, ROZUMIESZ!? W Dubaju zaczynasz swoje życie od zera! A teraz masz...
- Nienawidzę cię! Masz mnie w tej chwili wypuścić- zaczęłam krzyczeć.
Rzuciłam się do biegu w stronę drzwi lecz Harry złapał mnie za włosy i przyciągnął do siebie.
- Masz tu zostać! Już na zawsze zostaniesz przy mnie. Nie próbuj uciekać ty suko!- warknął po czym uderzył mnie w twarz.
Zakręciło mi się w głowie i upadłam na ziemie. Na odchodne Harry kopnął mnie z całej siły w brzuch i wyszedł. Leżałam na podłodze i zwijałam się z bólu. W myślach prosiłam Boga o to aby to wszystko skończyło się, aby James zdążył mnie uratować. Ból narastał z każdą chwilą. Na podłodze pojawiła się kałuża krwi, to znaczy że coś musiało mi pęknąć w środku. Nagle zaczęło mi się robić ciemno przed oczyma i straciłam przytomność...
*James*
Od zniknięcia Em minęło kilka godzin. Byłem na policji, jednak mogli przyjąć zgłoszenie dopiero po 24 godzinach. Wróciłem do domu. Było w nim tak pusto. Tak smutno. Zamknąłem drzwi i osunąłem się po nich na ziemie. Nie wiedziałem co mam dalej robić. Zastanawiałem się gdzie jest Emma, czy żyje, czy nic jej nie jest. Te myśli rozrywały mi głowę. Do moich oczu napłynęły stróżki łez. Zacząłem beczeć jak dziecko. Nie wiedziałem co mam dalej robić. Gdzie szukać mojej ukochanej... Byłem pewien że to Harry stoi za tym lecz nie miałem pojęcia gdzie z nią uciekł. Mógł ją wywieźć poza granice kraju, zmienić tożsamość. W mojej głowie były same czarne scenariusze. Załamany i zmęczony wydarzeniami ostatnich godzin powlokłem się na łóżko. Nie kąpałem się, nawet nie zjadłem kolacji mimo iż byłem głodny. Nie minęło 2 minuty nim pogrążyłem się w śnie. Miałem okropny sen. Śniło mi się że czytam akt zgonu Emmy, że wchodzę do kostnicy i widzę jej ciało. Całe zimne, sine, pełne szram. Że dowiaduję się że była w ciąży lecz poroniła. Potem jej pogrzeb. Stoję przy trumnie i płaczę. Cmentarz... Dwumetrowy dołek... Trumna... Obudziłem się przerażony. To był najgorszy koszmar w moim życiu. Wyciągnąłem z kieszonki telefon i odblokowałem go. Sprawdziłem czy nie mam żadnych telefonów z policji, ani od znajomych. Nie było nic. Ten brak informacji doprowadzał mnie do szału. Była 7:00. Postanowiłem wziąć prysznic i coś zjeść. Po wejściu do łazienki zobaczyłem kosmetyki Em. Tak jak zawsze. Porozrzucane po umywalce, półce... Otarłem łzę, spływającą po mojej twarzy. DOŚĆ TEGO! Nie mogę beczeć jak dziecko. Muszę się wziąć w garść i zacząć jej szukać. W końcu ona gdzieś musi być. Wszedłem do kabiny i znów pogrążyły mnie myśli. Tym razem przyszły wspomnienia wspaniałych chwil z moją ukochaną. Te wszystkie poranki, gdy miałem ją w ramionach. Gdy zasypiałem i budziłem się obok niej... Gdy ją przytulałem i mówiłem jak bardzo kocham. Nasze plany na przyszłość. Moje marzenia że będziemy mieć razem dzieci, piękny dom, psa... W tym momencie te wszystkie plany i wizje na przyszłość zaczęły się kruszyć, podupadać. Wyszedłem spod prysznica. Otarłem moje mokre ciało i ubrałem czyste ubrania. Poszedłem do kuchni. Już miałem robić sobie jajecznicę gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Podszedłem do nich i nie zastanawiając się kto może o tej porze za nimi stać, otworzyłem. W progu stał Carlos wraz z Alexą. Byłem wdzięczny moim przyjaciołom za to że zawsze umieli wyłapać moment w którym potrzebuję rozmowy. 
- James, co tu się stało? Co tu robi tak krew na ścianie?- dopytywała się Alexa.
- No... Bo ktoś porwał Emmę, a właściwie tym kimś jest Harry... Wczoraj gdy wracałem ze spotkania z Carlosem, zadzwonił do mnie i powiedział żebym się pośpieszył, bo muszę się z nią pożegnać, że nigdy jej nie zobaczę... Potem wszystko działo się tak szybko. Biegłem, złapałem taksówkę, przyjachałem tutaj i zastałem to co wy przed chwilą...- zrelacjonowałem im to co się stało.
- Wiedziałem że on będzie mącił... Co za kretyn, nie może pogodzić się z tym że Em wybrała ciebie więc teraz ją porwał i będzie zapewne próbował zmusić do miłości!- wreszcie odezwał się Carlos.
- James, co zamierzasz teraz zrobić?- spytała lekko podłamana Alexa, mimo iż nie znała Em, martwiła się o nią. Kochana przyjaciółka.
- Zgłosiłem to na policję, dziś zaczną jej dopiero szukać. Rozumiecie, przepisy i te sprawy. Ja zamierzam zrobić wszystko żeby odnaleźć ją żywą. Żeby tylko Styles nigdzie jej nie wywiózł.
Po moich słowach nastała martwa cisza. Wszyscy zastanawialiśmy się gdzie może być Em. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Przeprosiłem przyjaciół i poszedłem otworzyć. W drzwiach stanęła nieznana mi kobieta.
- Cześć, jestem Laura, nowa znajoma Emmy z agencji. Em nie odbiera ode mnie telefonu więc zaczęłam się martwić. Dostałam jej adres w agencji i przyszłam sprawdzić czy wszystko ok.- zaczęła tłumaczyć się blondynka.
- Hej, ja jestem James, ale to pewnie już wiesz. Wejdź, wszystko ci opowiem.- zaprosiłem nowo poznaną koleżankę Emmy do środka.- poznajcie się to jest Laura, koleżanka Em, a to sa moi przyjaciele, Carlos i Alexa.- przedstawiłem ich sobie po czym zacząłem opowiadać co wydarzyło się zeszłego popołudnia. 
Laura słuchała tego w skupieniu a z każdym moim słowem wyraz jej twarzy zmieniał się z wesołego na przerażony i zatroskany.
- O Matko, Emma opowiadała mi o was, o Harrym... James, pomogę ci szukać Em, pomogę ci we wszystkim. Wystarczy że poprosisz.- zaczęła deklarować się blondynka.
- I my także ci pomożemy..- zdeklarowali się Carlos z Alexą równocześnie, jacy oni byli zgodni.
- Dziękuję, a teraz może zrobię nam wszystkim kawy i zastanowimy się co robić dalej.- zaproponowałem idąc do kuchni.
Zacząłem parzyć kawę. Cieszyłem się że mam przy sobie Carlosa, Alexę, teraz jeszcze Laurę. Samemu ciężko byłoby mi się z tym wszystkim uporać. Gdy tak myślałem, poczułem delikatne wibracje w kieszeni. Wyciągnąłem telefon i odblokowałem go. 
'' Już nigdy nie zobaczysz Emmy... Ona nie kocha cię. Ona kocha tylko mnie. Wyjeżdżamy razem i zaczynamy życie od nowa. Nie próbuj nas szukać ani niszczyć naszego związku! Już nigdy jej nie zobaczysz. ONA JEST TYLKO MOJA!'' Z każdym przeczytanym słowem czułem coraz większe przerażenie. Upuściłem na podłogę filiżankę, nie martwiąc się tym że się rozbiję. Do kuchni wszedł Carlos.
- Stary, co jest?- zapytał podchodząc.
- Muszę na chwilę wyjść. Klucze są w szafce nocnej. Zamknijcie mieszkanie jeśli wychodzicie lub poczekajcie na mnie, ja za niedługo wrócę i wszystko wam opowiem.- wydukałem i nie czekając na jego odpowiedź wybiegłem z mieszkania....
______________________________________________
Czy James już nigdy nie zobaczy Emmy? Czy sen Jamesa może się spełnić? Czy Emma przeżyje? O tym już w następnych rozdziałach
Witam kochani :*
Tak szczerze to namęczyłam się nad tym rozdziałem nieźle. Wczoraj w nocy leżałam do jakiejś 2:30 i myślałam jak ten rozdział napisać. Oczywiście myślałam jeszcze o projekcie mojej torebki. No właśnie idę na konkurs dla projektantów, za kilka tygodni i trzymajcie w kciuki żeby mój projekt torebki odniósł sukces :*. 
Do piątku/soboty 
buzi :* :* 

4 komentarze:

  1. Klep. W czwartek nadrabiam!!! I tu wrócę!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie spodziewałam sie :) pierwszy 'klep' na moim blogu haha :)

      Usuń
    2. NADROBIŁAM!!!! No weź kurwa! Zayn odszedł mi z 1D i czytając o psychicznym Hazzie słucham ich piosenek :P Dobra, chuj. Jak on mół porwać Em?! A Amelia powinna zginąć. Wgl. Ja jestem Larry Shipper i Hazz powinien sobie darować Em i iść się pieprzyć z Louisem :D Co jest Em z tym brzuchem? James ją zaciążył? Wydaje mi się, że nie używali gumek, bo chyba tak pisało,a le w sumie nie pamiętam.... OMGF jak ja mące w tym komie :D JAMES RATUJ JĄ!!!! Niech Em wyskoczy przez okno, jak jest nisko albo niech ucieknie. Hazz pójdzie najwyżej do kicia. DAMSKI BOKSER!
      Super rozdział :) A teraz wracam do rozpaczania nad odejściem Zayna :'(

      Usuń
  2. Kurwa Harry ty chuju ! Ja pitoleee ..
    Co ona tak krwawi i ja ten brzuch boli? czyzby ciąza? :o
    Mam nadzieje,że James są znajdzie.. A z Harrym do psychiatryka!
    Czekam na nowy :)
    The Unforgiven

    OdpowiedzUsuń