*Emma*
Po kilku dniach opuściałam szpital. Czułam się już coraz lepiej. Teraz zgodnie z zaleceniami lekarza miałam odpoczywać, ograniczyć stres i dbać o siebie. Łatwo powiedzieć. Oczywiście James cały czas mi usługiwał ale to zaczynało już być troszeczkę denerwujące. Cały czas był przy mnie i dosłownie co 20 minut pytał czy się dobrze czuję i czy niczego mi nie potrzeba. Na szczęście poszedł do pracy, a ja mogłam oodpocząć od jego nadopiekuńczości. Jednak gdy wieczorem wracał ciągle mi powtarzał co powinnam a czego nie. Ciągle słyszałam ze nie mogę chodzić w butach na obcasie, przestrzegać diety zaleconej przez lekarza, odpoczywać, nie siedzieć dużo przed laptopem i co najważniejsze NIE IŚĆ DO PRACY. Ja jednak wolałam w tej ostatniej kwestii nie do końca go słuchać. Przecież jestem dopiero w drugim miesiącu ciąży, nie widać mojego brzuszka a w pracy wcale się nie przemęczam więc stwierdziłam że dopóki nie będzie widać oznak ciąży pójdę do pracy. Jednak w kwestii obuwia postanowiłam go posłuchać i zaraz po tym jak wszedł do łazienki włączyłam laptopa i zaczęłam szukać jakichś fajnych balerin. Znalazłam kilka par i oczywiście wszystkie kupiłam. Przeszukiwałam dalej gdy z łazienki wyszedł James i od razu zaczął swoje:
- Emma, co ja ci mówiłem o siedzeniu przed laptopem? To nie jest zdrowe dla zdrowia twojego dziecka!
- Kochanie, po pierwsze nie krzycz na mnie, mi nie można się teraz denerwować a stres nie jest zdrowy dla naszego dziecka i dla mnie a po drugie mówiłeś mi że mam ograniczyć chodzenie w szpilkach więc kupiłam sobie kilka par płaskich butów.- tłumaczyłam się.
- No dobrze, przepraszam, nie powinienem.- podszedł do mnie i ucałował mnie w ramach przeprosin.
- A i kotku, nie wiem jak ci to powiedzieć... Pewnie będziesz na mnie zły...- zaczęłam niewinnie, klejąc sie do niego.
- Co znowu zmajstrowałaś?- spytał z udawaną złością.
- Użyłam twojej karty do zapłacenia za moje zakupy...- powiedziałam z miną niewiniątka.
- I ty myślisz ze ja będę zły o to? Przecież to ja dbam o twoje zdrowie, o dobro twoje i naszego dziecka a na nim na pewno nie będę oszczędzał. Jeśli chcesz możesz iść jutro na zakupy z Laurą.- zaproponował.
- Jesteś najwspanialszy.- powiedziałam, po czym rzuciłam się mu na szyję.
- Dobra a teraz zamykamy laptopa i idziemy do łóżka.- powiedział James, zamykając laptopa i biorąc mnie na ręce.- Zrobię ci masażyk, co ty na to?
- Wspaniale, czuję że plecy mi odpadną. A i pamiętasz o jutrzejsze imprezie?
- Oczywiście że pamiętam, wszyscy przyjdą na 18:00, Alexa i Laura przyjdą ci pomóc.- powiedział kładąc mnie na łóżku.
- No dobrze to zabieraj się za masaż.- powiedziałam i James od razu przystąpił do dzieła.
Po skończonym masażu, ja także postanowiłam dać mu chwilę przyjemności i porządnie go wymasowałam. Ten dzień był dla mnie męczący, mimo iż nic nie robiłam, dlatego niemal od razu gdy przytuliłam się do Jamesa, zasnęłam. Spało mi się bardzo dobrze. Wygodne, domowe łóżko to nie to samo co twardy, szpitalny materac. Rano gdy sie obudziłam Jamesa jak zwykle już nie było. Wyszedł do studia. Zdążył jak zawsze zrobić mi śniadanie które stało na szafce nocnej. Zjadłam wszystko po czym zaczęłam przygotowywać się do wyjścia.
*Laura*
Dziś jak zwykle miałam iść na sesję. Byłam już zmęczona takim trybem życia. Wstawałam o 8:00, szłam na sesję i siedziałam na niej prawie do północy. Cieszyłam się więc że dziś będę mogła poimprezować z moją najlepszą przyjaciółką w jej mieszkaniu. Wprawdzie Em nie mogła szaleć ale wystarczy że posiedzimy w miłym towarzystwie i pogadamy. Wolnym krokiem zbliżałam się do studia i rozmyślałam o tym jakie przekąski na dzisiejszy wieczór przygotujemy. Na razie byłam pewna tylko owoców morza. Miałam pustkę w głowie. Wreszcie doszłam na miejsce. Nawet nie zauważyłam że droga minęła mi tak szybko. Energicznym krokiem zmierzałam do garderoby, witając się po drodze ze znajomymi. Gdy weszła do mojej garderoby, stanęłam jak wryta. Siedziała w niej Emma i przygotowywała się do prezentacji ubrań znanej projektantki. Zdziwiła mnie jej obecność ale jednocześnie ucieszyła.
- Hej kochana.- powiedziała we uśmiechem Em i podeszła się ze mną przywitać.
- No cześć, tęksniłam za tobą.- powiedziałam i przytuliłyśmy się na powitanie.
- A James wie ze tu jesteś?- zagadnęłam.
- Nie wiem, ale zapewne się dowie, nie chce po prostu być na jego utrzymaniu wiec dopóki nie urośnie mi brzuch zamierzam pracować.- zaczęła tłumaczyć.
- No dobrze jak chcesz. A wymyśliłaś już jakieś przekąski na dzisiejszy wieczór?- zapytałam z nadzieją że moje przyjaciółka ma jakieś pomyśły.
I tak zaczęła się nasza rozmowa. Na szczęście Emma miała dużo pomysłów i większość była zrealizowana. Cały dzień minął nam bardzo szybko. Podczas sesji śmiałyśmy się, żartowałyśmy. Cieszę się że mam taką przyjaciółkę. Em jest otwarta, wyrozumiała, po prostu wspaniała. W dodatku teraz kwitnie. Ciąża jej służy, a to mógł potwierdzić każdy kto ją widział. W ciągu całego dnia nie podobało mi się jedynie zachowanie Jacoba. Cały czas flirtował z Emmą a przecież wiedział że jest ona w ciąży i w dodatku ma chłopaka. Em oczywiście nie reagowała na jego zalotne komentarze i uśmieszki. Po pracy, poszłyśmy od razu do niej do mieszkania. Tam przygotowałyśmy wszystko co potrzebne, umalowałyśmy się i byłyśmy gotowe. Punkt 17:00 pojawił się James. Nie był zadowolony z tego że Em poszła dziś na sesję ale po kilku minutach zapewniania że jego ukochana czuje się dobrze i wcale jej to nie zmęczyło jego humor poprawił się. O 18, gdy już wszystko było gotowe zaczęli schodzić się goście. Impreza zaczęła powoli się rozkręcać. Ten wieczór miał być wspaniały, zwłaszcza dla Emmy której James przygotował niespodziankę...
*James*
Impreza była naprawdę świetna. Goście bawili się super. Oczywiście wznieśliśmy toast za zdrowie mojego dziecka. Nie mogłem jednak doczekać się kiedy zaprezentuję Emmie mój prezent dla niej i dla dziecka. Oczywiście Carlos, Alexa i Laura wiedzieli o moim planie. Przez całą imprezę dziewczyny siedziały w swoim kręgu i rozmawiały na temat dziecka. Oczywiście mogłem się tego spodziewać, wszystkie były pewne że urodzi się dziewczynka. Ja wolałem poczekać z tym wróżeniem płci aż do porodu gdy przekonam się sam. Tak, obiecaliśmy sobie z Emmą że płeć dziecka poznamy dopiero po porodzie. Wiem że ciężko będzie nam wytrzymać z ciekawości ale jakoś się postaramy. Wreszcie na zegarze wybiła 20:00 i zacząłem wcielać w życie mój plan. Podszedłem do mojej ukochanej i odciągnąłem ją od grupki dziewczyn mówiąc:
- Chodź skarbie, spadamy stąd.
- Ale jak spadamy? Przecież to jest nasza impreza? Gdzie spadamy?- Emma oczywiście od razu chciała wszystko wiedzieć.
- Mam dla ciebie dwie niespodzianki ale musisz ze mną gdzieś pojechać, chodź to niedaleko.
Po wypowiedzeniu słowa ''niespodzianka'' Em od razu zgodziła się pojechać ze mną. Wsiedliśmy do samochodu i kazałem jej żeby zawiazała sobie oczy przepaską. Podczas podróży nie obyło się bez jej zbędnych pytań i próśb o to abym wyjawił jej co to za niespodzianka. Ja jednak pozostawałem nieugięty. Miałem nadzieję że spodoba jej się to co dla nas przygotowałem. Gdy dojechaliśmy na miejsce, pomogłem Emmie wysiąść z samochodu i zapytałem:
- Jesteś gotowa?
W odpowiedzi Em pokręciła głowa z aprobatą. Odwiązałem jej opaskę z oczu i czekałem na jej reakcję. W końcu wydusiła:
- Gdzie my jesteśmy i czyj to jest dom?
- Otóż jesteśmy nadal w Los Angeles, a to jest nasz dom, który jest prezentem dla ciebie i naszego dziecka.- wyjaśniłem.
Emma rzuciła mi się na szyję ze szczęścia piszcząc:
- OMG, nie wierzę kupiłeś mi dom, o jej kochanie dziękuję, dziękuję bardzo.
- Właściwie to budowałem go dużo wcześniej, z myślą o tym że zamieszkam w nim kiedyś z moją rodziną, a teraz projektowałem go z myślą o tobie i naszym dziecku. Proszę oto kluczyki.- powiedziałem i wręczyłem jej plik kluczy.
- Dziękuję, jesteś wspaniały. Kocham cię.- powiedziała szczęśliwa Emma.
- Ale to nie wszystko, otóż postanowiłem że musisz odpocząć dlatego w niedziele wieczorem, zabieram cię na tygodniowy urlop na Gran Canarie, cieszysz się?
- Czy się cieszę, to jest jeden z najwspanialszych dni w moim życiu.- powiedziała szczęśliwa Em tuląc się do mnie.
- No to co, masz ochotę wejść, oglądnąć?- zagadnąłem.
- No jasne.- powiedziała i pociągneła mnie w stronę domu...
____________________________________________________
Jak myślicie czy Jamesowi i Emmie ułoży się? Czy znajomi nie zdemolują im domu podczas ich nieobecnośco? :D A moze ktoś inny wbije na imprezkę? O tym już w następnym rozdziale.
Dziś chyba pierwszy raz napisałam fragment z perspektywy Laury, bo stwierdziłam ze to jest nudne tak ciągle Harry, Emma, James idt.
Następny rozdział pojawi się w niedzielę więc już dziś życzę wam ciepłych, udanych, szczęśliwie spędzonych Świat Wielkanocnych :) ♥
do niedzieli, buziaki :* :* :*
No i biście :3
OdpowiedzUsuńWszyscy sa szczęśliwi, impreza udana, Emma mile zaskoczona, a James zadowolony xD ta niespodzianka była MEGA <3
Mam nadzieje ze sie im ułoży, a znajomi nie zniszcza nieszkania :P
Na impre pewnie wbije Harry Gej ale to tam mniej wazne
Do niedzieli kochana :*
The Unforgiven
Tobie równiez zyczę Wesołych Świąt,smacznego jajka i mokrego dyngusa :D
Siedzenie przed lapkiem szkodzi dziecku? Wgl. James mnie wkurza :D Zaraz zabroni Emmie oddychać, bo to szkodzi dziecku :D Heri pewnie przyjdzie! HERI PRZYBYWAJ, WPIEPRZYMY CI! Dam ram dam, Jacob wypierdalaj. ALE TAK SERIO, TEN KOLEŚ JEST WKURZAJĄCY -.- JAMIE!!! CHROŃ TĄ SWOJĄ EMMĘ, BO ONA ZABIJA SWOJĄ SEKSOWNOŚCIĄ!
OdpowiedzUsuńSupereściaściaściniusiński rozdział i czekam na nn.
Aaaaaaaa! Co do Świąt to nawzajem :)
OdpowiedzUsuńJezu.. Dobrze że nie jestem kobietą iu nigdy nie bd w ciąży bo jakby mi facet tak truł to chyba bym się pociął mydłem w płynie... James... Zejdź z niej bo jak sie denerwuje to też nie jest dobre dla dziecka. Daj jej więcej swobody młotku! Już widzę ten wyjazd... NIE OPALAJ SIĘ BO TO NIEZDROWE DLA DZIECKA! NIE JEDZ TEGO BO TO NIEZDROWE DLA DZIECKA! Biedna Em... JAMES OGARNIJ SIE!
OdpowiedzUsuńAle z tym domem to zaskoczył. Ma u mnie plusa :D
Jacob jest debilem i trza mu skopać genitalia i Harry jest debilem ale on zasługuje na to by mu je odciąć. Także tego. DO ROBOTY JAMES! :)
Świetny rozdział i do niedzieli. Wesołych świąt wesołej autoreczce ^^
James się troszczy jak każdy zajarany facet, który bd miał dziecko. jak narazie nie przeszadza. Są gorsi. Chyba, że jeszcze nie pokazał na co go stać. Wsoaniały prezent zrobił. Tu dom i jeszcze Gran Canarie. Szczęście Emmy jest pewnie niewyobrażalne. Supe rozdział i Wesołych Świąt :*
OdpowiedzUsuń