piątek, 24 kwietnia 2015

23. Nalot rodziców.

*James*
Od incydentu z Harrym minął tydzień. Emma uspokoiła się. Nie zamierzałem jednak tego tak zostawić umówiłem się więc na spotkanie z prawnikiem. A właściwie prawniczką, jedną z najlepszych w mieście. Postanowiłem także pójść na to spotkanie sam, aby nie dodawać Emmie kolejnych stresów. Na razie jednak musiałem zapomnieć, a przynajmniej udawać że nic się nie stało gdyż mieli przyjechać do nas nasi rodzice. Stresowałem się tą wizytą, zwłaszcza że moi jeszcze o niczym nie wiedzieli. Byłem jednak pewien że ucieszą się gdyż zawsze chcieli mieć wnuki a ja byłem ich jedynym dzieckiem. I miałem rację. Moi rodzice byli wręcz szczęśliwi gdy się o tym dowiedzieli. Oferowali nam pomoc przy dziecku i zarezerwowali sobie dwa tygodnie gdy maluszek się urodzi aby mogli z nim pojechać na wakacje. Rodzice Em zareagowali też dość przychylnie niż podczas pierwszej wizyty Emmy choć może udawali przed moimi rodzicami aby wzbudzić ich zaufanie. Postanowiłem nie wzburzać i tak napiętej atmosfery i wyrzucić to z głowy. 
Właśnie schodziłem na dół po sok dla Emmy, gdy usłyszałem rozmowę.
-A może pójdziemy sprawdzić co oni tam robią?- zapytał Henry,tato Emmy.
-Daj spokój! Co mieli zrobić to i tak już zrobili!- zganiła go moja mama, Adele. 
Zignorowałem z napoju i wróciłem na górę aby opowiedzieć o tym co usłyszałem mojej ukochanej. Oczywiście obydwoje byliśmy lekko zaskoczeni tym że rodzice chcą nas kontrolować w naszej sypialni. Przeleżeliśmy w łóżku cały dzień gdyż rodzice dziś zajmowali się posiłkami. Wreszcie zawołali nas na kolację. Emma wstała i wtedy zagadnąłem:
-Kochanie, nie zauważyłem jak już ci brzuszek urósł. 
-No wiem. Ale nie musisz mi wypominać że przytyłam!- oburzyła się i powędrowała zarzucić coś na siebie.
Gdy schodziliśmy do jadalni usłyszeliśmy fragment rozmowy:
-Musimy się  Helen zabrać za to obydwie bo oni to...- mówiła moja mama do mamy Em
- Ci młodzi nie mają talentu organizacyjnego, nie będą potrafili dobrze zorganizować ślubu i wesela. 
W tym momencie weszliśmy a Emma zagadnęła:
-O czyim ślubie i weselu rozmawialiście?
- Co to za pytanie córeczko, o waszym.- powiedział z entuzjazmem jej tata. 
Oboje spojrzeliśmy na siebie z ogromnym zdziwieniem. Brunetka zaczęła lekko krztusić się napojem a ja zapytałem:
-O czym?
-James, proszę cię. Nie mów że nie chcecie brać ślubu.- zganiła mnie moja mama i piorunującym wzrokiem na mnie spojrzała
-Ale no oczywiście że chcemy tylko po porodzie, bo na razie nie zmieściłabym się w żadną suknie i w ogóle.- tłumaczyła nas Emma.
Wreszcie gosposia przyniosła jedzenie i zaczęliśmy kosztować tego co przyrządziły nasze mamy. Ugotowały same warzywa, zero jakichkolwiek dodatków, prawie zero przypraw. Widziałem skwaszoną minę Em gdy musiała to jeść. 
-A dlaczego same warzywa?- zapytała moja ukochana.
-No skarbie jak to dlaczego?- zganiła ją Adele, moja matka.- Ty musisz o siebie dbać, zero przypraw, żadnych konserwantów, sama natura a najlepiej tylko warzywa i nic więcej. A i pamiętaj żadnych słodyczy.
Po raz kolejny tego wieczoru zapadła piorunująca cisza. Pod stołem znalazłem rękę Emmy i uścisnąłem ją aby dodać jej wsparcia. Popatrzyliśmy tylko na siebie i uśmiechnęliśmy się...
*Emma* 
Przy stole panowała dość drętwa atmosfera. Jeszcze to jedzenia, okropne. Myślałam że zaraz puszczę tam pawia. Dobrze że był ze mną James. Bez niego chyba bym nie przetrwała. I jeszcze ta gadka o ślubie. Przecież ja potrafię zaplanować własny ślub, do jasnej cholery. Czy one muszą się we wszystko wtrącać? Najgorsze było to że Maslow jutro pójdzie sobie do pracy i zostawi mnie z nimi samą. Nie przeżyję. 
Siedzieliśmy nadal w milczeniu w końcu Mark, tato Jamesa odezwał się:
-A jak chcecie dać na imię dziecku? 
Po tych słowach rozegrała się prawdziwa dyskusja między naszymi mamami. Wymyślały przeróżne imiona dla NASZEGO dziecka. 
-Emma, a ja bym cię prosiła że jak będzie chłopczyk to że to był Romeo lub Edwin...Albo nie, dajcie mu Joseph, po dziadku Jamesa.- prosiła Adele, mama Jamesa. 
-A jeżeli dziewczynka to  koniecznie Mariah! Koniecznie kochanie.- moja mama wtrąciła swoje trzy grosze. 
-Dobrze kochani- zaczął mój ukochany.- Rozważymy wasze propozycje a na razie Emma jest bardzo zmęczona i musi się położyć aby nie zaszkodzić Josephowi lub Mariah. No to dobranoc.
PO tych słowach poszliśmy do siebie ale nadal słyszeliśmy ich śmiechy. Gdy weszła zamknęłam drzwi na klucz i runęłam na łóżko.
-Słyszałaś to? Joseph, Mariah... Skąd oni to wzięli?- zapytał ironicznie Maslow.
-Chyba sprzed wojny. Ale nie martw się maluszku.- wróciłam się do dziecka.- My wymyślimy ci ładniejsze imię. 
James położył się obok mnie i zaczął głaskać mnie po brzuszku co jakiś czas składając na nim delikatne pocałunki. 
-A co myślisz o tym ślubie?- zagadnęłam.
Wtedy Jamie wstał, podszedł do szuflady i wyjął z niej malutkie czerwone pudełeczko. Podniosłam się i zaciekawiona spojrzałam na niego. On uklęknął na jedno kolano i zapytał:
-No to jak... Wyjdziesz za mnie, skrbie?
Ze łzami w oczach odpowiedziałam:
-Oczywiście że tak. 
Po tych słowach James nasunął mi na palec cudowny pierścionek i czule pocałował. Gdy oderwaliśmy się od siebie zagadnęłam:
-Tego bym się nie spodziewała. Jestem bardzo szczęśliwa. Kocham cię.
-Ja ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo... 
___________________________________________
Podobały wam się oświadczyny Jamesa? Nikt się nie spodziewał? Czy rodzice dadzą narzeczonym spokój? Jakie relacje mogą połączyć Jamesa z panią prawnik? O tym wkrótce.
Tych oświadczyn nie spodziewaliście się. Tak jakoś mi wpadły na myśl i są. 
Nareszcie zmieniłam ten wygląd bo tamten był nie za fajny :( Mam nadzieję że każdemu się spodoba :)
____________________________________
Moje mordeczki założyły bloga. Link:  http://some-things-take-time-blog.blogspot.com/ 
Nie jest to blog z opowiadaniami ale uważam że pomysł jest twórczy i kreatywny. Mają sporo pomysłów, mają pasje i są ambitne a to jest najważniejsze. I tu z mojej strony prośba. Gdybyście mogli zerknąć i skomentować byłoby mi i im niezmiernie miło :) 
buziaki :*

4 komentarze:

  1. Jezus maria -,-współczuje im bardzo, bo jakbym ja miała taki nalot rodziców, to bym mnie chyba coś trafiło ...
    Hahahhaha imiona sprzed wojny xD
    Awwwwww oświadczyny *-* jezuuuu jak pięknie ^^ bd ślub i wesele i wgl.
    Niespodziewane zaręczyny to najlepszy pomysł :3
    Eeee żadnych relacji z panią prawnik!
    Czekam na nexta ;)
    The Unforgiven

    OdpowiedzUsuń
  2. jaki bekowy rozdzial ha hah hah aha no i troche romantyczny
    najbardziej mi sie Joseph podoba, taki polski Joziu by byl he he he
    ale James sie oswidczyl, jaki odwazny, ale zrobil to tylko dlatego ze Emcia jest w ciazy bo gdyby nie byla to by na pewno sie rozstali a slubu by nie bylo, ale nie bylo gumek jest wpadka ha ha ha

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba rodzice Emmy zaczęli akceptować Jamesa. Ale się zastanawiam czemu Emma nie skonfrontowała swojej mamy tym, że wie o Harrym. Nie tak, że przy wszystkich tylko sam na sam. James się oświadczył Emmie i dobrze :) Będą świetną rodziną, oby Heri umarł.
    Super rozdzial i czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. oo jak słodko. Bd Emma Maslow :D
    ALe dają te imiona... Bosz... I jeszcze to żarcie. Biedni Em i James... w sumie przeżyli gorsze rzeczy to i z rodzicami sb poradzą. Życze um powodzenia :)
    Super rozdział i czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń