piątek, 13 marca 2015

2.Jak ona mogła?

    *Emma*
Pobiegłam na góre do sypialni. ,,Co ja robie?"'- wciąż zadawałam sobie to pytanie. Przecież to nie może skończyć sie dobrze. Po co ja w ogóle podchodziłam do Jamesa? Dlaczego to zrobiłam? Może dlatego że od początku coś do niego poczułam. Że ten związek z Harrym to była głupia pomyłka. Jak mogłam go tak skrzywdzić? To że go nie kochałam, że tylko sie zauroczyłam to jeszcze nie dawało mi powodów do ranienia go. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Harrego. Nawet nie zauważyłam kiedy wszedł.
- Em, powiedz mi, co sie stało? Zrobiłem coś nie tak.-dopytywał.
Odpowiedziałam mu jeszcze wiekszym płaczem.
- Ej, skarbie...
- Nie mów do mnie skarbie- wrzasnełam- i to nie chodzi o ciebie tylko o mnie...
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Tak, teraz już wiedziałam. Jeszcze kilka minut temu wachałam sie ale teraz wiedziałam że musze powiedzieć mu prawde.
- Harry ja cie zdradziłam...- zaczełam.- zdradziłam ciez... Jamesem. Nie wiem jak do tego doszlo...
- Już nic nie mów, jesteś zwykła szmatą! Zrywam z toba. Teraz wychodzę a ty masz 3 godziny by sie stąd wynieść. Nie obchodzi mnie gdzie bedziesz mieszkać. Nienawidze cie! Nienawidze was oboje!- wykrzyczał mi prosto w twarz a potem wyszedł.
Ja położyłam sie i zaczęłam płakać. Wbiłam mu nóż prosto w serce, jednak nie mogłabym go oszukiwać. Nie mogłab udawać że wszystko jest ok, że go kocham... Leżałam i płakałam tak chyna z godzinę. Magle moja komórka zawibrowała w torebce. Podniosłam sie i zaczelam jej szukać. W końcu znalazłam. Odblokowałam i zamarłam.
,,Jak mogłaś zdradzić Harrego? O wszystkim nam powiedział. Myślałam że lepiej cie wychowaliśmy z ojcem. A jednak sie pomyliłam. Jesteś okropna. Od dziś zapomnij że jestem twoja matka. Nie dzwoń do mnie ani nie przyjeżdżaj. Teraz możesz sobie być z kim chcesz~ Mama"
Gdy przeczytałam tego sms'a zaniosłam sie jeszcze wiekszym płaczem. Moja własna matla sie mnie wyparła. I co ja teraz zrobie? Postanowiłam zadzwonić do Amelii. Po kilku sygnałach moja przyjaciółka odebrała.
- Emma, myślałam że jesteś inna, że kochasz Harrego a ty jesteś zwykła szmata. Jak mogłaś mu coś takiego zrobić. Trzeba było nie robić mu nadziei tylko od razu być z tym swoim Jamesem. Nie mam ochoty z toba gadać.
- Ale poczekaj...- chciałam jej jakoś to wytłumaczyć lecz ona rozłączyła sie.
Nie wiedziałam co mam teraz robić. Wszyscy przez moje błędy odwrócili sie ode mnie. Nie wiedziałam co mam robić, gdzie sie wyprowadzić. Najlepiej to uciec jak najdalej stąd. Chciałam sie komuś wygadać jednak nie wiedziałam komu. Nie miałam już nikogo. Zaraz, zaraz... James. On jest moja ostatnią nadzieją. Jeżeli to co mi wczoraj wyznał i to źe bardzo by chciał ze mną być jest prawdą, to mnie na pewno nie odrzuci. Przecież mówił że mnie kocha, że bedzie mnie chronił. W pośpiechu zaczęłam pakować swoje rzeczy. Zajęło mi to sporo czasu. Uf, nareszcie- pomyślałam zamykając ostatnią walizke. Spojrzałam smutnym wzrokiem ostatni raz na ten dom. Włozyłam walizki do samochodu i pojechałam do Jamesa. Postanowiłam na razie o wszystkim mu opowiedzieć a dopiero potem wnieść swoje rzeczy. Stanęłam przed drzwiami prowadzącymi do jego mieszkania. Spojrzałam w lusterko. Oczy miałam napuchniete jak homik od płaczu. Brak makijażu był złym pomysłem jednak z tego wszystkiego zapomniałam go zrobić. W końcu zadzwoniłam dzwonkiem do jego mieszkania. Usłyszałam kroki i krótkie "już otwieram"....

*Harry*
Odwiedziłem rodziców mojej niedoszłej zony. Byli zniesmaczeni zachowaniem swojej córki. Obiecali mi odwołać ślub który miał sie odbyć za dwie godziny. Po wyjściu od moich niedoszłych teściów zadzwoniłem do Amelii. Opowiedziałem jej o sytuacji która miała miejsce minionego wieczoru.
- Zauważyłam że Emma zniknęła, ale myślałam że wróciła do domu, do ciebie- zaczeła sie tłumaczyć- jak ona tak mogła i to jeszcze z Jamesem, twoim najlepszym przyjacielem...
- On nigdy nie był moim przyjacielem, skoro teraz doprawił mi rogi, dobra musze kończyć...
- Ok, gdybyś chciał pogadać wiesz że ja...- zaczęła
- Wiem, dzieki, pa- rozłączyłem sie szybko bo nie chciałem żeby sie nade mną rozczulała.
Zadzwoniłem do Zayna i umówiliśmy się za 15 minut w naszym ulubionym pubie. Zawsze chodziliśmy oblewać tam nasze sukcesy. Teraz będziemy się tam użalać nad sobą. Dojechałem na miejsce i zamówiłem pierwszą kolejkę na  rozluźnienie. Zayn przyszedł kilka minut później. Na samym początku wypiliśmy razem jedną kolejkę i opowiedziałem mu w skrócie całą historię. Zamówiliśmy kolejną kolejkę. I tak jeszcze kilka następnych. Dopiero po kilkunastu kolejkach zacząłem wyrzucać na wierzch wszystkie swoje uczucia w związku z tymi wydarzeniami.
- Jak ja ją kochałem... Właściwie nadal ją kocham, ale nie potrafie jej tego wybaczyc- wypiłem kolejny kieliszek.- nie potrafie wybaczyć tego że doprawiła mi rogi.. A Jamesa... Jego to mam ochotę zabić
- Stary, nie rób żadnych głupstw, nie opłaca sie- Zayn próbował mnie uspokoić
- Zobaczyć te jego cudowną mordkę całą we krwi za to że zniszczył mi związek, moje plany na przyszłość OPŁACA- zacząłem się żalić- on zniszczył mi rodzine, czy ty jako mój przyjaciel zachowałbyś się tak?
- Oczywiście że nie- oburzył się Zayn
- Nie zrobiłbyś tego bo jesteś prawdziwym przyjacielem a on jest pierdolonym skurwielem który jeszcze tego pożałuje, do usranej śmierci będzie tego żałował!- zacząłem się odgrażać
- Stary, ja muszę lecieć a ty nie rób głupstw, nie opłaca się- pożegnał się Zayn i wyszedł.
- John- zawołałem do znajomego barmana. jeszcze kolejeczkę, poprosze!
I tak piłem i piłem aż w końcu stwierdziłem że dość. Muszę jakoś wrócić do domu. Zanim jednak chciałem tam wrócić postanowiłem pójść do Jamesa i pożadnie obić mu morde. On jeszcze tego pożałuje. Położyłem na barze 100 dolców i wyszedłem. Postanowiłem pójść na piechote. Nie chciałem spowodować wypadku bo wtedy przez moją złość i głupotę cierpiałyby niewinne osoby. Szedłem a droga dłużyła mi się w nieskończoność. W końcu dotarłem do osiedla na którym znajdowały się ogromne bloki z ekskluzywnymi apartamentami. Znałem kod do wejścia więc bez problemu pokonałem drzwi. Wsiadłem do windy i obmyślałem co powiem temu frajerowi gdy go w końcu zobaczę. Z każdym piętrem moja złość wchodziła na jeszcze wyższy poziom. Dojechałem w końcu na 15 piętro i chciałem wysiąść, jednak drzwi od windy ani drgnęły. Moja złość weszła na najwyższy poziom. Zacząłem kopać drzwi i przeklinać wniebogłosy. Po jakichś pięciu minutach mojego ciągłego kopania drzwi otworzyły się. Podszedłem do drzwi i zapukałem z całej siły. Po chwili James otworzył mi drzwi a ja wparowałem do środka. To co tam zobaczyłem wkurwiło mnie jeszcze bardziej....
*James*
Obudził mnie około 12:00 dzwonek do drzwi. Narzuciłem na siebie spodnie i poszedłem otworzyć. Zobaczyłem w nich Emmę, całą zapłakaną. Nie pytając o nic wpuściłem ją i po prostu przytuliłem. Zrobiłem jej ciepłej herbatki, usiedliśmy przy stole i zaczęłliśmy rozmawiać. Gdy usłyszałem o tym jak potraktował ją Harry, jej najlepsza przyjaciółka i jej własna matka poczułem ogromną złość do osób wcześniej wymienionych. Poczułem też przez chwilę złość do siebie jednak szybko mi przeszła gdy zdałem sobie sprawe że teraz z Em możemy być razem, że już nie muszę ukrywać mojego uczucia do niej. Emma nadal opowiadała mi o tych wszystkich przykrościach które ją dziś spotkały. W pewnym momencie zaczęła płakać. Nie zastanawiając się podszedłem do niej i ją przytuliłem. Wtulała się w moje ramie a ja głaskałem ją po głowie próbując uspokoić. Gdy przestała płakać spojrzała mi w oczy. Zaczęłliśmy się całować, po czym przenieśliśmy się do sypialni. Kochaliśmy się a ja nie czułem już wyrzutów sumienia. Po skończonym stosunku przyniosłem jej i sobie lampkę wina. Znów zaczęłliśmy rozmawiać. 
- James, kocham cie- wyznała Emma a moje serce zaczęło szybciej bić.
- Nawet nie wiesz ile na to czekałem...- ucieszyłem się- Ja ciebie też, najmocniej na świecie.
Zaczęliśmy się całować. Niestety nasze upojne chwile przerwał dzwonek do drzwi. Zamruczałem z niezadowolenie.
-Nie otwieram
- Lepiej idź otworzyć- zaczęła namawiać mnie Em- może to coś ważnego. Ja coś na siebie narzucę i pójdę się odświeżyć.
Poszedłem otworzyć drzwi jednak szybko tego pożałowałem. Do mojego mieszkanie wszedł nikt inny jak Harry Styles. Był wściekły jednak jego wściekłość wzburzyła się jeszcze bardziej gdy zobaczył Emme wychodzącą z mojej sypialni, miała na sobie tylko moja koszule.
- Nie, nie wierze- zaczął bełkotać- jak mogłeś? Jak oboje mogliście mi to zrobić? Ty sukinsynu, miałeś być świadkiem na moim ślubie a ty przeleciałeś mi żone, a ty jak mogłaś, zerwałem z tobą kilka godzin temu a ty już pierdolisz sie z nim? Ty suko..- powiedział do Emmy po czym uderzył ją w twarz.
Tego było za wiele. Nikt nie ma prawa obrażać mojej ukochanej. NIKT. Rzuciłem się na Stylesa z pięściami. Zaczęliśmy się bić. Emma oczywiście próbowała nas rozdzielić. Po pewnym czasie, z uwagi na to  ze trenowała sztukiwalki, udało jej się odciągnąć Harrego ode mnie. Z mojego nosa ciekłe krew, zaś Harry miał podbite oko. Emma podbiegła do mnie i przytuliła mnie. Na to Styles uśmiechnął się złośliwie i powiedział:
- Ty skurwysynu, jeszcze tego pożałujesz. OBYDWOJE tego pożałujecie.- zaczął się odgrażać po czym wybiegł z mieszkania.
Udałem się do łazienki gdzie Emma troskliwie opatrzyła mi nos. Raczej nie był złamany. Dopiero wtedy zauważyłem że Emma ma rozwaloną wargę i łuk brwiowy gdyż po uderzeniu przez Harrego uderzyła głową w ściane.
- Nic ci nie jest, kochanie?- spytała troskliwie.
- Nie nic, ale ty masz za to rozwaloną głowę, daj opatrzę ci to.- wziąłem wodą utlenioną i kawałek bandaża i zacząłem delikatnie odkarzać ranę- może powinniśmy jechać z tym do szpitala.
- Nie nie trzeba, wszystko ok.
Poszliśmy do sypialni i ułożyliśmy na łóżku. Milczeliśmy, cieszyliśmy sie swoją obecnością.
- James...- zaczęła niepewnie Em- ja długo się nad tym zastanawiałam. Jeszcze zanim to wszystko się wydarzyło dostałam wiele propozycji do  współpracy z różnych części świata. 
- I co w związku z tym?- spytałem zaniepokojony, nie wyobrażałem sobie żeby Emma teraz wyjechała a ja miałby ją stracić.
- I podjęłam decyzję ze wyjadę stąd i przyjmę jedną z nich...
- Jak to wyjedziesz!?- spytałem przerażony
________________________________________________
Hejo ;*, witam z nowym rozdziałem i nowymi bohaterami w zakładce, koniecznie zajrzyjcie :)
W sumie wiem że ten rozdział jest jakiś taki nijaki ale obiecałam pewnej osobie że dziś bedzie rozdział no i jest :), starałam się jak mogłam :)
Jak myślicie: czy Em wyjedzie? Czy zostawi zakochanego w niej po uszy Jamesa? Czy Harry spełni swoje groźby? Tego i wielu innych faktów dowiecie się już za tydzień.
+ no i po raz kolejny przepraszam za ortografy :)
buziaki :* pa :) 

3 komentarze:

  1. Łooo i sie pobili :D mogłaś dowalić jeszcze Harremu xD dobrze by mu tak było
    ... Nie! Ona nie może jechać :'(
    Zajebistość i czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super był ten rozdział. I wcale nie był nijaki. A za błędy nie musisz przepraszać. Ada mi mówiła w jakich warunkach piszesz, dlatego Cię podziwiam i o błedy nie mam zamiaru sie czepiać. Szacun wielki :)
    Harry sie zdenerwował. Ulalala! Bo zaraz mu się loczki rozprostują z tej złości. Jamesowi pewnie było go szkoda, bo potrafiłby się obronić i to jego by trzeba było odciągać od Stylesa :D
    Ta Em... Takie fajne momenty a ona se wyjeżdża. James jedź z nią!
    Wgl mi jej szkoda... Wszyscy sie od niej odwrócili. Ciekawe co powiedzą przyjaciele Jamesa, gdy się dowiedzą co zaszło. Jeszcze raz super rozdział, czekam na kolejny i idę oblukać nowych bohaterów ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha ha, Jakby James chciał mu dokopać to by takie chuchro jak Harry musieli zeskrobywać z podłogi xD Już sobie to wyobrażam, jak Harry rzuca się na niego, a James przytrzymuje go jedną ręką za czoło i patrzy na niego z politowaniem ha ha ha

    OdpowiedzUsuń