*Emma*
Wreszcie minął ten okropny tydzień i nasi rodzice wyjechali. Gdy wyjeżdżali była to jedna z najlepszych chwil w moim życiu. Oczywiście kochałam ich, jak to rodziców ale ta ich nadopiekuńczość była już nie do zniesienia. Wreszcie zostaliśmy sami. Mogliśmy swobodnie rozmawiać bez obawy o to że KTOŚ nas podsłucha. Tym kimś była niestety moja matka. Niby udawała że nie przeszkadza jej James a gdy byłyśmy same wytykała mu jakieś niestworzone błędy. W tamtych chwilach wyłączałam się z rozmowy i wychodziłam. Czy ona nigdy nie zaakceptuje tego że my się kochamy? A na domiar złego myślała że nic nie wiem o jej grzeszkach. I dobrze. Niech tak dalej myśli ale wysunę jej zdradę na światło dzienne w najmniej odpowiednim momencie. Nie chciałam tego robić teraz z uwagi na mojego tatę. Był bardzo szczęśliwy z tego że będzie dziadkiem i okazywał to na każdym kroku. To byłby dla niego cios.
Tego wieczoru James pakował się do wyjazdu. Miał do załatwienia kilka spraw w związku z filmem w którym ma zagrać. Nie byłam zbytnio zadowolona gdyż przez to musiał polecieć do Las Vegas. Wiedziałam jednak że robi to dla nas, więc odpuściłam. Nie chciałam zostawać w tym dużym domu sama, ale co poradzić. Gdy weszłam do garderoby Maslow kończył pakować swoje rzeczy. Oparłam się o framugę drzwi i westchnęłam tak aby zwrócić na siebie jego uwagę.
-No wiem że nie chcesz żebym wyjeżdżał. Jeszcze pojutrze masz wizytę u ginekologa na której mnie nie będzie.- posmutniał.
-Myślisz że ja chcę? Wiem że robisz to dla nas ale za dużo pracujesz. Zwolnij tempa.
-No niby mamy sporo oszczędności ale wolę teraz popracować a po porodzie zrobię sobie pół roku przerwy i zajmę się wami.- na to uśmiechnęłam się.
-Nie mogę już się doczekać porodu.- powiedział podekscytowany i podszedł mnie przytulić.
-Dlatego ze chcesz zobaczyć nasze dziecko czy wiedzieć czy to będzie chłopczyk czy może dziewczynka?- zaśmiałam się.
-Szczerze?- w odpowiedzi pokiwałam twierdzącą głową.- I jedno i drugie.
Poszłam do salonu i usiadłam na sofie. W tym czasie James przyniósł mi sok pomarańczowy a sobie lampkę wina i usiedliśmy w milczeniu.
-Wiesz, byłem u prawnika i zaniosłem ten sok do którego rzekomo Harry dorzucił ci tabletek.
-I?- zapytałam niepewnie.
-I nici z tego. W soku nie wykryto żadnych podejrzanych substancji a dodatkowo pani prawnik skontaktowała się z Amelią która wszystkiemu zaprzeczyła.- poirytował się James.
-A więc o to jej chodziło. Ona jest okropna. A już myślałam że sie zmieniła. Wiesz James to trochę moja wina. Nie roztrząsajmy tej sprawy proszę. Chcę się teraz uspokoić, ogarnąć i zapomnieć. Obiecasz mi że postarasz się to zostawić?- powiedziałam błagalnie.
Przez chwilę na twarzy Jamesa widziałam irytację i zdenerwowanie, jednak po chwili odpowiedział:
-No dobrze. Obiecuję. Ale ty obiecaj że nigdy już nie spotkasz się z Harrym.
-Obiecuję.- odpowiedziałam szczerze.
-A co robimy z sprawą twoich rodziców?
-Wiesz...- urwałam i nie dane było mi dokończyć gdyż usłyszałam dźwięk dzwonka.
*Laura*
Ostatni okres w moim życiu był okropny. Nie układało nam się z Zaynem. Przez cały czas się kłóciliśmy. Nie umieliśmy normalnie porozmawiać bez krzyku a każda próba kończyła się porażką. Zayn wychodził na miasto a ja zalewałam się łzami. Miałam mętlik w głowie. Może on faktycznie nie jest taki za jakiego go miałam? A może to ze mną jest coś nie tak?
Dzisiejszego wieczoru nasza kłótnia weszła na znacznie wyższy poziom. Zayn wrócił do domu totalnie pijany i od tego się zaczęło. Skończyło się na wypominaniu sobie błędów. Oczywiście strzeliłam go w twarz i wykrzyczałam w emocjach że go nienawidzę. Pobiegłam na górę i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Spakowałam tylko część. Po resztę zamierzałam wrócić gdy emocje trochę opadną. Wyszłam z mieszkania. Był już późny wieczór. Po dłuższym namyśle stwierdziłam że pójdę do Em. Ona na pewno mi pomoże. Zamówiłam taksówkę i udałam się pod jej dom. Stanęłam przy furtce i zadzwoniłam domofonem. Po chwili otworzył mi James. Gdy zobaczył mnie zapłakaną zaczął wypytywać co się stało. Postanowiłam opowiedzieć im to w środku. Gdy weszłam do salonu cała zapłakana Emma od razu pobiegła i zapytała:
-Kochana, co się stało?
Przytuliła mnie na pocieszenie a brunet poszedł zrobić mi herbaty na ogrzanie. Gdy wrócił i podał mi kubek zaczęłam:
-Nie wiem co się między mną a Zaynem dzieje. Cięgle się kłócimy. Nie rozmawiamy normalnie ze sobą. Każda rozmowa zamienia się w prawdziwą kłótnie. Po tym są łzy, nieprzespane noce. Nie wiem co robić.- zapłakałam.
-O co wam poszło?- spytał James.
-Właściwie to o wszystko, o ślub, kolegów, alkohol, wypominanie błędów. Wszystko, taka wybuchowa mieszanina problemów, kumasz?
Oboje przytaknęli i po tym zamilkliśmy. Ja kończyłam pić moją herbatę a Emma nad czymś intensywnie myślałam. Po chwili przypomniałam sobie o jednym.
-Mam prośbę. Mogłabym u was zostać kilka dni?- spytałam wręcz błagalnym tonem.
-No jasne, to chyba oczywiste. - odparła pokrzepiająco Em.
-Tak, wyjeżdżam na kilka dni więc będę nawet spokojniejszy jeżeli mała zostanie z kimś.- powiedział James a po wypowiedzeniu słowa ''mała'' oberwał od brunetki poduszką.- Poproszę gosposię aby ci pościeliła w gościnnym.- dodał i zniknął w ciemnym korytarzu.
-Jak ty się w ogóle czujesz, kochana?- spytałam Emma spoglądając na jej brzuszek.
-Weź, wspaniale. A i jak ci coś powiem to nie uwierzysz.- uśmiech Emmy z każdym słowem powiększał się i nie czekając na moją odpowiedź wykrzyczała.- James mi się oświadczył!
-O Boże, to wspaniale, gratuluję kochana.- przytuliłam przyjaciółkę i spojrzałam na jej pieścionek wysadzany diamentami.- Jakie cudo. Musiał sporo kosztować.
W tym momencie do pomieszczenia wszedł Maslow i powiedział:
-Słychać was w całym domu. Laura masz ju pościelone.
-Ok, to pójdę się przespać zostawię was samych. Który to pokój?
-Wchodzisz na piętro, potem w prawo i drugie drzwi.
Powiedziałam im tylko dobranoc i wyszłam w pomieszczenia. Westchnęłam ciężko. Jacy oni są szczęśliwi. Zaręczyli się, za niedługo ma się urodzić ich dziecko. Szkoda że ja nie mam takiego szczęścia w miłości
______________________________________________________________
Czy przyszli rodzice dobrze robią że odpuszczają Harremu? Co może się stać podczas nieobecności Jamesa? Czy Laura dogada się z Zaynem? Czy może to koniec świetnie zapowiadającego się związku? O tym w kolejnych rozdziałach.
Hejo :)
Ale dawno nic nie pisałam, ale to w sumie lepiej bo taką dziś wene miałam że rozdział napisałam w przeciągu godziny a zwykle zajmuje mi to nieco dłużej. Takie przerwy jednak dobrze na mój mózg wpływają. Dziś miałam sprawdzian z mózgu z biologi :( a jutro bd tym mózgiem na chemii ruszać czego bardzo nie lubię :(
na dziś tyle, zmykam do nauki, buziaki pa :*